Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel z Żagania posiada dokumenty opisujące powojenną historię miasta

Redakcja
DARIUSZ DOWNARMa 42 lata. Ukończył historię i geografię. Nauczyciel w Zespole Szkół Tekstylno-Handlowych. Współpracuje z poznańskim Instytutem Pamięci Narodowej. Prowadzi zajęcia z historii najnowszej Polski.
DARIUSZ DOWNARMa 42 lata. Ukończył historię i geografię. Nauczyciel w Zespole Szkół Tekstylno-Handlowych. Współpracuje z poznańskim Instytutem Pamięci Narodowej. Prowadzi zajęcia z historii najnowszej Polski. Fot. Zbigniew Janicki
Wielu Niemców zostało w Żaganiu po wojnie. Cenieni byli fachowcy z elektrowni i wodociągów - opowiada Dariusz Downar, który dysponuje dokumentami opisującymi Żagań tuż po wojnie.

- Od kogo dostał pan dokumenty dotyczące życia w mieście w pierwszych miesiącach po II wojnie światowej?
- Powiem tylko, że był on potomkiem jednego z pierwszych powojennych mieszkańców Żagania. Przyszedł do mnie i zapytał, czy interesuje mnie historia powojenna miasta. Dał mi wiele teczek, które od wielu lat leżały u niego w piwnicy.

- Co jest w tych teczkach?
- Dokumenty z lat 1945 - 1956, które ukazują początki miasta w zupełnie innym świetle, niż to dotychczas było przedstawiane przez różnych regionalistów i historyków.

- Jak wyglądało życie w mieście w pierwszych miesiącach po wojnie?
- Przybywający do Żegania (tak nazywało się miasto w pierwszych miesiącach po wojnie - przyp. red.) ludzie mogli liczyć na wypłaty najczęściej w wysokości 100 złotych. Do tego dochodził dodatek wojenny - 300 złotych, za tereny przygraniczne. Nie gwarantowało to stabilności, co widać po dużej rotacji w zatrudnieniu. Często też pracownicy wyjeżdżali na urlopy i nie wracali z rodzinnych stron.

- Pewnie bardzo pomocni w odbudowie byli jeszcze Niemcy?
- Tak. Część Niemców opuściła domy zimą 1945 roku, tuż przed zbliżającym się frontem. Natomiast wielu mieszkańców pozostało. Bardzo cenieni byli fachowcy pracujący w elektrowniach i wodociągach.

- Po dokumentach widać, że wiele niemieckich rzeczy długo służyło jeszcze Polakom.
- Dokładnie. Wtedy o wszystko było trudno. Oglądając dokumenty można się przekonać, że urzędnicy wykorzystywali często niemieckie papiery. Pisma urzędowe były pisane na drugich, niezapisanych stronach.

- Który z otrzymanych dokumentów jest dla pana najcenniejszy?
- Najciekawsza jest lista płac, wszystkich zatrudnionych w żegańskim urzędzie. Pochodzi z 2 sierpnia 1945 roku. Jest tam imienny wykaz, data rozpoczęcia pracy, zajmowane stanowisko. W sumie 70 osób. Nal iście miejskich urzędników była m. in. sprzedawczyni w sklepie rozdzielczym chleba.

- Po dokumentach widać, że ważna rolę odgrywała w mieście straż przemysłowa…
- To była ważna komórka, bo strażnicy pilnowali zakładów pracy przed szabrownikami, głównie z innych stron Polski.

- Czy w teczkach są jakieś poufne dokumenty?
- I to dużo. Bardzo ciekawe są karty personalne - osiem stron szczegółowych pytań i odpowiedzi. Życiorysy zawierają wiadomości, na przykład o przynależności do partii i różnych organizacji przed 1939 rokiem, działalności w czasie II wojny światowej. Są też poufne opinie o mieszkańcach, które były brane z zakładów pracy. Weryfikacje przy zatrudnianiu były prowadzone przy udziale służby bezpieczeństwa.

- Co zamierza pan zrobić z tym pokaźnym zbiorem?
- Program nauczania nie przewiduje zajęć z archiwaliami. Jeżeli w przyszłości powstanie izba historii lub muzeum regionalne zamierzam je tam przekazać.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska