Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi mężczyźni dbają o miejsce dla kobiety

Anna Białęcka
fot. Anna Białęcka
Rozmowa z Ewą Drozd głogowianką, działaczką Platformy Obywatelskiej, posłanką na Sejm.

- Kongres Kobiet ma pomysł na ustawowe wprowadzenie parytetów wyborczych dla pań. Na listach mieliby się pojawić mężczyźni i kobiety w proporcjach pół na pół. Czy jest pani za tym?
- Jestem przeciwna ustawowemu zapewnianiu miejsc kobietom. Nie chciałabym zostać wybrana wiedząc, że zawdzięczam to nie tylko sobie, a jakimś zapisom i nakazom.
A ponadto to nie jest żadna gwarancja, że wyborcy zagłosują na kobiety, tylko dlatego, że będzie ich wiele na listach wyborczych. Ja jestem przykładem tego, że bez parytetów też można działać w polityce, i to skutecznie.

- Jednak prawda jest taka, że to mężczyźni wciąż są górą w polityce. Dlaczego jest nas tam tak niewiele?
- Zapewne wynika to z uwarunkowań kulturowych. Kobieta, to dom i dzieci. Ewentualnie mało odpowiedzialna praca biurowa. Ale na szczęście to się zmienia. Nawet w Sejmie jest nas coraz więcej. Doskonale dają sobie radę młode panie, działają tu przecież także 25-latki. Nasz klub liczy najwięcej pań. Wynika to nie z parytetów, ale ze sposobu działania i myślenia zarządów partii. U nas mężczyźni dbają o to, by działających kobiet przybywało.

- Przybywają, jednak wciąż jest ich mało. Jesteśmy gorsze od mężczyzn, nie nadajemy się do polityki?
- Nie jesteśmy gorsze, jednak polityka to bardzo trudna dziedzina. Jest się narażonym na ataki z różnych stron, nie zawsze uzasadnione. Nie każdy to wytrzyma. Trzeba się uodpornić, a to wymaga czasu i odpowiedniego nastawienia. Pamiętam jak na początku mojej działalności politycznej przeżywałam różne złe wpisy internetowe. Niektóre bardzo bolały. Teraz już mi jest łatwiej, uodporniłam się, choć oczywiście nie straciłam nic z wrażliwości. Ponadto mam świadomość, kim są autorzy wielu z nich. Niestety, polityka bywa brudna.

- Czy radzi pani kobietom, by siedziały sobie w zaciszu swoich domów i nie narażały się na problemy?
- Ależ skąd. Tylko zwracam uwagę na to, że często boleśnie odczuwamy swoje zaangażowanie polityczne, niektóre panie tracą zdrowie - psychiczne i fizyczne. Ale właśnie ta nasza wrażliwość jest bardzo potrzebna w polityce. Dzięki niej możemy być niezastąpione w dziedzinach społecznych, gdy zapadają, na przykład w Sejmie, decyzje dotyczące oświaty, wsparcia dla matek. A także właściwego funkcjonowania opieki nad dziećmi, by kobiety mogły spełniać się zawodowo a także politycznie. Kobiety łagodzą politykę i zmieniają jej oblicze. Jesteśmy potrzebne w samorządach i w Sejmie.

- Skoro tak, to może czas najwyższy, by w naszym mieście rządził prezydent w spódnicy? Nie myślała pani o tym, by wystartować w wyborach na to stanowisko?
- Wiele osób mnie do tego przekonuje, więc myślę o tym od pewnego czasu. Wiem, że potrzebny jest naszemu miastu ktoś z doświadczeniem, otwarty, kto sprawi, że będzie się ono rozwijało a nie trwało w marazmie. Jednak nie podjęłam jeszcze w tej sprawie decyzji.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska