Przypomnijmy, że negocjacje płacowe między Solidarnością a prezydentem Zielonej Góry ugrzęzły w martwym punkcie. Miasto wypłaciło części pracowników podwyżkę w wysokości 750 zł. Związkowcy chcieli z kolei 1000 zł do podstawy uposażeń, argumentując tym, że pracownicy mają różny staż pracy i powinni otrzymać różne dodatki, np. stażowy, wynikający z przepracowanych lat pracy.
W piątek o sprawie podwyżek mówili związkowcy oraz posłowie PO. Zdaniem posła Waldemara Sługockiego prezydent Janusz Kubicki jest głuchy na argumenty związkowców.
- Niestety, prezydent nie zauważa potrzeb swoich pracowników. Brakuje też empatii i wrażliwości na los drugiego człowieka. A to powinno cechować wszystkich decydujących o obliczu życia publicznego. Pan prezydent nie chce się spotykać w tej sprawie, a jeśli już do tego dochodzi, wykazuje się arogancją i dumą. Dlatego jesteśmy zaniepokojeni tym, co dzieje się w urzędzie miasta i jednostkach miejskich.
Rafał Jaworski, Przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w jednostkach miejskich wskazywał, że problemem jest nierówne traktowanie pod względem płac pracowników miejskich, a w szczególności kobiet.
- Nikt nie potrafił nam wytłumaczyć, dlaczego blisko 1000 pań z jednostek miejskich otrzymało niższą regulację płacową od pracowników innych jednostek miejskich. Dla nas to poważny problem. Podwyżka, którą przyznał prezydent, nawet nie zrekompensowała wysokości inflacji. Pan prezydent nie chce z nami rozmawiać na ten temat i ignoruje prośby o spotkanie. Cieszę się, że niemal wszyscy parlamentarzyści wspierają nas i starają się rozwiązać problem.
Monika Bocian, przewodnicząca Rady OPZZ województwa lubuskiego przypomniała, co działo się na ostatniej sesji rady miasta.
- Prezydent twierdzi, że sytuacja finansowa miasta jest trudna i my się z tym zgadzamy, bo widzimy, że sytuacja pracowników również jest ciężka. Apelowaliśmy do prezydenta, że nie chcemy więcej pieniędzy niż pracownicy jednostek, którzy otrzymali podwyżki. Dziś rozmawiamy o wyrównaniu podniesienia płac do kwot, które prezydent wypłacił pracownikom jednostek, które wcześniej zgodziły się na te kwoty. W urzędzie miasta, Ośrodku Pomocy Społecznej i żłobkach pracują przede wszystkim kobiety. Nie zgadzamy się na taką dyskryminację płacową – podkreśliła Monika Bocian.
Do sprawy już w czwartek odniósł się prezydent Janusz Kubicki, który wskazywał, że budżet miasta jest w stanie udźwignąć koszty związane z podniesieniem płac, ale są granice jego wytrzymałości. Prezydent wskazywał również na odbieranie pieniędzy samorządom przez zarząd województwa lubuskiego z tak zwanych ZIT-ów, co w przypadku Zielonej Góry może się skończyć kilkudziesięciomilionową dziurą w kasie miasta.
- Prowadzimy spór o płace ze związkami, a sytuacja jest coraz trudniejsza. Jak ja mam teraz podnieść wynagrodzenia pracownikom, gdy ktoś zabiera nam pieniądze, które daje nam Unia Europejska. To jest dla mnie niezrozumiałe. Otrzymujemy jako region więcej pieniędzy niż w poprzedniej perspektywie, a przez obcięcie środków na ZIT-y musimy teraz znaleźć oszczędności w budżecie. To z kolei oznacza zaciskanie pasa.
Przeczytaj też:
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
