Ale ostatnio trafiłem na pasjonującą dyskusję o Władysławie Warneńczyku. Oto podobno nasz młodziutki władca nie zginął pod Warną za wolność naszą i waszą. Był kochającym inaczej i wykorzystał jatkę, aby wyrwać się z więzów nietolerancyjnego dworu. Miał trafić na Maderę. Tylko nie rozumiem, jak to się stało, że zadeklarowany wielbiciel facetów był rzekomo ojcem Krzysztofa Kolumba… To z kolei koncepcja historyka i to nie byle jakiego, amerykańskiego. Wniosek? Nie przywiązujmy się zanadto do bohaterów i ich historii...
Polecamy również:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?