Kuba, rocznik 2000, właściwie się nie odzywa. Coś tam mruknie, gdy siedzimy przy stole z rodzicami. Raczej przysłuchuje się temu, co opowiada tata, Jarosław Gessner.
- Kuba ożywia się na boisku, wtedy widać całą jego zaciętość, upór w walce o piłkę - sugeruje pan Jarosław. Ale dzisiaj syn właśnie spełnia marzenia ojca. Marzenia o grze w piłkę nożną i o FC Barcelona. Najlepszym klubie piłkarskim na świecie. - Chciałbyś zagrać w Barcelonie? - pytam młodego.
- Kto by nie chciał! - rzuca Jakub Gessner. - Gdy pytaliśmy go, co chciałby dostać pod choinkę, odpowiedź była krótka: bilet do Barcelony w jedną stronę - podpowiada mama, Weronika Gessner.
Rozpoczynająca się właśnie przygoda piłkarska Kuby, dotąd ucznia wolsztyńskiej "trójki", ma korzenie w młodości ojca.
- Piłkę kopałem od dzieciństwa, jak dziś syn - opowiada pan Jarosław. - Grałem w Gromie, ale już jako 19-latek doznałem poważnej kontuzji. To mnie wyeliminowało z czynnego sportu. Zatem nie od rzeczy jest stwierdzenie, iż swoje niespełnione marzenia ojciec przerzucił na syna. Jak się okazało, prawdziwy futbolowy talent.
- Jest takie zdjęcie: roczny Kuba zasypia z piłką nożną. Dostał ją od dziadka! - śmieje się pani Weronika, która z czasem dała się wciągnąć w piłkarskie szaleństwo.
Ojciec zapisał chłopaka do szkółki Gromu, gdy dzieciak miał cztery latka. Rywalizował wówczas, nawet skutecznie, ze starszymi, sześciolatkami. Ale było widać różnicę wieku. I młody został na półtora roku "wycofany". Zaczął ponownie trenować, gdy w Wolsztynie pojawił się młody trener, Roger Urbaniak, po stażu w Ajaksie Amsterdam. Zauważył Kubę.
- Jego styl gry jest oparty na szybkości, dryblingu i dużym zaangażowaniu w walce o piłkę - tak charakteryzuje zawodnika pierwszy trener. Mówi o polocie młodego, wskazuje, że lepiej gra na skrzydłach i lubi mieć sporo miejsca przed sobą. Urbaniak cieszy się z fantastycznej przygody chłopaka, ale ostrzega, iż blask sławy może być złudny.
- Zawsze dobrze zapamiętuje się zawodników lewonożnych - wspomina pierwsze wrażenie na temat piłkarza Konrad Bugaj, prezes KS Grom. - Ale utkwił mi w głowie także z innego powodu. Kiedyś pojechaliśmy z młodzieżą na zgrupowanie do Rudna. No i u Kuby wyskoczyły kłopoty z jedzeniem. Po prostu nie lubił tego, co tam serwowano, choć inni wcinali bez kłopotów.
Młody Gessner dość wcześnie objawił się jako boiskowy talent. Prezes Bugaj sugeruje zresztą, iż roczniki 1999 i 2000, które przewinęły się przez szkółkę Gromu, były "wyjątkowo udane". I tu piłkarz otrzaskał się.
- Brał udział w turniejach z takimi klubami, jak Warta Poznań, Arka Gdynia czy Lech Poznań. Oczywiście w swojej grupie wiekowej - przypomina ojciec. W tym roku był na obozie amsterdamskiego Ajaksu we Wrocławiu. Skąd zatem fascynacja młodego zawodnika klubem z Katalonii? Odpowiedź jest łatwa: to miłość, odziedziczona po ojcu.
- Moje zainteresowanie FC Barcelona zaczęło się od pamiętnych meczów pucharowych Lecha z Barceloną w 1988 roku - wspomina tata Jarosław. To było wtedy, gdy w Barcelonie Pachelski strzelił gola i było 1:1, a potem w rewanżu w Poznaniu doszło do strzelania "jedenastek". - Nie strzelił Pachelski, a także ostatni egzekutor, obrońca Łukasik.
Od tej pory liczy się już tylko Barcelona. Ojciec jeździ co jakiś czas do Hiszpanii kibicować ukochanemu klubowi, zaś z synem był trzy lata temu na przyjęciu najmłodszych roczników piłkarzy do Rodziny Katalońskiej. Kuba zazdrościł wówczas piłkarskiej młodzieży koszulek w kolorze ,,blau grana''. Dziś sam nosi te barwy. Wszedł przebojem do piłkarskiej szkółki, którą klub z Katalonii po raz pierwszy otworzył w Europie w Warszawie. Był na egzaminach (ojciec usłyszał o nich w telewizji), wywalczył sobie miejsce.
- Kuba wystąpił podczas egzaminów w koszulce Gromu - podkreśla z dumą prezes Bugaj.
W miniony czwartek Kuba pojechał z rodzicami do Warszawy, żeby wziąć udział w pierwszym treningu FC Barcelona Escola i otrzymać koszulkę. 11 listopada nastąpi oficjalne otwarcie placówki z udziałem ministra sportu. A być może - taką nadzieję ma pan Jarosław - również w towarzystwie piłkarzy Dumy Katalonii.
- Przestawiamy całe nasze życie - przekazuje mama. Rodzina Gessnerów postawiła na sportową karierę Kuby. Wynajęła mieszkanie w Warszawie, gdzie z młodym piłkarzem po dwa tygodnie na zmianę będą mieszkali mama i tata. Chłopak ma już załatwioną szkołę w stolicy. Po niej będą trzy godziny treningów tygodniowo plus mecz. I nauka hiszpańskiego. Czy wyrośnie nam piłkarska gwiazda?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?