Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nalot policji i Izby Celnej na gorzowską giełdę

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Trefny towar z giełdy trafił do komendy przy ul. Wyszyńskiego. Teraz będzie dowodem w sprawie przeciwko handlarzom (fot. Tomasz Rusek)
Trefny towar z giełdy trafił do komendy przy ul. Wyszyńskiego. Teraz będzie dowodem w sprawie przeciwko handlarzom (fot. Tomasz Rusek)
Cel: znaleźć podrabianą odzież i buty, przyłapać sprzedawców. Nalot był przygotowywany w tajemnicy. Nasz reporter, który był na akcji z policjantami i celnikami, do końca nie wiedział nawet, gdzie i po co jechał.

Po co taka tajemnica? Wiele razy podczas podobnych akcji na terenie kraju handlarze potrafili porzucić towar i wtopić się tłum. A w niedzielę była piękna pogoda i na giełdzie były tysiące ludzi: i kupujących, i handlujących.

Prawie jak klienci

Przed 10.00 sprzed komendy wyjeżdżają nieoznakowane samochody z policjantami zajmującymi się przestępczością gospodarczą w gorzowskiej komendzie miejskiej i ludźmi ze specjalnej grupy mobilnej ze Świecka (podlega Izbie Celnej w Rzepinie).

Wszyscy są po cywilnemu. Zajeżdżamy na giełdę. Grupkami po kilka osób rozchodzimy się w różne strony. Snuję się za jedną z nich. - Najpierw robiony jest rekonesans. Gdzie są stoiska z odzieżą, czy są na niej znaki towarowe znanych marek, jak dużo. Nie można wpaść w mundurach do pierwszego z brzegu - mówi Sławomir Konieczny z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

Chodzimy jak klienci. Oglądamy lodówki, radia, słodycze z Niemiec, okulary, spodnie, buty...

No właśnie, buty. W kartonie na oko leży ze 20 par biały adidasów. Za stołem śniada kobieta. Buty zauważa nasza ekipa. Policjanci wyciągają legitymacje, pakują obuwie i odzież do toreb. Sprzedawczyni i jej kompan trafiają na komendę. Kolejne ekipy w tym czasie namierzają sprzedawców podróbek w innych częściach giełdy. Kontrole towaru, zatrzymania - wszystko przebiega bez jakichkolwiek awantur. Kontrolowani handlowcy są grzeczni, ci obok - udają, że nic nie widzą, nawet wśród klientów nie ma poruszenia.

To wielki biznes

O 11.00 ekipy celne i policyjne wracają do komendy. Jedni przesłuchują czwórkę zatrzymanych, reszta liczy zarekwirowany towar. Butów jest z sześć kartonów, razem 160 par, odzieży kilka wielkich bazarowych toreb (są robione specjalnie dla handlarzy). W zabrane z giełdy bluzy, koszulki i spodnie można by ubrać 230 osób. Trzy Bułgarki i Polak tłumaczą się, skąd mają towar. Gdy filmujemy podrobione adidasy, zatrzymany rzuca z przekąsem: - Co, tacy straszni złodzieje jesteśmy, co?

Nie wie, że ma rację. Według światowych szacunków na podrabianej odzieży rocznie sprzedawcy zarabiają miliardy dolarów. To dlatego wielkie marki i policje wszystkich krajów walczą z piractwem. W Polsce za handel trefnym towarem grozi do 5 lat więzienia i wysoka grzywna. Właśnie takie zarzuty czekają zatrzymaną w niedzielę czwórkę sprzedawców.

Do domu dziecka albo do pieca

Oglądamy bluzy, buty, spodnie dresowe, koszulki. Jedne na pierwszy rzut oka wyglądają podejrzanie: mają nierówne szycia, zbyt duże, nierówne logo. Ale niektóre są jak oryginały: równe szwy, dokładne łączenia, metki, że mucha nie siada. Policjanci dodają, że to z powodu zmiany producentów. Coraz częściej lewy towar jest sprowadzany nie, jak dotychczas z Chin, ale z krajów Unii Europejskiej, bo i tu ten biznes zaczął się opłacać.

Co się stanie z zatrzymanym towarem? Jeśli firmy, które produkując oryginały, wyrażą zgodę, trafi np. do domów dziecka. Jeśli nie - a tak się już zdarzało - będzie spalony.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska