Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najprawdopodobniej w przyszłym roku rozpoczną się remonty na Masarskiej i Drzewnej w Zielonej Górze

Alicja Bogiel 0 68 324 88 46 [email protected]
Rudera przy ul. Drzewnej jest już w mieście słynna - podawana jest za przykład straszydła. W przyszłym roku ma tu się w końcu rozpocząć remont.
Rudera przy ul. Drzewnej jest już w mieście słynna - podawana jest za przykład straszydła. W przyszłym roku ma tu się w końcu rozpocząć remont. fot. Mariusz Kapała
Wzięliśmy pod lupę rudery szpecące miasto. I już mamy dobre wieści dla zielonogórzan - jest szansa, że kilka budynków niedługo zniknie z listy ruin. Nawet te zabytkowe mają odzyskać blask.

FORUM CZYTELNIKÓW

FORUM CZYTELNIKÓW

W sprawie ruder, szczególnie tych w centrum miasta, otrzymujemy od Was listy i telefoniczne opinie. Zachęcamy, by przesyłać kolejne zgłoszenia straszących budynków. Czekamy też na Wasze uwagi. A oto głosy wybrane z ostatnich dni:

* JANINA Z UL. CHOPINA: - Spaceruję czasami naszą ulicą w stronę dworca i zawsze z odrazą patrzę na tę ruderę, w której nie ma nawet okien. Z tego, co słyszałam, to jej właścicielami są jacyś lekarze, wykształceni ludzie i pewnie bogaci, a nie chcą dbać o tę ruderę. Niech ją komuś sprzedadzą, przecież to dobre miejsce.

* STAŁY CZYTELNIK: To jest wina miasta, że w centrum straszą takie kamienice. Te paskudne komórki przy deptaku, garaże! Gdyby urzędnicy chcieli, już dawno by znikły. Przecież najczęściej są to budynki we wspólnotach mieszkaniowych, w których miasto ma większość udziałów. Zarządcy z ZGKiM robią tam, co chcą, mogliby zrobić porządek. To miasto sprzedało też te budynki w centrum, które teraz nie są remontowane. Dostały się w ręce kombinatorów, to teraz władze mają problem.

WŁADYSŁAW: Już kolejny raz piszecie o Wagmostawie, że na razie właściciel nie zamierza tam nic robić. Skoro dziennikarze tego człowieka namierzyli, mogą go namierzyć również urzędnicy z nadzoru budowlanego, strażnicy miejscy i przywalić kary. Co to za gospodarz, który toleruje taki syf na swojej posesji? Mnie byłoby wstyd. Przechodzę tamtędy czasami do hali akrobatycznej i naprawdę uważam to, co tam się dzieje za skandal.

Od kilku tygodni walczymy za pośrednictwem "GL" z ruderami, straszącymi w centrum miasta. Przyjrzeliśmy się bliżej terenom Hali Ludowej i jej okolicy, pokazaliśmy zrujnowany Wagmostaw, ruderę przy ul. Jasińskiego. Dziś przyjrzymy się zabytkowym ruderom. Również tym słynnym budynkom w centrum miasta - przy ul. Drzewnej i Masarskiej. Od dawna zielonogórznie apelują, by coś z zaniedbanymi nieruchomościami zrobić. Karać, odebrać kamienicę...

- Wstyd mi za te straszydła. Właścicielom tych domów dałabym wysokie kary za to, że tak szpecą nasze miasto - uważa Anna Toperek, mieszkanka ul. Sowińskiego. Agata Robak patrząc ruinę przy ul. Masarskiej mówi: - Szkoda... Czas się tu zatrzymał, chyba nawet po wojnie lepiej tu wyglądało. Mówi się, że problem w zabytkowym charakterze ruder. Inwestorzy często narzekają, że budynek jest w rejestrze zabytków i nie mogą z nim nic zrobić bez zgody konserwatora. A już tym bardziej nie mogą go wyburzyć, nawet jeśli mury straszą. Były wnioski o wykreślenie zielonogórskich budynków z rejestru, ale nie przyniosły skutku.

Od kiedy Izabela Ciesielska jest miejskim konserwatorem zabytków, żadnego budynku z tego spisu nie wykreślono. - Taką decyzję podejmuje minister kultury, a nie konserwatorzy. Nie jest łatwo o skreślenie z rejestru. Chodzi o dobra kultury i zły stan techniczny budynku nie jest powodem do takiej decyzji ministra - przypomina konserwator. - Właściciel powinien o zabytek dbać.
A to o oznacza, że nawet straszące i niebezpieczne rudery nie dostają zgody na skreślenie z rejestru i wyburzenie.

Skoro nie można wyburzyć, trzeba remontować. Tylko jak motywować właścicieli, by się swoim zabytkiem zajęli? Jak mówi Ciesielska, takie zadanie sobie wyznaczyła przy objęciu stanowiska. - I już widzę pierwsze efekty naszych działań - zapewnia. Konserwator mówi właśnie o "słynnych" budynkach przy Drzewnej i Masarskiej. - Po rozmowach z inwestorami, rozpoczęli już oni przygotowania do remontu - zapowiada I. Ciesielska. - Są pozwolenia konserwatorskie, projekty. Liczę na to, że wiosną ruszą prace przy obu budynkach.
Będą jednak i właściciele, którzy nie mają ochoty na remonty budynków. Co można zrobić z takimi opornymi? - Zaczynamy od zaleceń konserwatorskich - wylicza I. Ciesielska. - Potem jest nakaz, a dopiero w razie jego niewypełnienia nakładamy grzywny.

Miejska konserwator nie jest zwolenniczką wysokich kar. Woli te tysiączłotowe. Ale może być ich kilka. W większości przypadków jednak kar nie trzeba stosować - właściciele budynków po rozmowach, namawianiu, zachęcie..., zaczynają działać. Tym bardziej, że można skorzystać z pomocy finansowej na remont zabytków. - Ministerstwo Kultury przyznaje wysokie dotacje, od 75 tys. zł - przypomina wojewódzka konserwator Barbara Bielinis - Kopeć. - Można właśnie składać o nie wnioski, do końca listopada.

Jest jeszcze miejski program, tu już można zabiegać o niższe kwoty (miasto dokłada połowę kosztów remontu) i tu zabytek nie musi być w rejestrze. Wystarczy że leży w strefie konserwatorskiej w centrum miasta. W tym roku już zgłosiło chęć remontu ponad 20 właścicieli i wspólnot mieszkaniowych. Z miejskiego programu rewitalizacji skorzystały już wspólnoty mieszkaniowe przy Kupieckiej, al. Niepodległości, ul. Żeromskiego. To dzięki niemu patrzymy teraz na odnowioną szkołę muzyczną. - To był dotychczas największy nasz sukces, po tylu latach szkoła przestała straszyć - mówi Edward Nalepa, który zajmuje się miejską rewitalizacją.

Jest szansa, że znikną kolejne sypiące się tynki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska