Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Nawalny stał się symbolem tego, co przeżywa każdy Rosjanin”

Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny
Fot. Pixabay
- Rosjan pociąga historia Aleksieja Nawalnego. Jesteśmy świadkami powstawania mitu założycielskiego, który będzie z nim związany. - mówi Agnieszka Legucka, analityczka ds. Rosji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych

Jeszcze w trakcie rozprawy w sądzie w Moskwie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom, że prezydent Władimir Putin nie śledzi jej przebiegu, bo przygotowuje się do spotkania z nauczycielami.
Sądzę, że Putin bardzo żywo śledził, co dzieje się z Nawalnym, o czym świadczą działania władz całkowicie kontrolowanych przez głowę państwa. Nawalny wprost rzucił wyzwanie Putinowi i teraz to już jest bardzo personalna rozgrywka.

Na czym polega długofalowy polityczny plan Nawalnego, który doskonale zdawał sobie sprawę, że po powrocie do Rosji może zostać skazany i zesłany do łagru?
Nawalny stanął przed dylematem – zostać zapomnianym albo na Zachodzie, albo w Rosji. Przy czym wszyscy rosyjscy opozycjoniści, którzy działają zagranicą nie mają w kraju żadnego znaczenia, a ich wpływ na rosyjską politykę jest marginalny. Natomiast plan Kremla, by powtórzyć to, co stało się z Michaiłem Chodorkowskim, który trafił do kolonii karnej na 10 lat i zniknął z oczu opinii publicznej nie uwzględnia tego, że dużo trudniej niż człowieka jest zabić ideę. A Nawalny ma ideę, którą zaraża rosyjski naród i burzy wizerunek Putina jako zbawcy Rosji. Nawalny nie tylko uwidocznił, że obecny system jest kleptokratyczny i złodziejski, ale co najważniejsze pokazał, że można go osłabić dzięki kilku ciekawym pomysłom, na przykład tzw. inteligentnemu głosowaniu, czy wspieraniem lokalnych aktywistów. Kilka sukcesów udało się dzięki temu osiągnąć, to znaczy wprowadzić kilku swoich ludzi na niższe szczeble władzy w Rosji. Nawalnego można zamknąć, ale zmusić ludzi, by zapomnieli o takich inicjatywach będzie trudniej.

Wiele milionów Rosjan obejrzało film wyprodukowany przez sztab Nawalnego dotyczący pałacu należącego do Władimira Putina. Korupcja władzy zawsze interesuje ludzi, ale czy Rosjanie chcieliby iść krok dalej i tę władze zmieniać?
Trzeba zacząć od tego, że jeszcze do niedawna rozpoznawalność Nawalnego w Rosji była niewielka i nie przekładała się na poparcie polityczne. Teraz jego popularność wzrosła, a Rosjan pociąga historia, którą teraz obserwujemy. A jesteśmy świadkami powstawania mitu założycielskiego, który będzie związany z Nawalnym. Próba otrucia, przeżycie, powrót do Rosji, brutalne potraktowanie przez władze. Nawalny staje się symbolem tego, co przeżywają Rosjanie przez całe swoje życie – wszechogarniająca korupcja, słabnący rubel, rosnąca inflacja, wieloletnia stagnacja, a teraz jeszcze pandemia. Nie można też zapomnieć o reformie emerytalnej z 2018, która spowodowała bardzo duże niezadowolenie grupy społecznej, która zawsze popierała Putina. To wszystko składa się na ciężar, który bardzo wiąże władzę. I nagle pojawia się alternatywa, której wcześniej nie było. Nawalny wskazuje, że państwo, które opiera się na surowcach energetycznych poprzez klikę „cwaniaków i złodziei” okrada obywateli z ich bogactwa. Jeden z socjologów powiedział, że 80% Rosjan traktuje korupcję jako coś oczywistego, a walka z nią jest jak zamiatanie pustyni. Teraz obywatele uświadamiają sobie, że nie jest to problem, z którym nie da się walczyć. I każdy, kto taką walkę podejmuje staje się kolejnym Nawalnym.

Jednak nie wszystkie jego koncepcje podobają się Rosjanom.
Postuluje coś, co obserwowaliśmy w Polsce w czasie transformacji, czyli wycofanie się państwa z gospodarki i jej deregulację. Mówi też o decentralizacji, co Rosjanom też się nie podoba, bo pamiętają lata 90-te, gdy państwo niemal rozeszło się w szwach, a każdy region rządził się sam. To Rosjan nie pociąga.

Nawalny cieszy się wsparciem opinii publicznej na Zachodzie, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, jakie właściwie ma poglądy.
Jego poglądy z przeszłości bardzo go obciążają. Dekadę temu maszerował z neofaszystami i bardzo negatywnie wyrażał się o mniejszościach narodowych w Rosji (szczególnie migrantach zarobkowych z Kaukazu Północnego i Azji Centralnej), jako tych, które żerują na państwie rosyjskim. Nacjonalizm obywatelski, który nadal prezentuje można określić jako nacjonalizm wielkoruski, w którym Rosja ma być mocarstwem i rozwijać się na arenie międzynarodowej.

Zatem Nawalny w fotelu prezydenta Rosji prowadziłby taką samą politykę międzynarodową jak Putin?
Nawalny na pewno rozumie mocarstwowość Rosji nieco inaczej niż Putin. Bardzo negatywnie odnosi się do wspomnianej wcześniej spuścizny energetycznej i opartej na niej gospodarki. Podważenie tego modelu, wielu Rosjanom się to nie podoba, bo są związani z tymi gałęziami przemysłu. Nawalny uważa, że Rosja musi wejść na ścieżkę rozwoju, ale żeby to zrobić, należy otworzyć się na dialog i handel z Zachodem.

Ale chyba trudno oczekiwać, że wycofałby się z projektu Nord Stream 2 lub oddał Krym Ukrainie.
To populistyczny polityk, więc na pewno czegoś takiego nie powie. Zresztą większość Rosjan uważa, że przyłączenie Krymu było sprawiedliwością dziejową, że to terytorium wróciło do państwa. Ale Nawalny jest otwarty na rozmowy z Ukrainą, ponieważ w ciągu 10 lat zmienił poglądy i wizerunek tego, jak zarządzałby Rosją. Byłoby to państwo otwarte na świat, ale dalej prowadzące politykę mocarstwa.

Byłaby to polityka bardziej demokratyczna?
Nawalny mówi o wolności sądów i konieczności ich całkowitego uniezależnienia od polityków. Chce też wolności mediów i wolnego rynku. Ale trzeba pamiętać, że to byłaby demokracja uwzględniająca to, czym jest Rosja.

Jaka powinna być teraz taktyka państw zachodnich wobec Moskwy?
Podnoszenie kwestii Nawalnego jest słuszne, ponieważ pokazuje jak reżim putinowski się radykalizuje. Jest to też ważny przyczynek do dyskusji o potencjalnym zagrożeniu ze strony Rosji dla Unii Europejskiej. Cała ta historia ma też znaczenie dla Polski, bo zupełnie zmieniła postrzeganie projektu Nord Stream 2. Gdy jeszcze kilka lat temu rozmawiałam ze znajomymi ekspertami z Niemiec, ta kwestia nie podlegała żadnej dyskusji. Różnica tkwiła wręcz w mentalności, a polegała na tym, że my mówiliśmy, że jest to projekt polityczny, a druga strona, że wyłącznie ekonomiczny. Koszt polityczny tego projektu dla Berlina bardzo wzrósł właśnie po sprawie Nawalnego.

Są politycy, którzy postulują, by z Putinem w ogóle nie rozmawiać.
Czwartkowe spotkanie wysokiego przedstawiciela do spraw zagranicznych i bezpieczeństwa UE Josepa Borrella z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem daje Moskwie pretekst do pokazania, że nic się nie dzieje i rozmowy z partnerami trwają jak zwykle. Sęk w tym, że państwa w naszej części Europy widzą Rosję jako gracza politycznego, który wykorzystuje takie sytuacje, żeby przekazać korzystny dla siebie komunikat. Natomiast w Europie Zachodniej dominuje przekonanie, że trzeba rozmawiać, a wizyta Borrella to ostatnia szansa na uratowanie Nawalnego. Oczywiście możemy się oburzać, że unijna dyplomacja dalej wierzy, że ten reżim można skłonić do łagodniejszej polityki, ale taktyka ciągłego przypominania władzom w Moskwie o Nawalnym też ma sens.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Nawalny stał się symbolem tego, co przeżywa każdy Rosjanin” - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska