Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi żołnierze w Afganistanie: Ratownicy z Qarabagh

Ppor. Anna Wisłocka, (dab)
Do ambulatorium trafiają też afgańscy żołnierze i policjanci.
Do ambulatorium trafiają też afgańscy żołnierze i policjanci. archiwum COP Qarabagh
Głównym zadaniem zespołów ratowniczych w bazie Qarabagh jest zabezpieczanie medyczne polskich żołnierzy. W praktyce ratownicy i sanitariusze mają znacznie więcej obowiązków. Ratują życie rannym żołnierzom i policjantom afgańskim.

Praca medyków w niewielkiej bazie w Qarabagh opiera się o ambulatorium w jednym z namiotów. Nie ma tutaj szpitala z prawdziwego zdarzenia, nie ma również lekarzy. Cały ciężar udzielania pomocy medycznej spoczywa na ratownikach i sanitariuszach z trzech stacjonujących tam zespołów medycznych. Łącznie to 13. żołnierzy-medyków wchodzi w skład zgrupowania bojowego Bravo oraz operacyjnych zespołów doradczo-łącznikowych ds. szkolenia afgańskiej armii i policji (OMLT i POMLT).

W polowym ambulatorium pełnią na zmianę dyżury przez całą dobę. Ponadto uczestniczą w patrolach, dyżurach sił szybkiego reagowania QRF ( z ang. quick reaction forces) i wszelkich innych działaniach żołnierzy z Quarabaghu.

Znają swoje zadania

Ranni - miejscowi żołnierze i policjanci - bardzo często są przywożeni do bram polskiej bazy Qarabagh, gdyż w okolicy nie ma żadnej afgańskiej placówki medycznej. Kiedy w ambulatorium otrzymują informację z taktycznego centrum operacyjnego TOC (z ang. tactical operation center) o kolejnych pacjentach, wszystkie zespoły medyczne zostają poderwane do działania. Niektórzy z ratowników niedawno wrócili z patrolu, inni odpoczywają po dyżurze QRF, ale w tym momencie wszyscy ruszają do pracy. Bo każda para rąk może okazać się na wagę złota.

Każdy medyk dobrze wie, co ma robić. Kiedy jedni biegną w kierunku bramy, żeby jak najszybciej dotrzeć do poszkodowanych, inni zakładają rękawiczki w ambulatorium, aby tam natychmiast podjąć akcję.

Najbardziej gorącym okresem był przełom maja i czerwca. Trafiło wtedy do ambulatorium w Qarabagh aż 17 ciężko rannych żołnierzy afgańskiej armii i pracowników ochrony z Kabulu. Niekiedy jest tylu poszkodowanych jednocześnie, że w ambulatorium brakuje rąk do pracy.

- W takie akcje często włączają się żołnierze nie związani ze służbą medyczną. Nie trzeba ich o to prosić, ani kazać. Oficerowie, podoficerowie, czy starsi szeregowi chwytają za nosze bądź asystują w ambulatorium podając na przykład środki opatrunkowe - mówił cywilny ratownik Michał Gąbiński, który kieruje zespołem medyków.

Ratują zdrowie i życie

Prawie wszyscy pacjenci bazy Qarabagh są w końcu transportowani na wyższy poziom medyczny do szpitala w Ghazni. W wielu przypadkach decydujące są jednak te pierwsze chwile w namiotowym ambulatorium polskiej bazy. Później ratownicy Qarabagh nie mają do czynienia pacjentami. M. Gąbiński zazwyczaj dzwoni do kolegów z Ghazni, aby sprawdzić ich stan. - To jest niesamowicie motywujące, kiedy dowiaduję się, że wszystko z nimi dobrze. Przekazuję informacje chłopakom, bo dzięki temu mamy jeszcze więcej energii na kolejne dni pracy - dodał ratownik.

Czasem bywa trudno. Zwłaszcza, jeśli do ambulatorium trafiają ranni Polacy. - Staramy się nie widzieć różnicy między pacjentami, ale jeśli trafiają do nas koledzy, zawsze jest większy stres - podkreśla kpr. Łukasz Piwiński, ratownik zgrupowania bojowego Bravo.

- W takich sytuacjach nie zastanawiamy się nad tym, działamy według schematów. Emocje przychodzą później - dodaje M. Gąbiński.

Po zabiegach przychodzi czas na długie rozmowy ratowników i omówienie tego, co się działo w ambulatorium. - Musimy szybko przejść do porządków dziennego. Zapomnieć o tym co było i skupić się na jak najlepszym wykonaniem kolejnych zadań - podsumował kpr. Michał Michalski.

Mjr Grzegorz Kaliciak: - Ratownicy to zgrany zespół!

Ratowników komplementuje dowódca posterunku Qarabagh mjr Grzegorz Kaliciak, który jest jednocześnie zastępcą dowódcy zgrupowania bojowego Bravo. - Stanowią bardzo zgrany zespół, choć wywodzą się z różnych pododdziałów. Jestem bardzo zadowolony z ich pracy. Dzięki ich zaangażowaniu udało się uratować wielu ludzi - podsumował.

Medycy stacjonujący w bazie Qarabagh w większości wywodzą się z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna wchodzącej w skład 11. Dywizji Kawalerii Pancernej. Uzupełniają ich cywilni pracownicy wojska z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych RP.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska