Najokrutniejsze zbrodnie w Podlaskiem. Oto zabójcy, którzy nie mieli litości
Jesienią 2013 roku w zaroślach na jednym z białostockich osiedli przechodzień odkrył zwłoki noworodka. Policjanci rozpoczęli poszukiwania matki.
W mediach pojawiło się m.in. zdjęcie znalezionego przy zwłokach zakrwawionego kocyka. To pomogło. Po kilku dniach oskarżona Izabela M. i jej ówczesny chłopak - o rok starszy Piotr W., razem z rodzicami zgłosili się na komisariat.
Izabela M. Urodziła syna sama, w tajemnicy, w łazience pod prysznicem. Potem założyła mu na szyję zwykłą gumkę do włosów i zacisnęła. Po zabójstwie schowała zwłoki dziecka w łóżku, by po kilku dniach - razem z Piotrem W. - porzucić je w zaroślach koło torowiska. Gdy zaszła w ciążę miała niespełna 17 lat.
Najokrutniejsze zbrodnie w Podlaskiem. Oto zabójcy, którzy nie mieli litości
Ochroniarz zarąbał pracodawców
Natomiast Krzysztof Zalewski, skazany za podwójne zabójstwo w Wyszkach i usiłowanie zabójstwa trzech kolejnych osób, resztę swojego życia spędzi w więzieniu.
Winy odkupuje w Areszcie Śledczym w Białymstoku. W lutym 2002 r. zarąbał siekierą śpiących właścicieli baru „Wrzos”, gdzie pracował jako ochroniarz. Poszło o zatrudnienie i pieniądze. Tomaszowi Sz. zadał 21 ciosów siekierą, a Kazimierzowi W. - 12 ciosów. Ten drugi został zamordowany na oczach 5-letniej córeczki. Zabójca uprowadził też dziecko - świadka zbrodni, jednak po kilku godzinach został zatrzymany przez policję.
Najokrutniejsze zbrodnie w Podlaskiem. Oto zabójcy, którzy nie mieli litości
PROCES ZABÓJCÓW AGNIESZKI MICHNIEWICZ. WINNI MORDERSTWA I GWAŁTU
Najsurowszą karę - 25 lat więzienia - sędziowie wymierzyli 25-letniemu Piotrowi N. Ich zdaniem zadał Agnieszce najwięcej ciosów nożem.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że mężczyźni są winni morderstwa i gwałtu, ale uniewinnił Piotra N. i Artura K. od zarzutu kradzieży.
Oskarżeni byli kolegami. Rankiem 21 stycznia 2009 roku postanowili, że pójdą na wagary. „Na mecie” kupili alkohol, wypili go w parku. Piotr N. opowiedział im o Agnieszce, którą niedawno poznał. Postanowili, że pójdą do niej. Agnieszka drzwi otworzyła im jeszcze w piżamie, ale zaproponowała kawę. Filiżanki pomagał jej nieść Piotr N. Dziewczyna musiała jednak wrócić do kuchni po cukier. Piotr za nią poszedł. Nagle pozostali usłyszeli krzyki dziewczyny. Zobaczyli, że Piotr trzyma Agnieszkę ramieniem za szyję. Oni też zaatakowali dziewczynę. Za ręce i nogi zaciągnęli Agnieszkę do pokoju. Krzyczała, ale oni chcieli, by uprawiała z nimi seks. Była bita, duszona.
Sąd okręgowy ustalił, że to Mariusz P. zgwałcił Agnieszkę. Pozostali przytrzymywali ją. Następny miał być Piotr N. Ale Agnieszka zaczęła krzyczeć głośniej. Wtedy w jego ręku pojawił się nóż. Uderzenia padały na szyję, klatkę piersiową, brzuch. Dowodem na to, że także Artur K. i Mariusz P. zadawali ciosy, był wynik z zakresu badań poligraficznych. Wskazywały na to reakcje ich organizmu, kiedy podczas badania wariografem padały pytania o nóż.
Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok sądu okręgowego.
Najokrutniejsze zbrodnie w Podlaskiem. Oto zabójcy, którzy nie mieli litości
Dariusz S. zabił przyjaciela żon
Dariusz Ś. nożem kuchennym śmiertelnie dźgnął przyjaciela żony. Wcześniej znęcał się fizycznie i psychicznie nad rodziną, dlatego kobieta wygoniła go z domu.
Do zdarzenia doszło pod koniec grudnia zeszłego roku na osiedlu Jaroszówka. W dniu tragedii pijany Ś. dobijał się do drzwi domu.
Do zdarzenia doszło pod koniec grudnia zeszłego roku na osiedlu Jaroszówka. W dniu tragedii pijany Ś. dobijał się do drzwi domu.
41-latek cały czas miał jednak nadzieję, że wrócą do siebie. W dniu tragedii dobijał się do drzwi. Był pijany. Gdy zobaczył żonę z innym mężczyzną, wpadł w szał.
- Bardzo żałuję tego co się stało - mówił skruszony 41-latek tuż przed ogłoszeniem wyroku. Prosił o łagodny wymiar kary. - Nie chciałem nikogo zabić.
W procesie twierdził, że chciał ofiarę tylko nastraszyć. - Ale zaczepiłem się o dywan. Straciłem równowagę i przypadkowo pchnąłem go nożem - wyjaśniał. Jednak w trakcie śledztwa mówił wprost: Celowałem w brzuch.
Do zdarzenia doszło pod koniec grudnia 2012 roku na osiedlu Jaroszówka. W dniu tragedii pijany Ś. dobijał się do drzwi domu. Żona nie chciała kolejnej awantury. Bała się, że agresywny mąż wybije szyby w oknach. Dlatego wpuściła go do środka. W pewnym momencie oskarżony wziął nóż i zadał Sylwestrowi S. śmiertelny cios.