Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcieli kasacji

ARTUR RYNKIEWICZ 722 57 72 [email protected]
- Od dawna wiedziałam, że ZUS nie liczy się ze zwykłymi ludźmi. Ale żeby nie przestrzegał wyroku sądowego, to jest już nie do pomyślenia! - uważa skrzywdzona przez ubezpieczyciela pani Krystyna.
- Od dawna wiedziałam, że ZUS nie liczy się ze zwykłymi ludźmi. Ale żeby nie przestrzegał wyroku sądowego, to jest już nie do pomyślenia! - uważa skrzywdzona przez ubezpieczyciela pani Krystyna. Paweł Siarkiewicz
Gdy dwa lata temu ZUS odebrał jej rentę, postanowiła o nią walczyć. Wygrała. Dwa tygodnie temu miała dostać wyrównanie. Kwota niebagatelna - aż 33 tys. zł. - Najpierw mówiono mi, że pieniądze wysłano pocztą. Potem, że na konto. Na koniec, że nie doszły. Jak tak można traktować ludzi?! - skarży się kobieta.

Mieszkająca w Wawrowie pani Krystyna (nazwisko do wiadomości redakcji) przez 23 lata pracowała w pegeerze. W 1996 r. dostała rentę z powodu choroby zawodowej. Siedem lat później ZUS rentę cofnął. - Odwołałam się do sądu. Zapadł wyrok na moją korzyść. Podobnie zresztą orzekł Sąd Apelacyjny w Szczecinie, do którego odwołał się ZUS. Nie zliczę, ile razy u nich byłam. Gonią mnie od drzwi do drzwi. I każdy mówi coś innego. A ja chcę tylko to, co mi się prawnie należy - tłumaczy kobieta.

Nie chcieli kasacji

Izabela Pacholak, szefowa sekretariatu w wydziale pracy Sądu Okręgowego, pamięta tę sprawę. - Sąd przyznał tej pani prawo do renty od 1 października 2003 roku do 30 września 2005 roku, a więc na cały okres, na który ZUS rentę cofnął. To świadczenie należy się pani Krystynie z tytułu częściowej niezdolności do pracy. ZUS jednak odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Szczecinie - mówi. Apelacja została odrzucona. - 1 sierpnia do gorzowskiego ZUS wpłynął nasz wyrok wraz z uzasadnieniem. Od tego dnia ZUS mógł przez dwa miesiące złożyć kasację do Sądu Najwyższego - mówi Bogusława Drzewucka ze szczecińskiego sądu. Mógł, ale tego nie zrobił. Od tego momentu wszystko powinno pójść sprawnie. Tak się jednak nie stało.
11 sierpnia akta sprawy wraz z wyrokiem trafiły do gorzowskiego ZUS. Od tej pory w ciągu 30 dni pieniądze miały być na koncie poszkodowanej. - Poszłam do ZUS. W informacji dowiedziałam się, że do 12 września dostanę 33 tys. zł. Dodatkowo do 15 września miałam dostać 1,3 tys. zł renty, która przecież wyrokiem została mi przywrócona. W poniedziałek zadzwoniłam do banku. Pieniędzy nie było. Znów udałam się do ZUS. Powiedziano mi, że wysłano je przekazem pocztowym i że w środę, najpóźniej w czwartek będę je mieć! - denerwuje się kobieta. Pieniądze jednak nie wpłynęły. Wtedy dowiedziała się, że dostanie je nie przekazem, tylko na konto. A następnego dnia, że numer konta jest nieprawidłowy i że pieniądze cofnięto!

To nie bank

Anna Jamroz-Fleischer, rzeczniczka ZUS w Gorzowie mówi, że jej firma nie ma nowego numeru konta pani Krystyny, stąd zwłoka. - Wydaliśmy decyzję o zwrocie zaległości i przywróceniu renty. Nie udało nam się jednak wysłać pieniędzy, bo od 1 lipca nastąpiła zmiana numerów bankowych, a pani Krystyna o nowym numerze nas nie poinformowała - tłumaczy. Dyrektorka Banku Spółdzielczego w Santoku Ewa Piotrowicz twierdzi jednak, że zawinił ZUS. - Ze strony banku wszystko jest w porządku, pani Krystyna nie ma żadnych problemów z kontem - mówi.
We wtorek, najpóźniej w środę pani Krystyna ma dostać zaległe pieniądze i rentę. Jednak nawet to nie zmieni jej zdania o urzędnikach pracujących w gorzowskim oddziale ZUS. - Panie były bardzo niemiłe. Jedna nawet uderzyła pięścią w stół ze złości. Ile ja się nabiegałam, żeby to wszystko załatwić. Potraktowano mnie jak zwykłego śmiecia. Tam jest jeden wielki bałagan i niekompetencja - mówi kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska