Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie da się oddychać

ARTUR MATYSZCZYK
- Są dni, że nie da się żyć - mówią zdenerwowani Czytelnicy z ul. Lisiej. Dokucza im duszący dym z komina pobliskiego zakładu przeróbki drewna. Prezes firmy uspokaja: - Jeśli ktoś ma pretensje, zapraszam do nas.

Wykryliśmy dzięki naszej akcji "Jak tu się mieszka?" kolejny miejski problem. Tym razem to mieszkańcy ul. Lisiej w rozmowie z reporterami "GL" poskarżyli się na działający obok ich bloków zakład przeróbki drewna.

Nie da się oddychać

- Nie wiem, czym oni tam palą. Ale na pewno nie samym drewnem. Przecież jak buchnie dym z komina i wiatr poniesie go na nasze bloki, to nie da się oddychać. Ostatnio chciałem mieszkanie przewietrzyć. O mało się nie udusiłem tym smrodem. Strach pomyśleć, co będzie latem - oburza się Stefan Koch.
Zdaniem mieszkańców firma stosuje niewłaściwy opał. A wywołany tym męczący dym pojawia się codziennie. I to o każdej porze dnia. - Czasem rano, czasem wieczorem, a zdarza się, że i nocą. Jest siwy, duszący i gryzący. Tak, jakby w piecu lądowały klejone płyty wiórowe - mówią ludzie.
Mieszkańcy zgłaszali problem w urzędzie miejskim i w wojewódzkim inspektoracie ochrony środowiska. Spróbowaliśmy dotrzeć do dyrekcji firmy, której działalność przeszkadza lokatorom.

Dym z przeróbki drewna

W pobliżu wieżowców przy ul. Lisiej są dwa potężne kominy. Ludzie jednak mówiąc o uciążliwościach wskazywali tylko jeden. Ten niższy. Jest to część zakładu przeróbki drewna przy ul. Wiejskiej. Wybrali się tam reporterzy "GL". - Siwy dym? Spalamy głównie trociny. Nie sądzę, żeby wśród nich było coś trującego. Ale więcej powie właściciel firmy - stwierdził na miejscu jeden z kierowników.
Zatelefonowaliśmy więc do prezesa firmy. - Znam sprawę. Chcę uspokoić mieszkańców. Robimy obróbkę drewna i nie palimy żadnych substancji, które mogłyby powodować szkodliwy dym. Na punkcie ekologii jestem uczulona. Kupiliśmy specjalny kocioł. Jest w pełni zautomatyzowany. A nasi pracownicy przeszli odpowiednie szkolenia - tłumaczy Sylwia Baran.
Prezes stwierdziła, że na bieżąco badania w firmie przeprowadza wojewódzki inspektor ochrony środowiska. Jak dotąd nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości.
W imieniu mieszkańców zapytaliśmy też, czy ewentualne skargi można zgłaszać w siedzibie firmy. - Zapraszam mieszkańców. Jeśli ktoś czuje się pokrzywdzony, ma wątpliwości może przyjść do nas. Zbadamy sprawę - zapewnia S. Baran.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska