Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele protestują. Dość takiej nauki

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
- Rząd ma czas do 15 listopada na wycofanie się z proponowanych zmian - mówi Bożena Mania, prezes lubuskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
- Rząd ma czas do 15 listopada na wycofanie się z proponowanych zmian - mówi Bożena Mania, prezes lubuskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. Mariusz Kapała
Nauczyciele nie zgadzają się z rządowymi zmianami w oświacie. Oj, będzie gorąco!

Przeczytaj też: Czy lubuskie szkoły gotowe na przyjęcie sześciolatków?

Oflagowanie budynków oświatowych, kampania informacyjna, wielka manifestacja przed Sejmem - to tylko niektóre elementy ogólnopolskiej akcji protestacyjnej Związku Nauczycielstwa Polskiego przeciwko projektom m.in. ułatwiającym oddawanie szkół i pozbawiających pedagogów wielu uprawnień. - Chyba, że rząd spełni nasze postulaty... - zauważa Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Dajemy mu czas do 15 listopada. Jeśli nie wycofa proponowanych zmian, przystępujemy do radykalnych działań, do wejścia w spór zbiorowy z rządem.

Jak podkreśla Bożena Mania, prezes lubuskiego ZNP, związkowi chodzi przede wszystkim o to, by rząd zrezygnował z propozycji przekazywania szkół i placówek oświatowo-wychowawczych do prowadzenia m.in. związkom komunalnym. - Nie chodzi tylko o przekazywanie szkół, ale także centrów kształcenia ustawicznego, burs i internatów, młodzieżowych domów kultury, ośrodków doskonalenia nauczycieli, ognisk artystycznych, bibliotek pedagogicznych, poradni - wylicza Mania i zaznacza: - Dziś można to zrobić bez opinii kuratora, związków zawodowych w przypadku szkół, w których jest mniej niż 70 uczniów. To ograniczenie teraz ma być zniesione.

Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, by o nadawaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego decydował organ prowadzący szkołę, a więc głównie samorządy. Według ZNP gminy nie są na to przygotowane. Urzędnicy nie mają odpowiednich kwalifikacji, by decydować o awansie pedagogów. - W wielu przypadkach kariera nauczycieli skończy się na mianowaniu, bo samorządom nie będzie zależało na rozwoju zawodowym ludzi, którym będą musiały więcej płacić - uważa polonistka z Gorzowa, z 15-letnim stażem pracy. - Poza tym pedagodzy, którzy będą zaangażowani w działalność niekoniecznie po myśli rządzących w mieście, nie będą mieli szans na awans...
Ale i samorządowcy nie są zadowoleni z proponowanych zmian. - Czy ja się znam na oświatowym rozwoju zawodowym? - pyta Bartłomiej Bartczak, burmistrz Gubina. - Najlepsza wiedza jest w środowisku nauczycielskim. Nie o takie kosmetyczne zmiany chodzi gminom. Zależy nam na tym, by państwo przejęło finansowanie edukacji.

Przeczytaj też: Nauczyciele mają dość! Będą protestować

- Tych awansów po prostu nie będzie, bo dla samorządów liczą się pieniądze - dodaje Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. - I tak ciągle dokładamy do oświaty, co roku ponad 60 milionów złotych, bo tak niskie są subwencje oświatowe. Budżety wielu gmin pochłania edukacja, na nic innego nie ma już funduszy... Nie oszukujmy się więc, że samorządy właśnie w oświacie będą szukały oszczędności.
Ministerstwo chce też zmian w naliczaniu wynagrodzeń dla nauczycieli. Zdaniem ZNP ta zmiana ma charakter oszczędnościowy. I jest ukłonem w stronę samorządów. Będą miały większe możliwości w manewrowaniu pieniędzmi przeznaczonymi na pensje pedagogów. Związkowy obawiają się, że teraz mogą być większe różnice w zarobkach nauczycieli wiejskich i miejskich...

Kolejna propozycja związana jest z oceną pracy pedagogów. Dyrektor szkoły ma zasięgać opinii rady rodziców, jeśli będzie wystawiał stopień swoim pracownikom. Przedstawiciele rodziców mają też uczestniczyć w pracach komisji kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych. Zdaniem ZNP nie jest to dobre rozwiązanie. Bo nie mają oni kompetencji, by oceniać pracę pedagogów. Mogą oczywiście mieć opinię na temat ich pracy, ale to już inna sprawa...
- Mogłabym wiele powiedzieć na temat szkoły, nauczycieli. Mam dużo zastrzeżeń. Bo odnoszę wrażenie, że współczesna szkoła tylko goni za programem. Nie ma czasu na powtórki, utrwalanie wiedzy, która ciągle jest encyklopedyczna - uważa pani Justyna z Gorzowa, mama Wojtka. - Nauczyciele są jacyś zestresowani, zdenerwowani, często zależy im na tym, by udowodnić, czego dziecko nie umie, a nie wydobyć z niego najlepsze strony. Czy jednak odważyłabym się oceniać ich pracę? Chyba nie.

- W naszej oświacie ciągle coś się zmienia i nigdy nie jest dobrze - mówi Sylwia Nawrocka z Zielonej Góry, mama 8-letniej Natalii i 11-letniego Patryka. - Myślę, że dopóki będą nią rządzili politycy, a nie eksperci i oświatowe autorytety, nic się nie zmieni. Wszyscy tylko obiecują nowości, a dzieci dalej uczą się na pamięć tysięcy dat i nazwisk.
- My nie uchylamy się od zmian, bo skoro świat się zmienia, to i edukacja musi się zmieniać. Ale muszą to być takie zmiany, które przyniosą korzyści uczniom, rodzicom, nauczycielom - kwituje Mania.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska