Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcę, ale muszę. Komentarz Janusza Życzkowskiego

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski, redaktor naczelny "Gazety Lubuskiej"
Janusz Życzkowski, redaktor naczelny "Gazety Lubuskiej" Archiwum GL
Spotkanie w Krośnie Odrzańskim nie przyniosło przełomu w społecznej ocenie rozliczeń katastrofy Odry. Nie przyniosło, bo nie mogło. Wcześniejsze kompromitujące opozycje stanowiska, opowieści o rtęci i żrącej wodzie, skutecznie odarły miting z powagi i pozorów merytoryczności.

Telewizyjna ustawka pokazała za to kondycję środowiska rządzącego regionem oraz faktyczną siłę jego oddziaływania. Siłę dodajmy, coraz mniejszą. Jak na skalę problemu, frekwencja mizerna. Większość uczestników krośnieńskiej debaty stanowili partyjni działacze oraz urzędnicy zdominowanych przez partię samorządów. Marszałek, burmistrz, starostowie i radni. Do tego parlamentarzyści i kilku znanych z antyrządowych protestów aktywistów. Postronnych osób niezbyt niewiele.

W telewizorze wyglądało to oczywiście tak, jak wyglądać miało. Przewodniczący w otoczeniu tzw. normalnych mieszkańców zżymał się nad jakością rządów i jak troskliwy ojciec prawił umoralniające kazania. Robił to zresztą w typowy dla siebie przewrotny sposób. Z jednej strony odcinał się od wzywających do powyborczych rozliczeń słów krewkiego senatora, by za chwilę porównywać sytuację w kraju do rzeki, którą trzeba oczyścić z brudu. Podważał zaufanie do instytucji państwa, nie dawał wiary oficjalnym informacjom i wychwalał związane z jego ugrupowaniem samorządowe administracje.

Zadowolony aktyw przerywał wystąpienie brawami. Przerywał akurat wtedy kiedy przestawał zajmować się sam sobą. Wyraźnie znudzeni, bez energii, rozparci na plastikowych krzesełkach. Poseł co zapomniał, senator z PZPR-owskim stażem i członek w ciemnych okularach. Te same twarze, ten sam twarzy krajobraz od lat.

I jeszcze jedno. Dysonans poznawczy. Na tym samym spotkaniu przewodniczący powiedział, że chce wygrać, stanie na głowie i życie odda, żeby zmienić sytuację w Polsce. Zaklinał się na dzieci i wnuki zapowiadając uwolnienie kraju od tego co się dzieje. Tymczasem tego samego dnia, poznaliśmy nagranie, w którym Tusk zwierza się dziennikarce komercyjnej stacji, jak bardzo przeraża go upiorna myśl o kandydowaniu do Sejmu i zasiadania w poselskich ławach. I śmieszno i straszno. Wydawało się, że i cynizm w polityce ma swoje granice.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska