Zespół zwiadowców stacjonuje w Warriorze - najbardziej wysuniętej na południe bazie Polskich Sił Zadaniowych (PSZ). Wiele zadań wykonują z żołnierzami zgrupowania bojowego Bravo. Zanim dotrą na miejsca akcji, muszą rozpoznać drogi. Dlatego jadą jako pierwsi.
- Na wszystko trzeba zwracać uwagę, mamy do czynienia z bardzo niesprzyjającymi warunkami. Unikamy głównych dróg i szlaków, nie jeździmy po starych śladach. Staramy się dostrzegać każdy szczegół i element odbiegający od normy - mówił dowodzący pierwszym wozem st. kpr. Rafał Miśkowiec.
Przed kilkoma dniami dowódca zespołu ppor. Dawid Ząbek został wezwany późnym wieczorem do TOC-u (z ang. Tactical Operation Center - taktyczne centrum operacyjne). Dostał zadanie sprawdzenia miejsca, gdzie - według informacji z posterunku obserwacyjnego - rebelianci przygotowywali rakietę do wystrzelenia w kierunku bazy. Czas do wyjazdu, niecałe 30 minut.
Pojechali. Warunki terenowe okazały się znacznie cięższe niż się spodziewali. Wiele przewężeń utrudniających ruch, i głębokich studni, zupełnie niewidocznych w kompletnych ciemnościach nocy. To była długa droga. Ale się opłaciło: znaleźli rakietę wycelowaną w kierunku bazy.
- Zazwyczaj dostajemy pewne informacje, wyjeżdżamy w miejsca gdzie rzeczywiście coś jest. Kiedy ludzie wracają z takiej roboty, wiedzą, że zrobili coś dobrego. To nas niesamowicie motywuje do następnych wyjazdów - podsumował ppor. D. Ząbek.
Walczyli w zasadzce
Wśród zwiadowców są też snajperzy
(fot. st. szer. Damian Kamyk)
Innym razem, tuż po powrocie z patrolu, dostali zdjęcie satelitarne Kalaty (typowa afgańska zabudowa), w której najprawdopodobniej przechowywano pocisk rakietowy z wyrzutnią, bądź moździerz. Pojechali transporterami rosomak, bo są bardziej mobilne na bezdrożach, a zależało im na czasie. Błyskawicznie trafili we właściwe miejsce i przeszukali wskazany obiekt.
Czasami kolejne zadanie dostają zaledwie po kilku godzinach od powrotu do bazy, ale chłopaki z rozpoznania nigdy nie marudzą. - Najpierw myślę o tym co, gdzie i jak mamy zrobić, na ile będzie to trudne. Potem zastanawiam się jak do tego przygotować ludzi i jak im tą informację przekazać, aby ich nie przerazić, gdy jedziemy w miejsce gdzie dzień wcześniej kompania miała kontakt i napotkała silny opór, a my jedziemy w to samo miejsce w nocy, zaledwie kilkoma wozami. Staram się te zadania przekazać tak, aby nie wydawały się nie do wykonania. Jednak 1 zespól to ekipa tak przygotowana i zmotywowana, że kiedy dostajemy zadanie, wiemy, że jest trudne, ale wiemy też, że sobie poradzimy - opowiada ppor. Ząbek.
Zadania grupy rozpoznawczej to też długie i starannie przygotowane akcje. Ostatnio mieli rozpoznać drogę lądową i znaleźć bezpieczny szlak do bazy Giro, w terenie, którego od dawna w tych celach nie wykorzystywano. Akcję przeprowadzili wspólnie z piechocińcami 1. plutonu 2. kompanii zgrupowanie bojowego Bravo oraz saperami amerykańskiego RCP ( z ang. Road Clerance Patrol - patrol rozminowania).
W drodze powrotnej piechocińcy zamykający kolumnę pojazdów zostali zaatakowani przez rebeliantów uzbrojonych w moździerze, karabiny maszynowe i granatniki przeciwpancerne. Polacy szybko odpowiedzieli ogniem, zwiadowcy ubezpieczyli wyjście kolegów z Bravo i wydostali się z zasadzki. Jednak niedługo później znów zostali zaatakowani. Polacy szybko przejęli inicjatywę. Zniszczyli między innymi stanowisko moździerza. Łącznie poległo wówczas sześciu rebeliantów. - To była długa akcja, ale wyszliśmy z niej praktycznie bez żadnych start - podsumował st. plut. Robert Lisiecki, dowódca sekcji.
St. plut. Artur Mielczarek: - Stanowimy zgrany zespół
Czasu wolnego nie zostaje zbyt wiele. Po powrocie najpierw trzeba przejrzeć i oczyścić broń oraz pozostały sprzęt, uzupełnić amunicję. Później są krótkie chwile kontaktu z rodziną, szybki odpoczynek i długie rozmowy zwiadowców.
- Mamy duży stół na zewnątrz przed swoim budynkiem. Siadamy przy nim, słuchamy radia, rozmawiamy, opowiadamy o tym co robiliśmy wcześniej, żartujemy i śmiejemy się. To nam pozwala ładować prywatne "akumulatory". Jesteśmy małą grupą i dzięki temu jesteśmy bardzo zżyci - zapewnia Artur Mielczarek, dowódca sekcji st. plut..
Zespół grupy rozpoznawczej w całości wywodzi się z kompanii rozpoznawczej 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza, wchodzącej w skład "Czarnej Dywizji". Natomiast żołnierze zgrupowania bojowego Bravo są sformowani na bazie 1. batalionu piechoty zmotoryzowanej Ziemi Rzeszowskiej z tej samej brygady.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?