Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie liczy się wielkość bicepsa

Aleksandra Łuczyńska
Rafał FiołekMa 22 lata, mieszka w Żarach. Aktualny wicemistrz Polski w kat. 65 kg na lewą rękę. W wolnych chwilach gra na perkusji w jednym z miejscowych zespołów.
Rafał FiołekMa 22 lata, mieszka w Żarach. Aktualny wicemistrz Polski w kat. 65 kg na lewą rękę. W wolnych chwilach gra na perkusji w jednym z miejscowych zespołów. fot. Aleksandra Łuczyńska
Rozmowa z Rafałem Fiołkiem, żaraninem uprawiającym armwrestling.

- Ile można zarobić siłując się na rękę?
- Niewiele. W Polsce to sport mało popularny. Bardziej w Rosji, czy w USA. Ale i u nas powoli robi się o nim coraz głośniej. A dobry zawodnik może zarobić ok. 12 tys. zł rocznie.

- Jeśli nie ma z tego wielkich pieniędzy, to po co uprawiasz ten sport?
- Dla satysfakcji, wyładowania energii, dobrych wyników. Coś mnie ciągnie do tego ciągnie.

- W Żarach armwrestling jest chyba coraz bardziej popularny...
- Szaki Klub ma 150 członków. Spędzają w sali nawet kilka godzin dziennie. Pomagam im też trochę jako trener. Bo trzeba czasem pokazać, co można robić, a czego nie, jak ćwiczyć, żeby rozwijać odpowiednie partie ciała.

- Jak zacząłeś przygodę z tym sportem?
- Dzięki kuzynowi, Sławkowi Szakole, prezesowi Szaki Klubu, największemu promotorowi armwrestlingu w województwie. Na początku ćwiczyliśmy u Sławka w piwnicy, potem zorganizowaliśmy klub w większej sali.

- Trzeba mieć nadzwyczajne predyspozycje?
- Przede wszystkim siłę. Ale nie tylko fizyczną, bo psychika też się liczy, podobnie jak taktyka i technika. Wielkość bicepsa nie jest najistotniejsza. Widziałem zawodnika ważącego 60 kg, który poradził sobie z amatorem ważącym grubo ponad setkę. Dużą rolę odgrywają ścięgna, liczy się całe ramię. Poza tym, wytrzymałość i wola walki. Ten sport, jak każdy inny, uczy charakteru.

- Ale chyba nie jest do końca bezpieczny.
- Nie bardziej niż inne dyscypliny. Od dwóch lat mam uprawnienia sędziowskie. Od tamtej pory widziałem kilka tysięcy walk z nieco innej perspektywy. Przede wszystkim sędzia musi pilnować, żeby zawodnikom nic się nie stało. Czasem widać, jak ktoś siłując się nie zdaje sobie sprawy z tego, do czego może doprowadzić.

- Trzeba stosować specjalne diety?
- To zależy od zawodnika. Jeśli ktoś bez większego wysiłku utrzymuje cały czas tę samą wagę, nie musi mieć diety. Ja akurat muszę się pilnować i trzymać wagę, choć czasem jest to męczące.

- Najbliższe plany?
- Już w styczniu wyjeżdżam na zawody polskiej ligi zawodowej. Wystartuje tam ośmiu najlepszych zawodników z kraju. Każdy z każdym będzie rywalizował na lewą i prawą rękę. Pewne jest, że wystartuje Sławek Szakoła, Łukasz Rudnicki i ja. Mam duże szanse na utrzymanie się w ścisłej czołówce. Jest to bardzo prestiżowa impreza, będę startował w niej już drugi raz.

- Start w takich zawodach to chyba nie jedyny twój sukces?
- Byłem zaproszony na Puchar Świata do Warszawy. Przed wyjazdem trenowałem tylko lewą rękę, bo tylko na nią miałem się siłować. Potem okazało się, że mogę też na prawą więc spróbowałem, ale bez większych wyników, w sumie zająłem 10. miejsce na prawą. Na lewą byłem piąty.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska