Gdy mówi się o wielkiej katastrofie na Ziemi zazwyczaj myślimy o tej, do której doszło jakieś 65 mln lat temu i która kosztowała życie dinozaury. Jednak przy tym, co działo się 250 mln lat temu to była ledwie burza z gradobiciem. To wówczas wyginęło 90 proc. gatunków zwierząt i roślin, czyli prawie całe życie na naszej planecie. Po co tym się zajmujemy? Gdyż właśnie wówczas powstały nasze złoża miedzi. Dlaczego doszło do takiego kataklizmu? Jak to w przypadku historii z serii „dawno, dawno temu” bywa jest oczywiście kilka teorii. Mogły to być działania wulkanów, uderzenia komet lub innych ciał niebieskich, a nawet... słonych jezior. A raczej wydobywających się z nich szkodliwych gazów...
Wróćmy jednak do geologii, ale rozpocznijmy od geografii. Przed tym kataklizmem wszystkie kontynenty były połączone w jeden gigantyczny superkontynent, który nagle zaczął się rozpadać. Potężne wybuchy wulkanów na Syberii sprawiały, że powstawały na terenie Polski głębokie rozłamy. Na powstałe obniżenie zaczęły się wdzierać wody późniejszego morza cechsztyńskiego, które wkrótce objęło znaczne obszary Europy Zachodniej i Środkowej. Między innymi Niż Polski. Jednocześnie wypływające z głębi ziemi roztwory niosły z sobą różne substancje, wśród nich metale. Na tej właśnie bazie powstało nasze złoże.
A skąd wziął się zatem węgiel organiczny, dzięki któremu działają piece hutnicze? Przed ową wielką katastrofą na naszych terenach była pustynia. Dowodzi tego brak tzw. utworów plażowych, a także znajdowany na najniższym poziomie kopalń pyłek kwarcowy, czyli pozostałość po pustynnych burzach piaskowych. Morze wlewało się tutaj w czterech cyklach. Woda niosła z sobą substancje organiczne, ale też żyły w nim różne stworzonka. To one stały się źródłem substacji organicznej.
- Nie doceniamy tego, ale nasze tereny są uprzywilejowane, nie ma drugiego takiego obszaru w Polsce, w Europie - mówi Grzegorz Lipień, kierownik wydziału eksploracji w KGHM. - Ba, można wręcz powiedzieć o ręce Boga. Morze cechsztyńskie było bardziej rozległe, ale nie wszędzie jest miedź. Żeby powstały jej złoża potrzebne były specjalne warunki, które występują właśnie na pograniczu monokliny sudeckiej. To obszar, którego zasięg sięga dalej, w kierunku Weisswaser w Niemczech. Granicę stanowią tereny bezzłożowe, a na północy sięga on do pokładów gazu, graniczących ze złożami Bytom Odrzański, Kulów-Luboszyce. Te tereny są zresztą bardzo dobrze rozpoznane geologicznie, właśnie za sprawą poszukiwań gazu. I to dowód na to, że podział na złoża jest tak naprawdę sztuczny, gdyż mówimy o jednym. Dlaczego teraz KGHM nie idzie na północ? Technologicznie jest to skomplikowane, gdyż interesujące nas zasoby miedzi skojarzone są z gazem.
Lipień opowiada, że Dolny Śląsk i lubuskie pogranicze to fenomen nie tylko za sprawą miedzi. Jak kolejne smakowite warstwy w torcie nad miedzią mamy sól, później węgiel brunatny... Nic tylko kroić i konsumować.
- A mam jeszcze taką wizję, dotyczącą przyszłości, że jak wybierzemy wszystko, co nas interesuje, powstaną gigantyczne wymienniki ciepła - dodaje. - Bo geologicznie to miejsce jest wręcz predestynowane do ucieczki ciepła z głębi ziemi. Łapmy je. I możemy stać się zagłębiem... szklarni.
Złoża miedzi mają różną genezę. Jak twierdzą geolodzy jest co najmniej jej kilkanaście modeli genetycznych. My mamy złoże, które jest ściśle związane ze skałami osadowymi. Chile zawdzięcza miedź aktywności sejsmicznej. Ameryka Południowa nieustannie przemieszcza się w kierunku Australii i Oceani. Po drodze napotyka płytę oceaniczną, co powoduje wypiętrzenie. W pewnym momencie - upraszczając - następuje upłynnienie tej skały i magma wydostaje się na powierzchnię niosąc z sobą metale. W historii było ileś podobnych cykli i stąd tworzą się pasy złóż. To zjawisko ciągnie się wzdłuż obu Ameryk stąd podobne złoża mamy od Ameryki Południowej po Alaskę. Jednak te złoża nie są wysokoprocentowe i są traktowane wybiórczo. Czyli sięga się po smakowite kąski. Takie jak chociażby w Kanadzie, gdzie złoża zawdzięczamy uderzeniu jakiegoś ciała niebieskiego. Musiało być potężne, gdyż krater powstał na poziomie ziemskiego płaszcza, magma zaczęła się wydostawać... I efekt był taki, że w dobie kolonizacji tych terenów ruda, chalkopiryt, wystepowała w takim stopniu czystości, że można było ją nieść prosto do huty...
U nas tak łatwo nie było. Po odkryciu przez Jana Wyżykowskiego w 1957 r. jednego z największych na świecie złóż miedzi, w tzw. łupkach miedzionośnych, trzeba było zbudować kopalnie...
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?