Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie basenu w Zielonej Górze!

Artur Matyszczyk
fot. Paweł Janczaruk
Działka Aquareny, którą zajął komornik, nie wystarczyła do pokrycia długów spółki. Rozwścieczony inkasent zajął ziemię obok, czyli budowę basenu! Robotnicy mówią, że pech na budowę sprowadzili sami politycy. Bo jak wmurowywali kamień węgielny, trzymali kielnię... podchwytem.

Przypomnijmy, dwa tygodnie temu wmurowano kamień węgielny pod budowę kompleksu sportowego przy ul. Sulechowskiej. Przyjechali wszyscy możni politycznego świata w regionie. Kogóż nie było na budowie...

Pojawili się posłowie, senatorowie, cała świta prezydenta Janusza Kubickiego. Panowie i panie w garniturkach i pod krawatami rwali się do mikrofonów, żeby tylko móc się podłączyć do tego sukcesu.

Wydawało się, że fatum, które ciąży nad budową kąpieliska w Zielonej Górze wreszcie udało się odpędzić. Nic bardziej mylnego.

Wartość ziemi za niska

W tym samym czasie, o czym również pisaliśmy, komornik zajął ziemię przy ul. Urszuli (to tuż przy obecnej budowie basenu), należącą do Aquareny.

Spółki, w której udziały ma miasto i która miała wybudować basen już kilka lat temu. Aquarena mocno się zadłużyła i teraz musi spłacić wierzytelności. Niestety, okazało się, że wartość ziemi jest zbyt niska.

Komornik gdy się o tym dowiedział, wpadł w szał. Rozwścieczony postanowił więc zająć też przyległą działkę, należącą do miasta. A tą okazał się... teren budowy basenu.

Na razie prezydent Janusz Kubicki nie chce komentować całej sytuacji. Wody w usta nabrał też jego najbliższy doradca Tomasz Nesterowicz.

Niestety, na razie nie pomoże im szara eminencja gabinetu prezydenckiego, Zygmunt Stabrowski. "Zyga" - jak pieszczotliwie mówią na niego znajomi - przebywa w sanatorium w Kołobrzegu. Jest tam wraz z żoną. I chyba lepiej, że nie wie o całym zamieszaniu.

Co takiego jest w Zielonej Górze, że tyle się o basenie mówi, a wciąż nie udaje się go zbudować? Czy to po prostu pech? A może coś więcej... Równolegle pojawiły się dwie ciekawe teorie.

Jeszcze by się zawaliły

Redaktorzy "GL" jako jedyni dotarli do obu. Udało nam się porozmawiać z anonimowym pracownikiem firmy budującej basen i halę. Twierdzi on, że pecha na obecną budowę mogli sprowadzić sami... politycy.

- Jak wmurowywali kamień węgielny, stałem sto metrów od tego miejsca. Ale widziałem wyraźnie, posłanka Bożenna Bukiewicz przy nabieraniu zaprawy źle chwyciła kielnię. Niby to błahostka, ale budowlańcy wiedzą o co chodzi. Nie wolno kielni łapać podchwytem, nie przykrywając placami kciuka. Od stu lat wiemy, że to budowie przynosi pecha.

- Tak, jak na statek nie zabiera się baby, tak kielni nie łapie się podchwytem. To pierwsza rzecz, której nauczył mnie brygadzista. A potem, po posłance, do cementu podszedł Kubicki. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, ale on też popełnił ten sam błąd. To podwójny pech. Może i lepiej, że komornik zajął naszą budowę. Bo jeszcze by się basen i hala zawaliły... - łapie się za głowę majster, który prosił o zachowanie anonimowości.

Równie interesująca jest druga teoria. Zdaniem wróżki Marleny Czarnykot w Zielonej Górze basen nigdy nie powstanie. - Za każdym razem, gdy przejeżdżam przez Sulechowską i kieruję się w stronę Gorzowa, czuję z tamtej strony potężną falę bardzo złych fluidów. Przy takim natężeniu negatywnego napromieniowania budowa czegokolwiek jest niemożliwa - zauważa Czarnykot.

Jak będzie naprawdę, przekonamy się już niebawem. Z nieoficjalnych źródeł zbliżonych do magistratu ustaliliśmy, że w piątek ma dojść do arcyważnego spotkania prezydenta Kubickiego z jednym z najskuteczniejszych wróżbitów w kraju. Jego nazwisko owiane jest tajemnicą. Mężczyzna ma na zlecenie urzędu odpędzić fatum, tak aby, budowę udało się zakończyć przed przyszłorocznymi wyborami. Trzymamy kciuki...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska