Żłobek ma ogrodzony teren. W jego obrębie bawią się dzieci. Ale przed głównym wejściem do placówki jest chodnik i wielki trawiasty plac. O psie kupy nietrudno. Dalej jest blok.
- Mieszkańcy bardzo często wyprowadzają tu swoje psy. Często są to wielkie bydlaki. To bardzo nieestetyczne. Większość z tych ludzi znamy, często są oni wykształceni, mają poważne posady, a tu takie coś. Jaki oni dają przykład tym dzieciom? - dziwi się kierowniczka H. Herter.
Uwaga na zdrowie!
Najbardziej martwi ją zdrowie dzieci. - Na odchodach rozmnażają się bakterie, przejmują je muchy, a później przylatują do żłobka. Czasami zdarza się też, że dziecko wdepnie w kupę bucikiem i przenosi do budynku - opowiada Herter.
Dodaje, że żłobek wydaje duże pieniądze na dezynfekcję, a okna w kuchni mają specjalną siatkę ochronną. - Czasami rodzice pytają nas, jak my możemy żyć wśród tych psich kup - dodaje Danuta Stankiewicz, pracownica żłobka.
Psie odchody to nie tylko zmartwienie placówki dla dzieci. Zniesmaczeni są także niektórzy z sąsiadów. - Co chwilę tu przychodzą z psami, śmierdzi potem niemiłosiernie. A jak się zwróci uwagę, to tylko się śmieją. Do siebie pod blok nie pójdzie, idzie obok - żali się Stanisław Opasik, który mieszka na parterze.
Z kolei pani Małgorzata (też mieszka na parterze) mówi tak: - W sumie to brzydko wygląda, no ale gdzie maja iść? Mnie to aż tak nie przeszkadza.
Zaczepiliśmy także Kazimierza Piórkowskiego z małym pieskiem. On wyprowadza swojego pupila nad jezioro. - Przecież nie będę śmiecił komuś pod domem - tłumaczy. Sam nie sprząta po psie, bo... według niego nikt tego nie robi. Ale za chwilę zaznacza: - Powinno być tak, jak na zachodzie: łopatka i woreczek!
Tabliczka do końca tygodnia
Poszliśmy z tą sprawą do Lecha Berezowskiego, prezesa spółdzielni mieszkaniowej. Problem jest mu znany aż nadto. - Jest on często zgłaszany i poruszany na praktycznie każdym zebraniu. Widziałem w wielu polskich miastach, jak ludzie sprzątają po psach, ale w Strzelcach na dzień dzisiejszy to walka z wiatrakami - ocenia.
Spółdzielnia stara się z tym walczyć poprzez rozmowy, informowanie, pisma, sprzątanie, stawianie tabliczek. - Tak naprawdę mamy bardzo małe pole do popisu, np. nie możemy karać - mówi. Widzi na to jedno proste rozwiązanie. - Właściciele powinni trzymać psy na smyczy i sprzątać po nich. Wtedy byłoby po sprawie - uważa.
O szkodliwość psich kup zapytaliśmy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Drezdenku. - Są one szczególnie niebezpieczne, kiedy dostaną się do rąk dzieci albo znajdują się w piaskownicach. Psie odchody na butach nie są aż tak wielkim niebezpieczeństwem, bo tam i tak zbiera się sporo bakterii. Gorzej jak dziecko dotknie takiego buta - tłumaczy dyrektor Bogusława Marcinkowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?