Na początku akademikom szło całkiem, całkiem. W 8 min, po jedynym tego dnia skutecznym rzucie Mateusza Kłosowskiego, prowadziliśmy 4:3. Minutę później, po akcji Cypriana Kociszewskiego, było 5:4. Niestety, po kwadransie goście nam odjechali. Wystarczyło pięć minut, by ze stanu 7:7 zrobiło się 7:12. Przy tak bezpiecznej przewadze rywale zaczęli eksperymentować i przed końcem pierwszej połowy wyszli na parkiet bez bramkarza, siedmioma zawodnikami w polu. Jakby grali o medal na jakichś mistrzostwach! Na szczęście, nic to nie dało, bo na półmetku traciliśmy do Szczypiorna pięć goli.
Tuż po przerwie prezentowaliśmy się fatalnie. Zagubieni w obronie, bezradni w ataku, popełniliśmy masę prostych błędów. Goście z Kalisza skrzętnie to wykorzystali i pokazali nam miejsce w szeregu. Kwadrans między 31 a 46 min przegraliśmy 3:11! Wynik brzmiał 16:29 i chyba nikt nie miał wątpliwości, która drużyna zwycięży.
Ale wtedy AZS UZ obudził się z letargu. Wreszcie zobaczyliśmy ładne, szybkie, kombinacyjne akcje, odważne wjazdy między obrońców. Następne dziesięć minut należało do nas. Rzuciliśmy osiem goli, a przeciwnicy tylko trzy. W 56 min podreperowaliśmy rezultat na 24:32. Trener Książkiewicz poprosił o przerwę. Podczas bojowej narady padło głośne: "Gonimy!".
No i w końcówce podgoniliśmy tak, że zdobyliśmy tylko jedną bramkę, a Szczypiorno aż sześć. - To niedopuszczalne. Zawodnicy zostali przeze mnie zrugani za to, że tak zagrali w ostatnich pięciu minutach. Zaczęły się zabawy niepotrzebne - nie ukrywał szkoleniowiec ekipy z Zielonej Góry.
AZS UZ ZIELONA GÓRA - PWSZ SZCZYPIORNO KALISZ 25:37 (13:18)
AZS UZ: Madaliński, Mielczarek - Kociszewski 9, Jakób i Wittke po 4, Jaworski i Nogajewski po 2, Gałach, Kłosowski i Książkiewicz po 1, Góral, Karp, Skrzypek, Szpara, Uchal.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?