Poza radiami kolekcjoner ma też kilka pamiątek po dawnej fabryce Stilon. Dziś takie taśmy to rzadkość.
(fot. Tomasz Rusek)
Minimuzeum. Naprawdę. Nie ma w tym ani grama przesady. No bo tak: na ścianach? Radia! Na półkach? Radia! Na stolikach? Radia! Na kanapie? Zgadliście - radia. A nawet jeśli nie radia, to gramofony albo płyty winylowe. - No sporo tego mam, sporo. Przez dziesięć lat uzbierało się ponad 60 sztuk. Kilka sprzedałem, więc pewnie byłoby ponad 70 - liczy szybko na głos, drapiąc się po głowie, pan Kazimierz.
Nigdy byśmy nie zajrzeli do jego prywatnego, radiowego muzeum techniki, gdyby nie... przypadek. Pan Kazimierz pomylił bowiem redakcję z biurem ogłoszeń, gdzie chciał dać ogłoszenie o sprzedaży części kolekcji. Po namowach zgodził się pokazać swoje zbiory. - Choć widziało je niewielu... Zapraszam - powiedział.
Radia trzyma w mieszkaniu przy ul. Dąbrowskiego. To niewielka kawalerka na samej górze czteropiętrowca. - Jestem gospodarzem domu, więc zajmuje się choćby porządkiem. No i mam kontakty z kloszardami. Część moich radyjek znaleźli oni i mi podarowali. Ludzie takie rzeczy na śmietnik wyrzucają... - mówi K. Sowyrda.
Najcenniejsze egzemplarze? Gorzowianin zamyśla się na chwilę i odpowiada, że to na pewno odbiornik Saba z 1936 r. (piękny, z błyszczącego drewna, wygląda jak żywcem wyjęty z międzywojennego salonu) oraz dwa adaptery bambino. I akurat te trzy skarby to rodzinne pamiątki.
Cały materiał w sobotę, 25 stycznia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?