Po co taka tajemnica? Wiele razy podczas podobnych akcji na terenie kraju handlarze potrafili porzucić towar i wtopić się tłum. A w niedzielę była piękna pogoda i na giełdzie były tysiące ludzi: i kupujących, i handlujących.
Prawie jak klienci
Przed 10.00 sprzed komendy wyjeżdżają nieoznakowane samochody z policjantami zajmującymi się przestępczością gospodarczą w gorzowskiej komendzie miejskiej i ludźmi ze specjalnej grupy mobilnej ze Świecka (podlega Izbie Celnej w Rzepinie).
Wszyscy są po cywilnemu. Zajeżdżamy na giełdę. Grupkami po kilka osób rozchodzimy się w różne strony. Snuję się za jedną z nich. - Najpierw robiony jest rekonesans. Gdzie są stoiska z odzieżą, czy są na niej znaki towarowe znanych marek, jak dużo. Nie można wpaść w mundurach do pierwszego z brzegu - mówi Sławomir Konieczny z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.
Chodzimy jak klienci. Oglądamy lodówki, radia, słodycze z Niemiec, okulary, spodnie, buty...
No właśnie, buty. W kartonie na oko leży ze 20 par biały adidasów. Za stołem śniada kobieta. Buty zauważa nasza ekipa. Policjanci wyciągają legitymacje, pakują obuwie i odzież do toreb. Sprzedawczyni i jej kompan trafiają na komendę. Kolejne ekipy w tym czasie namierzają sprzedawców podróbek w innych częściach giełdy. Kontrole towaru, zatrzymania - wszystko przebiega bez jakichkolwiek awantur. Kontrolowani handlowcy są grzeczni, ci obok - udają, że nic nie widzą, nawet wśród klientów nie ma poruszenia.
To wielki biznes
O 11.00 ekipy celne i policyjne wracają do komendy. Jedni przesłuchują czwórkę zatrzymanych, reszta liczy zarekwirowany towar. Butów jest z sześć kartonów, razem 160 par, odzieży kilka wielkich bazarowych toreb (są robione specjalnie dla handlarzy). W zabrane z giełdy bluzy, koszulki i spodnie można by ubrać 230 osób. Trzy Bułgarki i Polak tłumaczą się, skąd mają towar. Gdy filmujemy podrobione adidasy, zatrzymany rzuca z przekąsem: - Co, tacy straszni złodzieje jesteśmy, co?
Nie wie, że ma rację. Według światowych szacunków na podrabianej odzieży rocznie sprzedawcy zarabiają miliardy dolarów. To dlatego wielkie marki i policje wszystkich krajów walczą z piractwem. W Polsce za handel trefnym towarem grozi do 5 lat więzienia i wysoka grzywna. Właśnie takie zarzuty czekają zatrzymaną w niedzielę czwórkę sprzedawców.
Do domu dziecka albo do pieca
Oglądamy bluzy, buty, spodnie dresowe, koszulki. Jedne na pierwszy rzut oka wyglądają podejrzanie: mają nierówne szycia, zbyt duże, nierówne logo. Ale niektóre są jak oryginały: równe szwy, dokładne łączenia, metki, że mucha nie siada. Policjanci dodają, że to z powodu zmiany producentów. Coraz częściej lewy towar jest sprowadzany nie, jak dotychczas z Chin, ale z krajów Unii Europejskiej, bo i tu ten biznes zaczął się opłacać.
Co się stanie z zatrzymanym towarem? Jeśli firmy, które produkując oryginały, wyrażą zgodę, trafi np. do domów dziecka. Jeśli nie - a tak się już zdarzało - będzie spalony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?