Główne zadania wojskowych strażaków w bazie wojskowej w rejonie konfliktu to prewencja i gaszenie pożarów. Dodatkowo zabezpieczają awaryjne lądowania śmigłowców. Niekiedy wykonują swoje zadania poza bazą. Wyjeżdżają w składzie sił szybkiego reagowania, aby gasić lub zabezpieczać sprzęt wojskowy uszkodzony w trakcie działań.
W pełnej gotowości byli też w dniu ich święta. Byli przygotowani do akcji w ciągu dwóch minut od ogłoszenia alarmu. Zorganizowana prezentacja sprzętu była też jeszcze jedną okazją, aby przećwiczyć szybkość rozkładania i zwijania wyposażenia.
Strażacy w bazie Ghazni dysponują pojazdem ratowniczo-gaśniczym Star Man, a także ciężkim samochodem gaśniczym marki Jelcz, przewożącym osiem tysięcy litrów wody i dodatkowo opancerzonym, dzięki czemu mogą wykonywać swoje zadania poza bazę. Posiadają też wysokiej klasy zestaw ratowniczy Holmatro służący do ewakuacji ludzi z wraków pojazdów czy śmigłowców. Do indywidualnej ochrony służą im ubrania żaroodporne i ochronne wykonane z tkaniny nomex. Mają również sprzęt ewakuacji medycznej, gdyż każdy z nich jest jednocześnie ratownikiem.
- Nasza praca tutaj nie różni się od tej wykonywanej w kraju. Większe jest tylko natężenie zadań. Mamy 24 godziny służby i kolejne 24 godziny odpoczynku, ale gdyby coś się wydarzyło, jedziemy wszyscy, bez względu na to czy ktoś jest po dyżurze, czy nie. Ponadto tu działamy w warunkach bojowych. Śmigłowce, których lądowanie zabezpieczamy maja na pokładzie środki bojowe co stwarza dodatkowe zagrożenie - podkreślił chor. Ryszard Kilian, komendant straży pożarnej
Dziewięciu z dwunastoosobowej grupy strażaków ma doświadczenia z poprzednich misji w Afganistanie, Iraku i Czadzie. St. sierż. Grzegorz Mielczarek wspomina akcję z miasta Al Kut w Iraku, gdzie wraz a kolegami z polskiej straży pożarnej uratowali sześć osób z rozbitego śmigłowca. Pobiegli do maszyny zanim zatrzymały się jej wirniki. Dzięki temu zdążyli wyciągnąć z niej wszystkich rannych, zanim śmigłowiec stanął w płomieniach. Ich odwaga została nagrodzona wyróżnieniem otrzymanym z rąk gen. Bronisława Kwiatkowskiego.
- Najważniejsze w naszej pracy jest zaufanie do kolegi, który idzie za mną, bo wiem, że jak coś mi się stanie, to on mnie wyciągnie z pożaru - powiedział st. kpr. Marcin Gawryłowicz z 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej z Międzyrzecza, wchodzącej w skład Czarnej Dywizji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?