Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczymy szyć, gotować i zabierzemy ze sobą kata

Leszek Kalinowski
Ewa Klepczyńska,Położna, pracuje w krośnieńskim szpitalu, sołtyska Gostchorza, laureatka ogólnopolskiej akcji Akacja. Kocha ludzi, zwierzęta i kwiaty.
Ewa Klepczyńska,Położna, pracuje w krośnieńskim szpitalu, sołtyska Gostchorza, laureatka ogólnopolskiej akcji Akacja. Kocha ludzi, zwierzęta i kwiaty. fot. Mariusz Kapała
Rozmowa z Ewą Klepczyńską, sołtyską Gostchorza.

- Młodzież z Bytnicy mówi, że uczycie średniowiecznego życia. Dlaczego?
- Skoro wskrzesiliśmy średniowiecznego ducha we wsi, odtworzyliśmy grodzisko, uszyliśmy sobie stroje i poznaliśmy na własnej skórze, to chcemy teraz tymi doświadczeniami podzielić się z innymi. A że szkoła wygrała konkurs na unijne projekty i w ich ramach organizuje różne zajęcia pozalekcyjne, to nas zaprosiła. My zaś z radością zaproszenie przyjęliśmy.

- Wasz teatr Goskar pokaże, jak się dawniej żyło?
- No nie tylko. Uczniowie nie mogą być tylko odbiorcami. Najlepiej uczymy się czegokolwiek, gdy sami w tym uczestniczymy. Jeśli czegoś dotkniemy, posmakujemy. Dlatego młodzież też będzie szyła średniowieczne stroje. Kiedyś mieszkańcy tych ziem robili to za pomocą igieł, wykonanych z rogu jelenia. Materiał był lniany…

- A ozdoby?
- Też będą. Zrobimy je m.in. z rogów jelenia.

- Ponoć będziecie też gotować?
- Owszem, też mamy to w planie. Pamiętamy jednak, że średniowieczni mieszkańcy posilali się tym, co przyniósł im las - czyli rośliny i tym, co upolowali.

- Będziecie polować na dzika i jelenia?
- To będzie na niby upolowany jeleń, mięso kupimy… w sklepie.

- I będziecie to tak sobie jeść?
- Nie tak sobie, bo najpierw zrobimy łyżki. Drewniane. Potem dopiero będziemy ucztować przy średniowiecznych dźwiękach.

- Pani już szykuje strój do wizyty w Bytnicy. Kogo jeszcze ujrzą tam uczniowie?
- Przyjedzie np. kowal, który pokaże, na czym polegała jego praca. Uczniowie dowiedzą się także, co to była mennica i co się w niej robiło.

- Kata też ze sobą zabierzecie?
- A jakże, ale nie po to, by straszyć uczniów. Kat też był charakterystyczną osobą w tamtych czasach, trudno go pominąć.

- Ale słyszałem, że pani lubi straszyć. Ostatnio mieszkańcy wsi drżeli na pani widok.
- Tak??? Skąd wiedzieli, że to ja? Przecież miałam firankę na twarzy. I kapelusz. Skoro była okazja do powygłupiania się i sprawienia radości w te szare, jesienne dni, no to pobiegłam z dzieciakami postraszyć trochę ludzi. Trzeba wykorzystywać każdą chwilę, czy to polska czy amerykańska tradycja, by sobie humor poprawiać. Ludzie na wsi też się spisali, ozdobili domy strachami z dyń. Pięknie było. I jeszcze będzie nie raz, nie dwa w naszej wsi. Bo mieszkają tu cudowni ludzie.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska