Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze pomniki - pomysły budzą strach, litość i trwogę

Wojciech Kozłowski, jest dyrektorem zielonogórskiego BWA
Wojciech Kozłowski, jest dyrektorem zielonogórskiego BWA
Wojciech Kozłowski, jest dyrektorem zielonogórskiego BWA fot. Paweł Janczaruk
Nie mogę milczeć, gdy słyszę, jak Wydarzenia Zielonogórskie upamiętnia się w sposób archaiczny i zupełnie nieadekwatny do dzisiejszych potrzeb i możliwości - pisze Wojciech Kozłowski, dyrektor BWA.

Historia mojego miasta, w którym się urodziłem, dla którego pracuję i na którego jakości tak bardzo mi zależy - jest moją historią. Dlatego nie mogę milczeć, gdy słyszę, jak tę historię upamiętnia się w sposób archaiczny i zupełnie nieadekwatny do dzisiejszych potrzeb i możliwości

Wydarzenia zielonogórskie są w naszej miejskiej historii zdarzeniem zaiste niezwykłym, oddolnym buntem, rewolucyjnym zrywem, rozpaczliwym i heroicznym. Z tego chociażby względu zasługują na dużo więcej, niż tablice i rzeźby, umieszczone w ścianie leżącego na uboczu budynku.

To nieatrakcyjna propozycja

Czy naprawdę panu profesorowi Stawiarskiemu nie zależy na młodych ludziach, dla których ta historia właściwie nie istnieje? Czy nie pomyślał, że tego typu upamiętnienie nie jest a przynajmniej nie powinno być tylko dla ludzi, którzy o nim dobrze pamiętają a dla następnych pokoleń?

Ktokolwiek był w Muzeum Powstania Warszawskiego doskonale wie, o co mi chodzi. Ktokolwiek był w tych muzeach na świecie, które za cel postawiły sobie docieranie do młodych odbiorców z ważnymi informacjami, poprzez atrakcyjny przekaz wie, że tylko w ten sposób historia żyje. Bowiem może ona do nas mówić tylko tym językiem, który znamy. Dlaczego więc chcemy załatwić ważną kwestię kolejnym nieatrakcyjnym, zapewne obojętnym, ale poprawnym estetycznie, nijakim obiektem, do którego, poza rocznicowym składaniem "wieńców i wiązanek kwiatów", nikt chodzić nie będzie?

Powinien być konkurs

Dlaczego właściwie nie powinno być konkursu na ten pomnik a zrealizować ma go akurat ta konkretna osoba? Tego już zupełnie pojąć nie mogę! Mamy wielu znakomitych polskich artystów, którzy staną do konkursu, potencjalnie mogącego dać im twórczą satysfakcję. Na całym świecie miasta dbają o podniesienie swojej atrakcyjności między innymi za pomocą ciekawej architektury i sztuki w przestrzeni publicznej. Czy naprawdę nasze miasto musi być takich obiektów pozbawione tylko dlatego, że wolimy szybciej, łatwiej i bezproblemowo?
Dlaczego nie założyć, że obiekt upamiętniający te wydarzenia będzie zawierał interesująco podaną informację, z użyciem mediów elektronicznych, będzie też informatorium o losach ludzi związanych z tą historią? Dlaczego nie wygrać w ten sposób tego faktu jako istotnego elementu powojennej tożsamości Zielonej Góry?

Kiedyś było Złote Grono

Zielona Góra w latach 60-tych i 70-tych była miejscem wystaw i sympozjów "Złotego Grona", imprezy w trakcie której rodziły się znakomite pomysły na realizacje obiektów w przestrzeni miasta. Ani jeden z tych, szczególnie bardziej kompleksowych pomysłów, nie został zrealizowany. Nasze miasto cierpi na brak nie tylko dobrych, ale właściwie jakichkolwiek obiektów sztuki w swojej przestrzeni. Nie udało nam się stworzyć lobby na rzecz ich stworzenia. Może pomnik wydarzeń zielonogórskich będzie tym pierwszym krokiem. Zapewniam i wiem co mówię, że przez rok można doprowadzić do konkursu i realizacji nagrodzonej pracy. Musimy tylko wiedzieć czy naprawdę tego i w jakiej formie chcemy. I czy nareszcie może być dobrze, czy znowu będzie jak zawsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska