Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatka twierdzi, że pracodawca ją pobił. Mężczyzna odpowiada - To bzdury!

Michał Burkowski Ilona Kaczmarek 0 68 324 88 64 [email protected]
Agnieszka pokazuje nam treść sms-a jakiego dostała od jednej ze współpracownic
Agnieszka pokazuje nam treść sms-a jakiego dostała od jednej ze współpracownic fot. Paweł Janczaruk
Kto mówi prawdę? Jeszcze nie wiadomo. Sprawa trafiła na biurko prokuratora.

Wczoraj rano zadzwoniła do nas matka Agnieszki Stępień z Krosna Odrzańskiego. Roztrzęsiona kobieta opowiedziała nam o incydencie, który miał miejsce na fermie kurczaków w pobliżu miasta, gdzie do niedawna pracowała jej córka. - Poszła po zaległą wypłatę. Właściciel miał jej dać pieniądze za trzy, w pełni przepracowane dni lipca - wyjaśniła kobieta. - Dostała je. I oprócz tego coś jeszcze. Kilka ciosów w twarz od rozwścieczonego mężczyzny. Jej pracodawcy! - Czytelniczka wciąż nie może uwierzyć w to, co się stało. - Przyszła do domu z płaczem. Miała na ciele wyraźne ślady pobicia.

Agnieszka: - Zostałam pobita!

Zareagowaliśmy natychmiast. Umówiliśmy się z Agnieszką przed prokuraturą, gdzie składała zeznania. - To wszystko przez tą atmosferę. Przez klimat panujący w pracy - zaczęła cicho nastolatka. - Gdybyście tylko wiedzieli, co tam się działo. Inne pracownice znęcały się nade mną. Męczyły psychicznie. W końcu dałam za wygraną i odeszłam stamtąd.

Dziewczyna opowiedziała nam o sms-ach, które przysyłała jej jedna z kobiet zatrudnionych w kurniku. - Groziła mi. Twierdziła, że obserwuje każdy mój ruch - wspomina. Po chwili zdecydowała się pokazać nam treść jednego z nich - "Ić się lecz, najebią ci na krośnie lada dzień" - przeczytaliśmy. Ale to jeszcze nie koniec. Najgorsze miało wydarzyć się w poniedziałek, kiedy Agnieszka pojawiła się w firmie po pieniądze za lipcową robotę. - Szef kazał mi podpisać oświadczenie, że szantażuję inne kobiety. Że grożę im podpaleniem. Kiedy odmówiłam, dostał furii. Zaczął okładać mnie pięściami. Po głowie i plecach. Tam byli ludzie. Wszystko widzieli.

Policja: Przyjęliśmy zgłoszenie

Po wizycie u szefa wsiadła na rower. Pojechała do domu. Po drodze zatrzymała się jednak i zadzwoniła na policję. - Przyjęli zgłoszenie i kazali iść do lekarza. Dopiero po tym miałam przyjść na komendę - Agnieszka zrobiła tak, jak kazał jej dyżurny funkcjonariusz. - Najgorsze jest to, że gdy już przyszłam na posterunek z zaświadczeniem lekarskim, nie chcieli mnie przyjąć. Ciągle tylko mówili, żebym czekała…

Pojechaliśmy do komendy. Chcieliśmy sprawdzić, co tak naprawdę wydarzyło się tego feralnego dnia na komisariacie. - Faktycznie mamy odnotowane telefoniczne zgłoszenie. To było tuż przed czternastą - wyjaśnia Rafał Szydzik, zastępca komendanta powiatowego policji. Zgodnie z procedurą kobieta powinna uzyskać pisemne potwierdzenie obrażeń i zgłosić się na policję. Funkcjonariusz obiecał nam, że sprawę zbada.

Właściciel: - Pobiłem? Nigdy w życiu!

Jednak to na fermie mieliśmy uzyskać informacje, które całkowicie zbiły nas z tropu. Zagadnęliśmy jedną z pracownic, która krzątała się po podwórzu. - Tak, wiem co to za dziewczyna - przyznała. - Z nią nigdy żadnych problemów nie było. Dobrze pracowała no i, pogadać też się z nią dało. Wesoła taka dziewuszka. Ale pewnego dnia zabrała swoje rzeczy i więcej już się tu nie pojawiła.

Kobieta dodaje, że właśnie wtedy zaczęły się kłopoty. - Koleżanka pokazywała nam sms-y od niej. Agnieszka pisała, że ją podpali. Że ją obserwuje, i takie tam sprawy. Naprawdę nie wiem, o co jej chodzi. Tu żadnych zatargów z nikim nie miała.

O poniedziałkowy incydent zapytaliśmy szefa. - Ja wszystko przy świadkach robiłem...
- Uderzył pan ją? - pytamy. - Ależ skąd. Nie, nigdy w życiu bym na nią ręki nie podniósł - bulwersuje się mężczyzna. Dodaje, że wie o sms-ach wysyłanych rzekomo przez Agnieszkę do jednej z pracownic. - Poprosiłem, żeby podpisała oświadczenie, że szantażuje moich ludzi. A ona odmówiła. Wtedy ją wyprosiłem. To wszystko - zaklina się mężczyzna.

Skąd w takim razie te oskarżenia? - Nie wiem - odpowiada. - I nie wiem czemu rzuciła robotę. Była dobrym pracownikiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska