Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O takiej nauczycielce marzy każdy uczeń. Za co uczniowie uwielbiali Genowefą Zarzycką ze Świebodzina?

Renata Zdanowicz
Państwo Zarzyccy, po studiach w Krakowie, otrzymali trzy propozycje pracy (obowiązywały wtedy nakazy pracy). Rozłożyli mapę i uznali, że Świebodzin ma przyszłość. Tutaj wykształcili i wychowali kilka pokoleń świebodzinian, za co mają ich ogromną wdzięczność
Państwo Zarzyccy, po studiach w Krakowie, otrzymali trzy propozycje pracy (obowiązywały wtedy nakazy pracy). Rozłożyli mapę i uznali, że Świebodzin ma przyszłość. Tutaj wykształcili i wychowali kilka pokoleń świebodzinian, za co mają ich ogromną wdzięczność R. Zdanowicz/ archiwa prywatne
Na to jak zostaliśmy wychowani, składa się wpływ wielu osób. Na pewno dom rodzinny. Jednak w dzieciństwie i wczesnej młodości kształtują nas nasi nauczyciele. Co im zawdzięczamy? Kogo możemy wskazać jako tego ulubionego? - Wielu nauczycieli lubiliśmy, bardziej lub mniej, ale pani Zarzycka przebiła wszystkich. To była i jest najcudowniejsza nauczycielka - odpowiedziała na nasz apel Mirosława Polarczyk.

Genowefa Zarzycka uczyła geografii w świebodzińskiej Jedynce. - Teraz jesteśmy koleżankami. Słuchaczkami UTW, ja w Zielonej Górze, pani Zarzycka w Świebodzinie. Spotykamy się wcale nie rzadko i te spotkania są bardzo przyjemne - mówi pani Mirka, która wpadła na pomysł, by zorganizować spotkanie w gronie byłych uczniów.

Na spotkanie do domu kultury przyszło 12 osób. Po serdecznym powitaniu nadeszła chwila uroczych wspomnień

Pierwszą uczennicą, później koleżanką z pracy pani Zarzyckiej była i Irena Wdowiak

- W 1964 r. byłam w szóstej klasie. Pani Zarzycka rozpoczęła pracę w szkole i uczyła mnie geografii. Bardzo ją lubiliśmy, tym bardziej, że była piękną kobietą. Byliśmy po prostu zauroczeni, była dla nas naprawdę wszystkim - wspomina pani Irena, która też została nauczycielką. - Pracowałyśmy razem i jesteśmy tak związane do dnia dzisiejszego. Pani Zarzycka była na moim ślubie, przyjaźniły się nasze rodziny, nasi mężowie. Jesteśmy w serdecznym kontakcie do dzisiaj - podkreśla I. Wdowiak.

Uczennicą a później koleżanką z pracy była też Urszula Paszkowska. - Pamiętam doskonale jak chyba w siódmej klasie wybraliśmy się na historyczne grodzisko w Grodziszczu. W wiosce zrobiliśmy wywiady z mieszkańcami. Pamiętam też jak na lekcjach rozwieszaliśmy mapy wszystkich kontynentów a pani Zarzycka opowiadała nam o nich - wspomina. - Po latach dostałam etat pedagoga i tak trafiłam do SP 1, wcześniej przez jakiś czas muzyki uczyłam.

Nic milszego nie ma chyba dla nauczyciela jak pamięć uczniów

- przyznaje wzruszona bohaterka spotkania. Tłumaczy, że bycie osiem lat z jedną klasą wytwarza niesamowitą więź u uczniów. - Nigdzie się tak nie powraca myślami jak do lat szkolnych - podkreśla pani G. Zarzycka. - W pracy człowiek długo nieraz jest, pracuje z tymi samymi ludźmi, ale nie ma takiej więzi jak jest w szkole. Świadczy nawet o tym dzisiejsze spotkanie. Przecież nikt z was nie myślał o tym, by spotkać się ze mną akurat w tym czasie i nikt nawet nie pomyślał, że jeden człowiek może poderwać do zorganizowania takiego spotkania. Mirka od lat szkolnych jest taką osoba, że ludzi do czynu zrywa. Pamiętam ją, że nie usiedziała nigdy w miejscu bezczynnie, musiała pracować, musiała organizować. Dlatego bardzo dziękuję za pamięć, za dzisiejsze spotkanie takie niespodziewane i za przybycie tutaj. Jestem bardzo wzruszona.

- Najmilsza nasza pani profesor a co pamiętam, że lekcje były wspaniałe, dużo widzieliśmy a pani profesor wypożyczała nam książki - wspomina Teresa Podlipska. - Była kolejka, brałyśmy książki jedna po drugiej, do domu się niosło. No i oczywiście mama czytała a wszyscy słuchaliśmy. O gejzerach się wtedy dowiedziałam. To były piękne tematy. Pilnowało się kolejki i czekało kiedy książka będzie moja.

Swoim wyznaniem rozbawił zebranych Ryszard Wierzbicki, kiedy przyznał, że podkochiwał się w swojej nauczycielce geografii. - Wtedy miałem 13 lat, to była taka szczenięca fascynacja - przyznał pan Ryszard. - Była wspaniałą nauczycielką, jest wspaniałą kobietą i nadal jest piękna.

- Ja nawet pamiętam jakie sukienki wtedy miała - wtrąca pani Irena.

Głos zabrał Andrzej Pietrusewicz przynaglony tymi słowy przez dawną nauczycielkę: „Był głośny a dzisiaj cicho siedzi”. - Pamiętam konkurs ogłoszony przez Eltermę. Trzy razy w nim startowałem i zdobywałem pierwsze miejsce. Do dzisiaj pamiętam pytanie pani Zarzyckiej o najdłuższy dopływ Odry - wspomina pan Andrze i opowiada ciekawą historyjkę. Otóż w szkole pani Zarzycka zabrała jego klasę na kilkugodzinną wycieczkę do miasta, gdzie pokazywała mury obronne i fosę. - Rok temu 14-letni wnuk mnie tu odwiedził i ja mu taką samą wycieczkę zaserwowałem.

G. Zarzycka przyznaje, że dawniejsi uczniowie byli ciekawi, żądni wiedzy

- Inna rzecz, że nie było telewizorów ani Internetu. Teraz zajęci są czymś innym, ale ciekawość młodzieży wtedy była naprawdę duża i tylko zaspokojenie tej ciekawości już dawało satysfakcję nauczycielom.

Kto przygotował takich nauczycieli jak pani Zarzycka? - Na studiach mieliśmy świetnych metodyków. Było parę lat po wojnie, ale ci profesorowie zdawali sobie sprawę, że my będziemy krzewić oświatę, że my musimy młodzież jakoś oświecić, bo to zależy w dużej mierze od tego jaki ten kraj będzie. I oni poświęcali nam bardzo dużo czasu także poza wykładami. Bardzo wiele im zawdzięczam.

Grażyna Żabska mieszkała w Ługowie. - Od piątej klasy trzeba było chodzić do Świebodzina, do szkoły nr 1. Autobusów nie było. Śnieg czy deszcz cała grupa się zbierała, piechotą przez łąki i pola docieraliśmy do szkoły. Osobiście bardzo mile wspominam panią Zarzycką. Odczuwałam, że nas dzieci ze wsi jakoś tak szczególnie opiekuńczo traktowała. Czy żeśmy się spóźnili, czy kogoś nie było na lekcji okazywała dużą wyrozumiałość.

Z kolei Czesława Adamiec jest wdzięczna za przygotowanie jej do pracy nauczycielskiej. - Trafiłam do pani na praktykę a teraz spotykamy się na UTW i wspominamy tamte czasy - podkreśla.

Organizatorka spotkania przyznaje, że zawdzięcza dawnej nauczycielce bardzo ważną rzecz

Pamiętam ją nie tylko z tego, że była cudowna, ale kiedy wchodziła do klasy nigdy nie podnosiła głosu - opowiada M. Polarczyk. - Wystarczyło, że na nas spojrzała a jak się już odezwała to w głosie miała taką słodycz. Pracując w szkole próbowałam panią naśladować. Kiedy nie dawałam sobie w klasie rady, przypomniałam sobie pani metodę. Wchodziłam i milczałam, a oni wszyscy milkli i mogłam już lekcję prowadzić spokojnie.

Spotkanie w takim gronie przywołało jak się okazało bardzo różne wspomnienia. I zakończyło się jednym bardzo ważnym postanowieniem. - Musimy wystąpić z wnioskiem o przyznanie tytułu Honorowego Obywatela Świebodzina za wychowanie nas. Bo to dobry, wspaniały człowiek, sprawiedliwy nauczyciel i szlachetna dusza. Wszystkich nas jednakowo traktowała, nie było lepszych czy gorszych - ocenili byli uczniowie Genowefę Zarzycką.
Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.

Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem

Zobacz także: Dzień otwarty w SP 1 w Świebodzinie**

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto