Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza historia

Wiesław Zdanowicz
6 kwietnia 2016 roku, w wieku 76 lat, odeszła z tego świata znakomita pszczelarka, pani Irena Danuta Sarnacka. Do samego końca prowadziła dużą pasiekę, była głową rodzinnego przedsiębiorstwa pszczelarskiego.

Pani Irena Sarnacka (z domu Bułat) urodziła się 11 maja 1940 roku w Osadzie Kurlanda, dzieciństwo spędziła jednak w Kani, niewielkiej miejscowości niedaleko Chociwla w województwie zachodniopomorskim, do której przenieśli się jej rodzice po wojnie. To właśnie tam nauczyła się szacunku do pracy i podstawowych technik pszczelarskich.

W wieku 21 lat poznała swojego przyszłego męża, Mariana Sarnackiego, z którym założyła rodzinę w Świebodzinie. Młode małżeństwo dość szybko podjęło decyzję o założeniu gospodarstwa pasiecznego, a 1 stycznia 1970 roku zdecydowało o rejestracji pasieki liczącej 25 uli w regionalnym kole pszczelarskim.

- Mąż wyjechał na kilka dni i zmuszona byłam zająć się pasieką - opowiadała nam pani Irena w 2002 roku. - Dostałam kilka żądeł, ale się nie poddałam. Była wyjątkiem w regule, ponieważ kobiet pszczelarek jest niewiele, nie tylko w Polsce.

Pani Irena posiadała tytuł Mistrza Pszczelarskiego, a od co najmniej 24 kwietnia 1988 nieprzerwanie pełniła funkcję skarbnika zarządu koła w Świebodzinie. Przez wiele kadencji pełniła funkcję członka sądu koleżeńskiego Lubuskiego Związku Pszczelarzy oraz delegata koła na Walny Zjazd Delegatów LZP.

Została uhonorowana wszelkimi możliwymi odznaczeniami Polskiego Związku Pszczelarskiego, począwszy od złotej odznaki PZP dnia 23 września 1983 roku, przez honorową odznakę za rozwój pszczelarstwa, medal im ks. dr. Jana Dzierżona dnia 24 sierpnia 2006 roku, aż po najwyższe odznaczenie w polskim pszczelarstwie - Statuetkę pomnika ks. dr. Jana Dzierżona.

Pani Irena była również rzeczoznawcą chorób pszczelich, jednym z nielicznych w regionie. Przez długie lata prowadziła również pasiekę reprodukcyjną, zajmowała się hodowlą użytkowych matek pszczelich. Wyhodowała ich około tysiąca. Zajmowała się też ich oceną. Zawsze chętnie udzielała porad, wielu młodych pszczelarzy zwracało się do niej nie tylko w sprawach dotyczących chorób pszczół, ale również w przypadku ogólnych problemów z prowadzeniem gospodarstwa pasiecznego.

Ostatnie kilka lat pani Irena zmagała się z ciężką wadą serca, która jednak nie przeszkadzała jej w prowadzeniu stacjonarnej pasieki liczącej kilkadziesiąt uli. Mimo duszności oraz problemów z chodzeniem, dla pani Sarnackiej zawsze najważniejszy był kontakt z pszczołami i ich dobro. - Pszczoły to moje życie - zapewniała podczas V Festynu Michała w 2012 roku pani Irena, podziwiana pszczelarka od 1963 roku. - Mogę spać z nimi!

Wnukowie powtarzają, że na zimę, gdy pracy przy pszczołach było bardzo mało, babcia również zapadała w sen zimowy – a wraz z pojawieniem się pierwszych wiosennych pąków, babcia odżywała i uwalniała pokłady energii, która była jej potrzebna do ciężkiej pracy w sezonie.

To dzięki takim pasjonatom, jak pani Irena, polscy pszczelarze docenili Lubuskie, po 30. latach powierzając naszemu regionalnemu związkowi w Zielonej Górze organizację Ogólnopolskich Dni Pszczelarza, a rok później kolejnej ich edycji w Babimoście.

Zawsze pogodna, niezwykle pracowita, nie znosiła narzekania i użalania się nad sobą. Była godnym przedstawicielem pokolenia, które szanowało pracę ponad wszystko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska