Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi żołnierze w Afganistanie: Wracają do domu!

Mjr Szczepan Głuszczak, (dab)
Połowę kontyngentu stanowili lubuscy żołnierze. Niebawem wrócą do domów.
Połowę kontyngentu stanowili lubuscy żołnierze. Niebawem wrócą do domów. PKW Afganistan
Lubuscy żołnierze z dziewiątej zmiany zakończyli swoją misję w Afganistanie. Powrót do domu jest dobrą okazją do posumowania ich służby w tym kraju.

W czwartek, 20 października, minęło dokładnie 180 dni od rozpoczęcia misji przez około 1,3 tys. lubuskich żołnierzy. Przez pół roku odpowiadali za bezpieczeństwo mieszkańców prowincji Ghazni w ramach dziewiątej zmiany Polskich Sił Zadaniowych w Afganistanie. W tym okresie przeprowadzili niemalże 14 tys. różnych zadań bojowych w dzień i w nocy, zlikwidowali prawie 60 skrytek na środki walki oraz 200 improwizowanych ładunków wybuchowych. Najważniejszym jednak wynikiem ich działalności było zwiększenie bezpieczeństwa w prowincji.

- Ilość zadań była naprawdę ogromna, ale największym wyzwaniem była integracja i sprawne zarządzanie wszystkimi elementami wchodzącymi w skład Task Force White Eagle - zdradza dowódca PKW gen brygady Sławomir Wojciechowski.

Oprócz 2,6 tys. osobowego oddziału z Polski generał Wojciechowski miał pod swoim dowództwem 1,4 tys. amerykańskich oraz 700 cywilów zabezpieczających funkcjonowanie sił zadaniowych. Zgodnie z przyjętą przez siły ISAF (International Security Assistance Force) strategią przeciwrebeliancką COIN, wojska NATO powinny skupić się na trzech najistotniejszych filarach: bezpieczeństwie, rozwoju i samorządności.

Koniecznym warunkiem rozwoju jest zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Wpływ na nie ma nie tylko prowadzenie działań bojowych. - Patrząc z perspektywy ostatnich sześciu miesięcy fundamentalna okazała się współpraca z Afgańskimi Siłami Bezpieczeństwa - podkreśla generał Wojciechowski.

Prawie każda operacja, patrol czy posterunek kontrolny były realizowany nie tylko przez żołnierzy Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa ISAF, ale również afgańskie wojsko i policję. Wspólne działania pozwoliły przynieść wymierne efekty. Podczas ostatniego pół roku przejęto i zlikwidowano: 8,5 ton materiałów wybuchowych przeznaczonych na miny pułapki, ponad 650 sztuk rakiet, pocisków artyleryjskich i granatów różnego rodzaju, 75.000 sztuk amunicji. Zabito 140 rebeliantów, a 270 aresztowano. Dziewiąta zmiana zlikwidowała również aż 200 min-pułapek.

Chirurgiczna precyzja

Duży wkład w działalność operacyjną kontyngentu miały przeprowadzane z chirurgiczną precyzją akcje Zgrupowanie Sił Specjalnych, a w szczególności przez Jednostkę Wojskową GROM oraz Jednostkę Wojskową Komandosów. Do najbardziej spektakularnych operacji "specjalsów" było odbicie trzech zakładników przetrzymywanych przez talibów, w tym przedstawiciela afgańskiego Ministerstwa Edukacji. Ponadto zatrzymano sześciu rebeliantów z listy najbardziej poszukiwanych celów w Afganistanie tzw. JPEL (w tym Javida Ahmada odpowiedzialnego za porwanie 26 obywateli Korei Południowej w 2007 r. Żołnierze wojsk specjalnych przechwycili kilka kamizelek-samobójcy oraz skradzioną karetkę wypełnioną 500 kg materiałem wybuchowym. Ich działania były wspierane przez oficerów wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.

Wszystkie działania wspierane były dziesiątkami różnych systemów teleinformatycznych oraz urządzeniami wspomagającymi dowodzenie, kierowanie ogniem czy rozpoznanie, które spinane były przez Taktyczne Centra Operacyjne. Każdy ruch pododdziałów śledzony był na monitorach przy wykorzystaniu systemów tzw. Blue Force Tracker, który wskazywał aktualne położenie poszczególnych platform w terenie odświeżając obraz co kilka sekund. Wykorzystujące możliwość pozycjonowania GPS urządzenia zamontowane są we wszystkich pojazdach, a dzięki temu sztab posiadał permanentny monitoring działania wojsk własnych.

Bardzo często operacje były wspierane przez bezzałogowe środki rozpoznawcze UAV o różnych zasięgach działania: taktycznym, operacyjnym i strategicznym. Drony - jak je nazywają w Afganistanie żołnierze - wykonały prawie 700 lotów, a w powietrzu spędziły ponad 2,7 tys. godzin wspierając żołnierzy w polu.

Pomagali cywilom

Nie bez wpływu na bezpieczeństwo pozostaje sprawność w zarządzaniu prowincją. Ghazni podzielona jest na 19 dystryktów, gdzie każdy ma swojego subgubernatora i podległe mu komórki samorządu. Specjaliści z Zespołu Zarządzania i Rozwoju Dystryktów oraz Grupy Współpracy Cywilno - Wojskowej CIMIC regularnie spotykali się z przedstawicielami poszczególnych regionów oraz monitorowali ich pracę. Bardzo często proponowali nowe rozwiązania, doradzali a czasami wnioskowali do gubernatora w zakresie obsadzania stanowisk kierowniczych.

Dystrykty, które osiągnęły najwyższy wskaźnik bezpieczeństwa w Ghazni mogły liczyć na największe inwestycje w ich rozwój. W 2011 r. specjaliści z polskiej części Zespołu Odbudowy Prowincji PRT (Provincial Reconstruction Group) wydali przeszło 22 mln. złotych na 33 projekty przeprowadzone w prowincji Ghazni. Polacy skupili swoje działania głównie na mieście i dystrykcie Ghazni, a amerykańska część PRT w pozostałych miejscach prowincji. Nie oznacza to, że Polacy nie byli obecni w innych regionach.

- Przygotowaliśmy i kierowaliśmy realizacją projektów tamy w Nawurze, elektrowni wodnej w Jaghori czy kursów doskonalenia zawodowego w Kwajah Omari. Jednak najbardziej sztandarowymi projektami były oczyszczalnia ścieków oraz składowisko odpadów w Ghazni, które były unikatowe na skalę Afganistanu - podkreślił ppłk Cezary Kiszkowiak szef zespołu specjalistów.

Tragiczny bilans

Misja ma także tragiczny bilans. Zginęło czterech żołnierzy: saper z Brzegu i trzech z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska