Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi rock'n'rollowcy i hip-hopowcy mają talent

Zdzisław Haczek Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
W sobotę o 20.00 o awans do finału w show TVN - "Mam talent”, walczyć będzie formacja Spoko z zielonogórskiego Studia Tańca Trans
W sobotę o 20.00 o awans do finału w show TVN - "Mam talent”, walczyć będzie formacja Spoko z zielonogórskiego Studia Tańca Trans Mariusz Kapała
Ania Miadzielec i Jacek Tarczyło z Zielonej Góry właśnie wygrali Puchar Świata w rock'n'rollu akrobatycznym. Mają już na koncie występ w finale "Mam talent", o który tej soboty walczą zielonogórscy hip-hopowcy z formacji Spoko.

Ania Miadzielec i Jacek Tarczyło to pierwsza w historii polska para rock and rolla akrobatycznego, która wygrała Puchar Świata. Zawody odbyły się tydzień temu w Moskwie.

Podczas układu finałowego zielonogórska para wykonała element akrobatyczny zwany śrubą do łapania w barki, którego żadna para na świecie jeszcze do tej pory nie zrobiła. Dlaczego?
- Już sama śruba jest trudna, a co dopiero dalsza część. Nie ma się co dziwić, że tancerze raczej nie próbują tego elementu - mówi Jacek. A dlaczego więc oni spróbowali? To już sprawka ich trenerów: Bartłomieja Kobylańskiego i Andrzeja Łuczaka.
- Trener sam kiedyś taki element wykonał, ale podczas ćwiczeń. No i zachęcił nas - tłumaczą tancerze. Czy Ania jednak nie boi się tak ryzykować?
- Trenujemy od pięciu lat. Codziennie. Mamy do siebie całkowite zaufanie. Wierzę, że Jacek zawsze mnie złapie, nawet jak popełnię błąd. Dlatego nie boję się fruwać kilka metrów nad ziemią - podkreśla Ania. - No może nie tak całkiem, bo strach zawsze jest. Ale to taki dreszczyk emocji.

Do tej pory podczas międzynarodowych zawodów stawali na pudle, ale Puchar Świata wygrali po raz pierwszy. Cała polska ekipa cieszyła się, bo udało się im pokonać aktualnych mistrzów świata Ivana Yudima i Olgę Sbitnievę. A przecież to Rosjanie byli na swoim terenie, dopingowani przez moskiewską publiczność.

Ania i Jacek do zielonogórskiego Klubu Tańca Akrobatycznego Mega Dance trafili trochę przypadkiem.
- Wcześniej trenowałam akrobatykę. Kiedy już z niej zrezygnowałam, nie chciałam całkiem zrywać z tą dziedziną sporu. Rock'n'roll był czymś akurat dla mnie - przyznaje Ania.
- A ja chyba miałem 10 lat, kiedy koleżanka z podwórka zaciągnęła mnie do szkoły. Chodź, zobaczymy, jak tam dziewczyny trenują. No to poszliśmy. Byłem zaskoczony i ciekawy jednocześnie. Też tak chciałem - opowiada Jacek.

Dziś nasza mistrzowska para to studenci wychowania fizycznego na Uniwersytecie Zielonogórskim. Gdyby nie było takiego kierunku, trzeba by się wyprowadzić z Winnego Grodu. Gdzie? Może do Krakowa, gdzie też jest mocny klub rock and rolla akrobatycznego. Ale czy aż tak dobry jak zielonogórski? Poza tym jak podkreślają tancerze, tu są trenerzy, na których zawsze można liczyć i w każdej sprawie się dogadać. No i dorzucić coś swojego do wymyślonej przez nich choreografii. I ścisła więź z klubem i wszystkimi jego członkami. To taka przyjaźń na dobre i na złe. Bo różnie bywała. Przede wszystkim pod względem finansowym: przygotowanie, stroje, wyjazdy na zawody kosztują. Pomaga miasto i sponsorzy.

- Ta dyscyplina sportu nie jest u nas tak popularna. To dlatego zgłosiliśmy się do programu ,,Mam talent". Chodziło nam o promocję, zainteresowanie - podkreślają Ania i Jacek, którzy podobali się jurorom jak i publiczności, zdobywając tytuł finalistów. - Udało się, teraz więcej osób chce tańczyć tak jak my. Więcej osób chce oglądać występy naszych formacji.
- Po raz pierwszy w szkole Przylepie utworzyliśmy klasy rock'n'rollowe. Dzieci ćwiczą od początku swej edukacji - mówi B. Kobylański. I nie może nachwalić się swoich podopiecznych. Bo sukcesy same nie przychodzą. Ćwiczenia wymagają wysiłku, odporności psychicznej, giętkiego ciała. Poza tym trzeba wykazać się dyscypliną i samozaparciem. By utrzymać odpowiednią wagę, nie możemy pić coli, jeść chipsów. O paleniu papierosów nie ma mowy.
- Nagrodą są medale, one rekompensują wszystko. Program ,,Mam talent" też dał dużo satysfakcji, jednak traktowaliśmy go jako zabawę, promocję rockandrolla - podkreślają tancerze. - Telewizja ma niesamowitą moc. I pomaga, zwłaszcza osobom z małych ośrodków, oddalonych od Warszawy.
Teraz A. Miadzielec i J. Tarczyłę czekają Mistrzostwa Świata w Monachium. Ostatnia w tym roku próba sił - 29 października.

A w siedzibie zielonogórskiego Studia Tańca Trans przy ul. Batorego też przygotowania. Formację Spoko odwiedziliśmy w środę. Po raz ostatni, przed wyjazdem do Warszawy, ćwiczyli tu układ do "Mam talent". Zaczęli na początku września. Trenowali pięć razy w tygodniu. Od 20.30 do północy.

Przygotowywali się intensywniej, niż kiedy tańczyli na otwarciu "You Can Dance"?
- Zdecydowanie, bo tam robiliśmy to z marszu, byliśmy zaproszonymi gośćmi, siłą rzeczy nie było takiego ciśnienia. Poza tym jechaliśmy z gotowym programem, który prezentowaliśmy później w Las Vegas - mówi Filip Czeszyk, szef Studia Tańca Trans. - Do "Mam talent" trzeba było zrobić zupełnie nową choreografię.

A tu czasu brak, bo wrzesień to czas naborów do studia, lekcji otwartych. A te prowadzi większość składu formacji Spoko - ci, którzy po latach zostali trenerami i samodzielnie prowadzą zespoły. W czterech siedzibach Transu (Zielona Góra, Nowa Sól, Wolsztyn, Żary) tańczy ok. 550 osób.

Czy formacja Spoko, która trzykrotnie stawała na najwyższym podium mistrzostw Polski, ma na koncie wicemistrzostwo świata - nie jest zbyt ambitna? "Mam talent" to przecież trochę inne show, niż "You Can Dance". Liczy się widowisko, zaskoczenie...

- Nam zupełnie nie przeszkadza, czy jesteśmy ambitni, czy nie. "Mam talent" to taki trochę Hyde Park i nie od ciebie zależy to, jak zostaniesz za to skrzyczany przez jurorów, ale się tym nie przejmujemy. A jest to o tyle fajne, że nikt nic nam nie narzuca - twierdzi F. Czeszyk.
Zatem w telewizji nie zrobią czegoś pod publiczkę?
- Rzadko robimy coś pod kogoś - zapewnia Basia Mieszkalska (w Spoko od sześciu lat, trenuje kilka grup). - Mamy jakieś pomysły na sobotę i może być bardzo fajnie. A przy okazji jest to zrobione bardzo po naszemu. Może więc spodobać się także tej części publiczności, która się na tym nie zna, a przy okazji zachowamy naszą tożsamość.

Zasiadająca w jury "Mam talent" wokalistka Agnieszka Chylińska już dołączyła do Spoko: podczas castingu wskoczyła na scenę i dała czadu z zielonogórzanami. Czy teraz tancerze ze Studia Trans czekają na podobny gest innego jurora - Roberta Kozyry, który najpierw dał im "Nie", ale potem zmienił zdanie na "Tak"?

W odpowiedzi: gremialny śmiech.
Co ich trzyma razem w Spoko?
- Wspólna faza. Jesteśmy na różnych życiowych etapach, przed nam różne wybory: studiować poza Zieloną Górą? Wyjechać do rodziny? A jednak większość z nas zostaje. Dla kogoś i po coś. Przyzwyczailiśmy się do siebie. Najlepszych przyjaciół mamy w tej grupie - zapewnia M. Netzel.

Krzysztofa Tajcherta do studia zapisała mama. - Na początku byłem przeciw. Ale po pierwszych zajęciach mi się spodobało. Tańczę tu od sześciu lat - mówi.
Krzysztof Chamera, brat Ewy, staż w Transie ma... kombatancki. - Jestem tu od początku. Osiemnasty rok będzie - śmieje się.
Co jest takiego w hip-hopie, że się nie nudzi?
- Tu ważna jest nasza kreatywność. Tym hip-hop różni się od innych form tanecznych, gdzie już się niczego nowego nie wymyśli - wyjaśnia K. Chamera. - To dość młody taniec, który wciąż się rozwija. Każdy wnosi do niego swoją cegiełkę.
Stąd cały czas trzeba być czujnym, reagować na nowinki przywożone z mekki hip-hopu - USA. Gdy Krzysztof i Ewa zaczynali tańczyć, w całym kraju odbywały się może trzy różne warsztaty z gośćmi zza granicy rocznie. Teraz? Co chwilę przylatuje do Polski choreograf z najwyższej półki. Również na zaproszenie zielonogórskiego Transu. Bo kto stoi w miejscu, ten się cofa.

Czym formacja Spoko zaskoczy w sobotę w "Mam talent"?
- Postaramy się zrobić coś, czego jeszcze w polskiej telewizji nie było! - mówi tajemniczo Krzysztof Chamera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska