Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi sojusznicy i nie tylko. "Al Kut. Ostatnia zmiana" - część X

opr. (th)
Batalion salwadorski składał się dowództwa i pięciu kompanii: dowodzenia, ochrony,współpracy cywilno-wojskowej, wsparcia oraz logistycznej – razem prawie 400 żołnierzy.
Batalion salwadorski składał się dowództwa i pięciu kompanii: dowodzenia, ochrony,współpracy cywilno-wojskowej, wsparcia oraz logistycznej – razem prawie 400 żołnierzy. fot. 17. WBZ
Na naszej stronie publikujemy książkę "Al. Kut. Ostatnia zmiana". Została ona napisana przez 27 żołnierzy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. W księgarniach jej nie znajdziecie. Dziś część X opowiadająca o żołnierzach z innych krajów, służących w Iraku.

Grupa rekonesansowa BGB, wracając po rekonesansie w Iraku, przywiozła wiele informacji dotyczących przyszłej działalności, a wśród nich także te o obowiązkach zastępcy dowódcy brygady. Wśród wielu zadań było także polecenie utrzymywania kontaktów z pozostałymi kontyngentami stacjonującymi w bazie Delta w Al-Kut. W internecie poszukiwaliśmy podstawowych informacji o krajach przyszłych towarzyszy broni. Jak się nazywa stolica Salwadoru? Z kim graniczy Armenia? Gdzie leży Kazachstan? - na te i inne pytania żołnierze szukali odpowiedzi.

- Po przylocie pierwsze spotkanie z moim poprzednikiem, płk Markiem Makosiem, odbyło się w kancelarii zastępcy dowódcy brygady. Moją uwagę przyciągnęła wtedy mapa bazy z zaznaczonymi miejscami stacjonowania kontyngentów - opisuje zastępca dowódcy BGB ppłk Piotr Malinowski. - Oznaczenia te były wykonane z miniaturowych flag narodowych. Zacząłem rozpoznawać poszczególne barwy i dopowiadać sobie w myślach informacje zdobyte w kraju z internetu. W bazie mieliśmy batalion z Salwadoru, pluton saperów i pluton transportowy z Armenii, pluton saperów i drużynę uzdatniania wody z Kazachstanu, obsługę bezpilotowego środka rozpoznawczego i grupę rozpoznania osobowego z Rumunii, grupę instruktorów straży granicznej z Ukrainy oraz szereg jednostek ze Stanów Zjednoczonych, poczynając od grup sił specjalnych, poprzez instruktorów policji i straży granicznej, aż po warsztaty techniczne i zespół śmigłowcowej ewakuacji medycznej. Na planie bazy i miasta były też oznaczenia z miniaturowymi flagami irackimi. Było to miejsca stacjonowania 3. Brygady Irackiej Armii. Wtedy zastanowiło mnie, z którym kontyngentem będę miał kontakt. W myślach obstawiłem: salwadorski batalion "Cuscatlan". Okazało się jednak się, że pierwsze spotkanie miałem nie z żołnierzami salwadorskimi, lecz z pracownikami amerykańskiej firmy logistycznej KBR, która zabezpiecza wojska koalicji biorące udział w operacji pod kryptonimem "Iracka Wolność".

Co to jest KBR?

Popularnie nazywany przez żołnierzy "Kej-bi-ar", nazwę wziął od pierwszych liter nazwisk swoich założycieli, Morrisa W. Kelloga, George'a i Hermana Brownów oraz Dona Roota. KBR to potężna firma logistyczna, mająca przedstawicielstwa w każdej bazie koalicji. W bazie Delta siedziba KBR była jednym z bardziej zadbanych miejsc, z pięknym trawnikiem i oczywiście masztem z amerykańską flagą. Amerykańską, gdyż mimo że pracownikami firmy są przedstawiciele wielu nacji świata, to jednak jej główna siedziba mieści się w Houston, w USA.

W każdą niedzielę przedstawiciele KBR spotykali się z dowództwem naszej bazy. Omawiali zamierzenia, które trzeba było zrealizować w bazie, przeszkody stojące na drodze tych zamierzeń oraz sprawy bieżące, a wśród nich głównie drobne problemy, m.in. przekraczanie prędkości przez pojazdy wojskowe, parkowanie pojazdów w miejscach niedozwolonych czy też jazda po bezdrożach, co powodowało awarie pojazdów. Na pierwsze spotkanie z nową, VIII już polską, zmianą przybyło dwoje przedstawicieli kierownictwa firmy w bazie Delta - Veselka Nucić oraz Matt Blockholm.
Po przywitaniu przechodzimy do spraw merytorycznych. Nagle do głosu wyrywa się Matt, czym wywołuje ogromne zaskoczenie, bo mówi czysto po polsku! Okazuje się, że rodzina Macieja Blockholma pochodzi z Poznania, a on urodził się w Szwecji. Mimo że nie wychowywał się w Polsce i nigdy tu nie mieszkał, tradycja jego rodziny wymagała znajomości języka kraju ojców. Później okazało się, że Veselka również pochodzi z Europy - jest Serbką.

Gdy zabrzmiał język polski, atmosfera nagle się ociepliła. Kolejnym wesołym akcentem był moment, gdy po ich skardze na przekraczanie prędkości w bazie, dowódca BGB wyjął raport polskiej żandarmerii wojskowej, z którego wynikało, że wśród dziesięciu łamiących przepisy ruchu drogowego było: dwóch żołnierzy amerykańskich, Polak, Salwadorczyk i siedmiu pracowników KBR. W ten sposób pierwsze lody zostały przełamane między VIII zmianą polskiego kontyngentu a KBR. To spotkanie miało zasadniczy wpływ na dalszą współpracę. Do końca pobytu Polaków w Delcie w Al-Kut współpraca przebiegała bez kłopotów.

Kontyngent rumuński

W Delcie stacjonował niewielki kontyngent rumuński, ale dla BGB bardzo istotny. W bazie funkcjonowało bowiem lotnisko, a Rumuni dysponowali elementami rozpoznania z bezpilotowym środkiem rozpoznawczym (BŚR) typu "Shadow 600" oraz jedną grupą rozpoznania osobowego. Kontyngent rumuński tworzyli w większości młodzi oficerowie, doskonale przygotowani językowo, fachowcy w swoich dziedzinach, a do tego bardzo grzeczni i kulturalni. Ich dowódca, płk Isache Lipiu, ujmował swoją fachowością, osobowością i spokojem.

Grupa BŚR wykonywała loty nad strefą, dostarczając zdjęcia i filmy z opisem sytuacji. Współpraca z polskimi żołnierzami rozpoczęła się bardzo szybko, już na początku misji po otrzymaniu zadania patrolowania drogi z Al-Kut do przejścia granicznego w Zurbatji. Dowódcy pierwszy kontakt z tą trasą mieli właśnie przed monitorem rumuńskiego operatora, prezentującego obraz przesyłany z BŚR. Mogli porównać trasę z jej odwzorowaniem na mapie przed wyjazdem w teren. Później, podczas wszystkich operacji mieli wgląd w rejon działań, w czasie rzeczywistym. Oczami BGB był właśnie rumuński BŚR. Podczas operacji na miejscu przy operatorze zawsze był obecny jeden z naszych oficerów - kpt. Mariusz Wit lub mjr Norbert Iwanowski.

Rumuńska grupa rozpoznania osobowego, kierowana przez młodego oficera, dostarczała informacje uzyskane od źródeł osobowych bezpośrednio do oddziału G-2, sztabu WD CP. Współpracowała blisko z polskim odpowiednikiem, który pod kierownictwem kpt. Adama, operował w Al-Kut, a także był w ścisłym kontakcie z sekcją rozpoznania BGB.
Informacje dostarczane przez obydwie grupy kontyngentu rumuńskiego do sekcji S-2
wspierały proces planowania i dowodzenia.

Ormianie

Armeński kontyngent znajdujący się w Delcie składał się z plutonu saperów, który tworzył patrol saperski EOD oraz z plutonu transportowego, posiadającego na wyposażeniu pięciotonowe samochody ciężarowe. Armeński patrol saperski EOD był doskonale przygotowany, a co najistotniejsze likwidował improwizowane ładunki wybuchowe.
Armeńscy saperzy z EOD kilkanaście razy wyruszali wspólnie z naszymi patrolami w strefę, brali udział w likwidacji materiałów niebezpiecznych poza bazą oraz uczestniczyli w prowadzonych przez Polaków operacjach. Z przedstawicielami sekcji S-2 z BGB lokalizowali oraz opracowywali dane dotyczące miejsc upadku rakiet lub pocisków moździerzowych w bazie po każdym ataku.

Armeński pluton transportowy wspierał działania związane z obroną i ochroną, pełniąc służbę przy stołówce. Kontyngent armeński po ogłoszeniu decyzji, że WD CP wychodzi z prowincji Wasit i opuści bazę Delta, jako pierwszy kontyngent wchodzący w skład WD CP przemieścił się z bazy Delta w Al-Kut do Echo w Ad Diwaniyah. Spowodowane to było nieuregulowanymi międzypaństwowymi stosunkami z Gruzją, która wprowadziła brygadę w miejsce oddziałów WD CP do prowincji Wasit.
W mistrzostwach Europy w piłkę nożną 2008 Polska była w jednej grupie kwalifikacyjnej między innymi z Armenią. Polska telewizja transmitowała mecze eliminacyjne. Kpt. Adam Kopertowski oraz st. kpr. Jarosław Warkocki zestawili połączenie telewizyjne i podłączyli sygnał do rzutnika multimedialnego. Na transmisję meczów zostali zaproszeni żołnierze armeńscy. W sali odpraw, gdzie wyświetlane były mecze, rozlegały się na przemian polskie i armeńskie okrzyki kibiców piłkarskich.

Kazachowie

Tuż po przyjęciu strefy, do polskiego dowództwa bazy Delta dotarła informacja, która wymusiła pilne spotkanie przedstawicieli kontyngentów dotyczące bezpieczeństwa.
Wzięli w nim udział oficerowie każdego państwa tworzącego BGB. Byli wśród nich dwaj żołnierze w nieznanych nam mundurach, o odmiennym kamuflażu.

- Podszedłem do starszego z nich, aby się przywitać i w odpowiedzi usłyszałem: "Zdrastwujtie brat. Kak dieła?". Okazało się, że ten nieznany mi kamuflaż munduru posiadają żołnierze z Kazachstanu. Ich dowódca - mjr Zhanibek Kutzhanov - nie znał języka angielskiego, więc na odprawach zawsze miał przy sobie tłumacza - por. Gałuma Berdenova - opowiada o pierwszym kontakcie z Kazachami dowódca zastępca dowódcy BGB. - Mjr Kutzhanov, dowódca Kazachów okazał się doskonałym fachowcem saperem. Nieznajomość języka nadrabiał osobowością. Zdrobnieniem jego trudnego do wymówienia imienia, było imię Żora. Współpraca z nim układała się bez problemów. Miał w swoim kontyngencie grupę saperów wyszkolonych do likwidacji materiałów niebezpiecznych oraz drużynę uzdatniania wody. Kazachscy saperzy oprócz prowadzenia magazynu materiałów wybuchowych, który mieścił się w jednym z dawnych saddamowskich hangarów lotniczych, realizowali zadania związane z niszczeniem materiałów niebezpiecznych. Przy bramie wjazdowej do bazy nr 1, z polecenia mjr Krzysztofa Balcerzaka, powstał specjalnie wyznaczony, zabezpieczony i nadzorowany rejon, do którego iracka policja i iracka armia zwoziła przejęte improwizowane ładunki wybuchowe IED oraz profilowane ładunki wybuchowe EFP lub inne materiały wybuchowe wykryte przez patrole polskie, amerykańskie i salwadorskie, operujące w strefie, a także przez samych Irakijczyków. Materiały te były podejmowane, a następnie na wewnętrznym poligonie bazy niszczone właśnie przez kazachskich saperów.

Kazachska drużyna uzdatniania wody nie miała okazji wykazać się swoim kunsztem, gdyż wodę dostarczał do bazy KBR. Drużyna ta realizowała więc zadania związane z ochroną stołówki oraz konwojowania wewnątrz bazy lokalnych pracowników KBR. Po wyjściu BGB z prowincji Wasit i opuszczeniu bazy Delta, kontyngent kazachski pozostał w tej bazie, przechodząc w podporządkowanie Wielonarodowej Dywizji Centrum.

San Salwador

Batalion salwadorski składał się dowództwa i pięciu kompanii: dowodzenia, ochrony,
współpracy cywilno-wojskowej, wsparcia oraz logistycznej - razem prawie 400 żołnierzy.
(fot. fot. 17. WBZ)

Batalion salwadorski składał się z dowództwa i pięciu kompanii: dowodzenia, ochrony, współpracy cywilno-wojskowej, wsparcia oraz logistycznej - w sumie prawie 400 żołnierzy.
W polskim Taktycznym Centrum Operacyjnym (TOC) służbę pełnił oficer łącznikowy batalionu salwadorskiego. Było to uzasadnione ze względów operacyjnych, ale i dla oficerów TOC-u bardzo wygodne, gdyż batalion salwadorski dysponował bardzo ograniczoną ilością żołnierzy mówiących po angielsku i to oni właśnie byli łącznikowymi.

Zdarzało się, że podczas nieobecności oficera łącznikowego w TOC porozumienie się z salwadorskim odpowiednikiem centrum operacyjnego było niemożliwe, ponieważ mówiono tam wyłącznie po hiszpańsku, a my po polsku, angielsku lub rosyjsku.
Wokół bazy, na jej obwodzie, mieściły się posterunki ochronno-obronne. Posterunków tych było piętnaście, w tym dwa przy bramach obsadzone przez polskich żołnierzy. Pozostałych trzynaście posterunków było obsadzonych właśnie przez żołnierzy salwadorskich. Oni strzegli bazy, a podczas ostrzałów wskazywali kierunki, z których nadlatywały na bazę rakiety lub pociski moździerzowe. Posterunki drugi i trzeci często wspierał ogniem polski posterunek przy bramie numer 1, gdyż ta najczęściej była ostrzeliwana z pobliskiej dzielnicy Al Karelia, która była przez żołnierzy pieszczotliwie nazywana "Czeczenią".

Batalion salwadorski utrzymywał dwa zespoły szybkiego reagowania tzw. QRF: "Wildcat" - poziomu pierwszego, czyli w gotowości dziesięciominutowej oraz "Panther" - poziomu drugiego w gotowości piętnastominutowej. Niestety przez ograniczenia narodowe salwadorskie QRF mogły operować nie dalej niż w promieniu 56 km od bazy. Poza tą strefą działał polski QRF "Wolf".

Wszystkim utkwiła w pamięci sytuacja kryzysowa z początku marca. QRF "Panter", wracając z zadania realizowanego na północ od miasta, jechał przez centrum Al-Kut, pomylił drogi i znalazł się nagle tuż przed biurem Sadra. Został otoczony przez setki manifestantów, z których większość uzbrojona była w karabinki AK i granatniki przeciwpancerne. Dowódca batalionu salwadorskiego wyprowadził swój drugi QRF, aby uchwycić mosty na Tygrysie dzielące bazę od miasta. Polski QRF "Wolf" oczekiwał w bazie, tuż przy bramie, na komendę do wyjścia na połączenie z QRF "Panter". Do pomocy zostały wezwane również zespoły amerykańskich sił specjalnych. Akcję rozpoczęły wezwane nad miasto do wsparcia dwa F-16 amerykańskich sił powietrznych. Demonstracyjnie wykonały markowane najście na cel i wystrzeliły flary. Tuż przed podaniem komendy do wyjazdu QRF "Wolf" i amerykańskich sił bezpieczeństwa, okazało się, że demonstracja lotnictwa wystarczyła, aby rozładować sytuację. Salwadorczycy zostali odblokowani bez jednego strzału i powrócili bezpiecznie do bazy. Nie trzeba było interweniować.

Salwadorska kompania wsparcia posiadała pluton moździerzy 81 mm. Pluton ten w sytuacjach uzasadnionych wykonywał zadania ogniowe związane z oświetlaniem terenu. Oświetlane były rejony prawdopodobnego wystrzału rakiet lub ognia moździerzowego na bazę. Koordynację tego zadania poprzez salwadorskiego oficera łącznikowego realizowało Taktyczne Centrum Operacyjne BGB.
Po wyjściu BGB z prowincji Wasit i opuszczeniu bazy Delta kontyngent salwadorski, podobnie jak kazachski, pozostał na miejscu, przechodząc w podporządkowanie Wielonarodowej Dywizji Centrum.

Ukraińcy

Amerykańscy "specjalni" długo przekonywali się do nas. Później jednak nasze wspólne operacje
były bardzo udane.
(fot. fot. 17 WBZ)

Żołnierze ukraińscy realizowali zadania wspólnie z amerykańskimi jednostkami jako zespół instruktorów szkolący iracką straż graniczną. Był to niewielki zespół, ale wykonywał niezwykle ważną pracę. Prowincja Wasit, leżąc przy granicy z Iranem, była strefą przerzutu broni i amunicji dla oddziałów Al Sadra. Przez przejścia graniczne przenikali wyszkoleni w Iranie bojownicy, dlatego kontrola przejść granicznych i wyszkolenie ich obsad wpływały na bezpieczeństwo wojsk koalicji.

Amerykanie

W bazie Delta stacjonowało kilka jednostek z USA. BGB współpracowała z każdą z nich, chociaż oczywiście w innym zakresie. W Delcie znajdowały się: BTT - Zespół Instruktorów Straży Granicznej, PTT - Zespół Instruktorów Policji, Powietrzny Zespół Ewakuacji Medycznej, Siły Specjalne, pluton obsługi HMMWV, Grupa Kontroli Ruchu, pluton łączności, Żandarmeria Wojskowa, Zespół Rozpoznania Osobowego.

BTT był bardzo aktywny poza bazą, chociaż operował głównie w okolicach przejścia granicznego w Zurbatji oraz wzdłuż granicy iracko-irańskiej. W marcu polski patrol współdziałał z BTT na granicy, spędzając tam ponad tydzień. Dowódca BTT był zainteresowany gotowością naszego QRF, który w razie potrzeby wspierałby jego elementy operujące na granicy.
PTT operował w Al-Kut, realizując zadania wspólnie z iracką policją. Z racji tego, że był codziennie w mieście i współpracował z prostymi policjantami, posiadał dużo informacji na temat sytuacji.

Powietrzny Zespół Ewakuacji Medycznej, nazywany także "powietrznym ambulansem", był bardzo użyteczny, chociaż, gdy słychać było w nocy śmigłowce nad Deltą, znaczyło to, że ktoś z jakiś przyczyn wymagał pomocy lub ewakuacji. Amerykański oddział specjalny długo przekonywał się do żołnierzy BGB. Później jednak wspólne operacje były bardzo udane. W bazie były dwa zespoły: jeden nazywany hiszpańskim, gdyż żołnierze mówili dodatkowo po hiszpańsku i współpracowali z batalionem salwadorskim oraz iracką policją, drugi współdziałał zaś z iracką armią.
Hamery wymagały okresowych przeglądów, a w przypadku usterek, szybkich napraw. Zadania te realizował pluton obsługi. Zdarzało się, że naprawy były czasochłonne. Innym razem należało odczekać na swoją kolej. Oczywiście żołnierze zawsze chcieli mieć swoje wozy do dyspozycji i irytowali się, gdy musieli czekać. Do historii przeszedł przypadek, gdy do warsztatu wysłano żołnierza, który nie znał języka angielskiego. Miał "załatwić" przyspieszenie prac nad którymś z wozów. Żołnierz ten był na tyle asertywny i uparty, że amerykańscy mechanicy nie mogąc się z nim porozumieć dla świętego spokoju zajęli się polskim pojazdem poza kolejnością.

Grupa Kontroli Ruchu koordynowała ruch konwojów logistycznych w strefie. Dobre relacje naszej sekcji logistycznej, kierowanej przez mjr Pawła Gadomskiego, z tą grupą pozwalały na realizacje zadań, które w ocenie przełożonych z WD CP były niewykonalne.
Pluton łączności zapewniał poprawne działanie systemu przesyłu informacji używanego przez siły koalicji CENTRIX. System ten polegał na sieci internetowej i zwykłym outlooku, przez który przesyłano informacje. Korpus posiadał również swoją stronę internetową, do której dostęp był przez ten właśnie system.
Amerykańska żandarmeria wojskowa realizowała inne zadania niż polska żandarmeria. Są to silne zespoły bojowe wykonujące zadania operacyjne. Byłoby dobrze gdyby kreujący wizerunek polskiej żandarmerii zobaczyli, jak to robią koalicjanci. Zespół Rozpoznania Osobowego zbierał informacje o sytuacji w strefie odpowiedzialności.

Irakijczycy

W Al-Kut stacjonuje 3. Brygada Irackiej Armii Brygada ta posiada cztery bataliony rozmieszczone w prowincji Wasit. W Al-Kut jest dowództwo brygady, bataliony dowodzenia i piechoty. Drugi batalion piechoty znajduje się w As Suwajrah, zaś trzeci w dawnej bazie sił koalicji Zulu, położonej również niedaleko As Suwajrah. Brygadą dowodzi gen. bryg. Muhammad Jawad Al-Sattar Aziz. Brygada ta jest w składzie 8. Dywizji Irackiej Armii, która stacjonuje w Ad Diwanijah. Ósmą dywizją dowodzi gen. dyw. Othman Ali Farhood Al-Ganymy.

W środę kolejna część książki "Al Kut. Ostatnia zmiana". Zapraszamy na naszą stronę internetową!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska