Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie było pensji, umów o pracę, ani składek do ZUS. "Były pracodawca nas oszukał"

Artur Szymczak
Agnieszka Dawidowicz, Przemysław Kwaśniewski i Justyna Kwaśniewska pracowali w piekarni w Lipkach Wielkich. Ich były pracodawca zalega im z wynagrodzeniem i nie opłacał składek do ZUS.
Agnieszka Dawidowicz, Przemysław Kwaśniewski i Justyna Kwaśniewska pracowali w piekarni w Lipkach Wielkich. Ich były pracodawca zalega im z wynagrodzeniem i nie opłacał składek do ZUS. Artur Szymczak
- Ja nie mogłam się nawet zarejestrować w pośredniaku, bo nie mam świadectwa pracy. Spotykam byłego szefa w sklepie, a on mi się śmieje prosto w twarz - tak o swoim byłym szefie mówi Agnieszka Dawidowicz.

Ona i kilka innych osób na przełomie lat 2014/2015 pracowało w piekarni "Rodzinna" w Lipkach Wielkich. Piekarnia ta rozpoczęła swoją działalność w okresie wakacyjnym ubiegłego roku i działała przez wiele miesięcy. Jej byli pracownicy twierdzą, że nie otrzymywali regularnie swoich wynagrodzeń, a w niektórych przypadkach pensje w ogóle nie były wypłacane. Ponadto ich zdaniem składki do ubezpieczenia społecznego (ZUS) nie były odprowadzane, a przez to byli pracownicy mieli i mają duże problemy.

- Jest wyrok prawomocny, że były szef ma mi oddać pieniądze, świadectwo pracy i książeczkę zdrowia. Chodzi mi cały czas o to, że nie mogę wyegzekwować świadectwa pracy, ani książeczki zdrowia z sanepidu - załamuje się A. Dawidowicz. Decyzją sądu były szef piekarni "Rodzinna" ma jej wypłacić 8,6 tys. zł. Jest też postanowienie, że komornik ma wyegzekwować należności dla pracowników tej piekarni. - Otrzymaliśmy pismo od komornika, że egzekucja jest niemożliwa z uwagi na brak szansy zajęcia czegokolwiek u byłego pracodawcy - swojej irytacji nie ukrywa Arkadiusz Nowak, partner A. Dawidowicz.

"GL" ustaliła, że od września 2014 r. do stycznia br. państwowa inspekcja pracy przeprowadziła w piekarni trzy kontrole. Inspekcja sprawdziła, jak przestrzegano przepisy dotyczące wynagradzania za pracę oraz legalności zatrudnienia. - Stwierdzono, że w piekarni nie były prowadzone akta osobowe pracowników. Brakowało też dokumentacji w sprawach związanych ze stosunkiem pracy - poinformowała nas Małgorzata Gontarczyk, nadinspektor pracy w państwowej inspekcji w Gorzowie.

Niestety okazało się, że w piekarni nie były również odprowadzane składki do ubezpieczenia społecznego - Zaszłam w ciążę i poszłam na zwolnienie lekarskie w grudniu. Składki do ZUS nie były odprowadzane, a później przez pół roku byłam bez pieniędzy. Dopiero w czerwcu tego roku ZUS zaczął mi wypłacać świadczenie. Były szef nadal jest mi winny 450 zł - rozżalona Jadwiga Poznańska załamuje ręce. Pani Jadwiga ma jeszcze jedno dziecko i przez ten czas żyła tylko z alimentów. - Właściciel piekarni nie okazał dokumentów potwierdzających opłacenie do ZUS-u składki na fundusz pracy oraz innych dokumentów potwierdzających zgłoszenie pracowników do ubezpieczenia społecznego - informuje Małgorzata Gontarczyk.

- Liczyłam na to, że odda nam pieniądze, a to 2,1 tys. zł. Mam trójkę dzieci i musimy z czegoś żyć. Nie otrzymałam świadectwa pracy i PIT-u. Nie mogę się rozliczyć ze skarbówką - ze łzami w oczach mówi Justyna Kwaśniewska, kolejna była pracownica. Zaległe pensje i brak składek ZUS to nie wszystko. Jak twierdzą byli pracownicy piekarni warunki pracy nie były dobre. - Szef nie dał nam żadnych ubrań roboczych, ani obuwia. A pensje? Do dziś były pracodawca zalega mi 600 zł - podkreśla Jan Nowicki.

Co mają zrobić byli pracownicy piekarni "Rodzinna" z Lipek Wielkich? Zdecydowanie powinni dochodzić swoich praw przed sądem. I to do końca. - Pani Agnieszka Dawidowicz w celu wyegzekwowania zasądzonych na jej rzecz kwot w wyroku powinna wystąpić do sądu z wnioskiem o nadanie klauzuli wykonalności. Następnie po otrzymaniu wyroku wraz z klauzulą złożyć wniosek u komornika sądowego w celu przeprowadzenia egzekucji świadczeń pieniężnych - podpowiada kierownik sekretariatu Sądu Rejonowego w Gorzowie, Magdalena Karolina Skrzypczak.

Udało nam się dotrzeć do szefa byłej piekarni w Lipkach Wielkich. Odmówił nam komentarza w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska