Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nakręcony raptus z flegmatykiem

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
Wiktor Zborowski. Urodził się w 1951 r. w Warszawie. Absolwent warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (1973 r). Zagrał m.in. w "CK Dezerterach”, "Czterdziestolatku”, "Sztuce kochania”, w "Ogniem i Mieczem” był Longinem Podbipiętą.
Wiktor Zborowski. Urodził się w 1951 r. w Warszawie. Absolwent warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (1973 r). Zagrał m.in. w "CK Dezerterach”, "Czterdziestolatku”, "Sztuce kochania”, w "Ogniem i Mieczem” był Longinem Podbipiętą.
Rozmowa z aktorami Marianem Opanią i Wiktorem Zborowskim, którzy tworzą kabaret Super Duo
Wiktor Zborowski. Urodził się w 1951 r. w Warszawie. Absolwent warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (1973 r). Zagrał m.in. w "CK
Wiktor Zborowski. Urodził się w 1951 r. w Warszawie. Absolwent warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (1973 r). Zagrał m.in. w "CK Dezerterach”, "Czterdziestolatku”, "Sztuce kochania”, w "Ogniem i Mieczem” był Longinem Podbipiętą.

Wiktor Zborowski. Urodził się w 1951 r. w Warszawie. Absolwent warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (1973 r). Zagrał m.in. w "CK Dezerterach", "Czterdziestolatku", "Sztuce kochania", w "Ogniem i Mieczem" był Longinem Podbipiętą.

- Panowie, z punktu widzenia astrologii, kompletnie do siebie nie pasujecie. Przeanalizowałam wasze daty urodzenia, porównałam cechy charakteru i wyszło na to, że różnicie się pod każdym względem. **Marian Opania: **- No i taka jest prawda, że mamy dwa różne charaktery. On (Wiktor Zborowski -przyp. DK) jest niesłychanie flegmatyczny, powolny, rozważny. A ja jestem taki, taki... nakręcony. Ot choćby dziś: wysiadamy z pociągu, idziemy równym krokiem i po kilku minutach okazuje się, że jestem kilometr przed nim. On mnie szuka, potem bierzemy taksówkę... Więc ja jestem... ogień i woda dosłownie.

- I jako Wodnik jest pan na dodatek idealistą, który często idzie pod prąd: niezależny, odrzuca przyjęte wartości, eksperymentuje...
M. Opania:
- To by się zgadzało.

- A pan Wiktor - Koziorożec to typ człowieka poukładanego, poważnego, który ceni sobie tradycje i wartości, żyje z planami w ręku. Jednym słowem realista, który idzie z prądem.
Wiktor Zborowski:
- Jeśli wiem, że to dobra nawigacja, to płynę z tym prądem, natomiast jeśli widzę, że on niesie mnie w złym kierunku, to bardzo gwałtownie zmieniam kurs.

.

- Bywają między wami ostre spięcia?
W. Zborowski:
- Ooo, tak!
M. Opania: - Kłócimy się jak we włoskiej rodzinie, ale kochamy się jak bracia. Czasami do zerwania stosunków dochodzi, a potem się godzimy... Przeciwieństwo wzrostu, natury i charakterów zostało zauważone już w "Hemarze". To taka produkcja Wojtka Młynarskiego w Teatrze Ateneum przed laty. Doszedł wtedy do grupy Wiktor. I okazało się, że jak tylko następuje zbitka nas dwóch, to publiczność pokłada się ze śmiechu. I pomyślałem sobie, że warto to wykorzystać, idąc wzorem słynnych par: Flip i Flap, Pat i Pataszon... Pracujemy już ze sobą ładnych parę lat.
W. Zborowski: - Będzie około 11 lat! I wcale się ze sobą nie nudzimy. Nasz repertuar stale się poszerza, program ewoluuje w rozmaitych kierunkach. Mamy repertuaru na jakieś cztery godziny.

- No i ten wzrost... Na pewno pomaga w karierze.
W. Zborowski:
- Mam 197 centymetrów, ale wzrost ani mi nie pomógł w karierze, ani nie zaszkodził. Wiem natomiast, że wielu ról z powodu swej wysokości nie zagrałem. Niektórym reżyserom nie starczyło wyobraźni...
M. Opania: - A ja jestem o całe 30 centymetrów niższy od Wiktora. I też nie zagrałem ról o jakich marzyłem, głównie szekspirowskich. Ale nie narzekam.

- A jest coś, czego najbardziej żałujecie?
M. Opania:
- Że mam tylko dwoje dzieci, a zawsze chciałem mieć z piątkę. Ale nadrabia to mój syn, który ma już czwórkę.
W. Zborowski: - Ja zadowolony jestem z życia, nie mogę narzekać... No, może paru głupich wypowiedzi żałuję i nieprzemyślanych posunięć.

- A czego zazdrości pan koledze?
W. Zborowski:
- Może tego, że Maniek bardzo dużo pięknych ról zagrał w filmie. Ta lista jest imponująca, niewielu aktorów może poszczycić się tak wspaniałymi rolami, tak świetnie zagranymi.
M. Opania: - No, dzięki Wiktor, miło mi... A ja tobie zazdroszczę tego spokoju, rozwagi w stosunku do życia. Ja jestem raptus... Choć raz też nie wytrzymałeś. To był jakiś hotel Radisson, robimy koncert dla biznesmenów, więc wiadomo, że publiczność będzie średnia, na dodatek przy kotlecie schabowym. Słuchaj Wiktor, mówię, ja wyjdę pierwszy, rąbnę im ten monolog, może złapie ich trochę za gardło. Wychodzę, chcę mówić, a oni ciągle gadają. I nagle słyszę Wiktora zza kulis: poprrroszę o trzy minuty ciszy!!! (śmiech). Na ogół się nie wkurza, ale wtedy nie wytrzymał.
W. Zborowski: - Publiczność jest różna, zdarza się, że zmęczona, albo nie przygotowana do odbioru tego typu dowcipów.

- A w Zielonej Górze jaka była publika?
M. Opania:
- Znakomita! Na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych mieszka zupełnie inna rasa Polaków: mnóstwo tu ludzi ze Lwowa, z Lubelszczyzny, wymieszali się z autochtonami, trochę z Żydami... I tak powstała inna rasa, przede wszystkim ludzi inteligentnych, za czym bardzo tęsknimy w Warszawie, bo u nas takich - poza wyjątkami - nie ma. Warszawa to najbardziej prowincjonalne miasto w Polsce! Mieszka tu rasa drapieżna, zachłanna, zabiegana, nieżyczliwa innym. (W. Zborowski potakująco kiwa głową).

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska