Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz sędzia jest na linii. Głogowianin na najważniejszych turniejach tenisowych

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Bogusław Chmiel jest sędzią regionalnym w tenisie ziemnym. Członkiem Głogowskiego Towarzystwa Tenisowego.
Bogusław Chmiel jest sędzią regionalnym w tenisie ziemnym. Członkiem Głogowskiego Towarzystwa Tenisowego. fot. Dorota Nyk
- Nie obnoszę się z tym, robię po prostu to co kocham - mówi głogowianin Bogusław Chmiel. Sędzia regionalny w tenisie ziemnym, który sędziuje w najwyższej rangi turniejach tenisowych.

- Gra pan jeszcze w tenisa?
- Pogrywam. Jako młody chłopak grałem zawodniczo, do 18 roku. Potem trzeba było podjąć decyzję co dalej robić. Dziś pracuję w Hucie Miedzi Głogów jako operator urządzeń i agregatów hutniczych, na wydziale srebra.

- Mało kto w mieście wie, że gdy ogląda w telewizji najwyższej rangi zawody w tenisie, to może tam zobaczyć głogowianina, na linii, jako sędziego.
- Nie obnoszę się z tym. Robię po prostu to co kocham. Jestem sędzią od ośmiu lat. Przez dwa lata czekałem na powołanie na turniej. Od sześciu lat sędziuję na turniejach najwyższej rangi.

- Często tak pan wyjeżdża na turnieje?
- Ostatnio sędziowałem mecz Polska-Finlandia w Pucharze Davisa. Porównywalnie - to tak, jakby ktoś z Głogowa pojechał sędziować mecz eliminacji mistrzostw świata. Zostało tam wybranych tylko 22 sędziów, w tym ja. Na takich poważnych turniejach jesteśmy oceniani. Potem wiadomo co który sędzia sobą reprezentuje i od tego zależy częstotliwość powołań. Teraz 24 kwietnia będzie w Sopocie mecz Polska - Hiszpania kobiet. Już dostałem e-maila z pytaniem, czy będę tam sędziować.
- Pojedzie pan tam?
- Zależy jak z pracą mi się terminy poukładają. Staram się wybierać takie turnieje, na których można popatrzeć, poobserwować najlepszych zawodników i jeszcze czegoś się nauczyć.
- Bywa też tak, że ta praca jest nerwowa...
- My się trochę różnimy od sędziów piłki nożnej czy ręcznej. Nas można zwyzywać, a my musimy stać, nie pokazując po sobie złości, jeszcze z uśmiechem na twarzy.
- Ktoś pana zwyzywał?
- Tak, a nawet groził mi, że głowę utnie. Pamiętam, że to było w 2008 roku we Wrocławiu. Groził mi Austriak. Poza tym słyszy się różne wyzwiska. Nie tylko ja - inni sędziowie także. Od pijaków, ślepców. Rosjanie najgorzej wyzywają - od sabak. W tej "kulturze" to właśnie Rosjanie prowadzą. Inaczej Czesi czy Francuzi. To zawodowcy. Są spokojni i decyzję sędziego po prostu przyjmują do wiadomości.
- Jest pan także jednym z nielicznych sędziów, którzy swoją pasję przekazali dzieciom.
- Syn grał, córka grała zawodniczo. Dzisiaj także są sędziami Polskiego Związku Tenisa. Syn ma nawet wyższe notowania ode mnie, łapie już punkty europejskie. W tym roku złożył aplikacje na turnieje w Rzymie i Madrycie. Córka także sędziuje takie turnieje, ale ma trochę mniej czasu.
- Sędziowaliście kiedyś razem?
- Z synem już jeden turniej sędziowałem. Ale w trójkę jeszcze nie. Wciąż czekamy na tę chwilę.
- A zdarza się, że ze sobą gracie?
- Co prawda dzieci są już dorosłe, ale wciąż razem jeździmy na wczasy. W pobliżu zawsze musi być jakiś kort i woda.
- Dziękuję.**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska