Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma pieniędzy na operacje, a lekarze zarabiają krocie

Danuta Kuleszyńska 68 324 88 43 [email protected]
fot. Mariusz Kapała
- To manipulacja pacjentami, próba wymuszenia wyższych kontraktów i cwaniactwo - tak Stanisław Łobacz, szef lubuskiego NFZ zareagował na wstrzymanie zabiegów planowych. Tymczasem lekarze w szpitalach zarabiają nawet 40 tys. miesięcznie!

Na drzwiach oddziału pulmunologii Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze kartka. Podpisała ją przez Ewa Sabat, wicedyrektorka. Czytamy: "W związku z dużą liczbą nadwykonań za które NFZ nie płaci, zalecam wstrzymanie przyjęć planowych, tak by w ramach limitów rozliczyć przypadki nagłe". Pismo tej treści otrzymały też inne oddziały.

Tylko zagrożenie życia

- Obecnie przyjmowane są przypadki w stanie zagrażającym życie i przy pogorszeniu się dolegliwości pacjenta. Procedury onkologiczne załatwiano są na bieżąco - informuje "GL" Adriana Wilczyńska rzeczniczka szpitala. - Chorym oddziały wyznaczają nowe terminy, w zależności od stopnia zaawansowania choroby. Na przykład oddział chirurgii ogólnej przenosi zabiegi planowe z października na marzec 2010, a drobne zabiegi na laryngologii, jak wycięcie migdałków, przesunięte zostały na sierpień przyszłego roku.

Dlaczego tak się dzieje? Bo szpital wykorzystał prawie cały kontrakt jaki miał podpisany z Narodowym Funduszem Zdrowia. I teraz musi oszczędzać, by nie popaść w długi.

- Wstrzymanie zabiegów do końca roku daje szansę na zrównoważenie budżetu szpitala i nie zwiększanie zadłużenia placówki, co miałoby wpływ na pogorszenie warunków zarówno dla personelu jak i pacjentów - dodaje Wilczyńska.

Paweł Jarmużek, ordynator neurochirurgii potwierdza: - Przyjmujemy tylko przypadki nagłe i te, które zagrażają życiu. Pacjentów, którzy czekają na operacje kręgosłupa, ze zwyrodnieniami, bólami, dyskami, przenosimy na rok przyszły.
- I jak pan się z tym czuje?
- Fatalnie, bo uważam, że żadnych kolejek być nie powinno. Takie wyczekiwanie na zabieg jest na pograniczu znęcania się nad pacjentem. To przykre, ale nic na to poradzić nie mogę. Dajemy też pacjentom alternatywę. Mówimy, że krócej na operacje czeka się w Gorzowie i Nowej Soli.

Nie ma przyjęć

Ale szpital w Gorzowie też wstrzymał planowe przyjęcia. - Nie ma pieniędzy, nie ma planowych przyjęć - mówił nam w poniedziałek dyrektor lecznicy. Dotyczy to niemal wszystkich oddziałów, za wyjątkiem onkologii i dziecięcego. W szpitalu w Kostrzynie wstrzymano przyjęcia na wewnętrznym i chirurgii, w Nowej Soli między innymi na kardiologii.

- Na 1 października wyznaczono mi zabieg koronarografii. - opowiada nam pan Franciszek z Krosna Odrzańskiego, rencista który choruje na serce. - Czekałem na to ponad cztery miesiące. W czwartek pojechałem do szpitala w Nowej Soli, zgłosiłem się na izbę przyjęć ze skierowaniem. Pani tylko dziwnie na mnie popatrzyła i kazała iść od razu na oddział. A tam pielęgniarka powiedziała, że mnie nie przyjmą, bo fundusz nie płaci im za zabiegi. Nie wyznaczyła mi żadnego innego terminu, kazała się dowiadywać. Może w grudniu jakiś termin mi wyznaczą. Byłem w szoku. A największe pretensje mam o to, że nikt do mnie nie zadzwonił. Na darmo jechałem aż 70 kilometrów!

Pan Franciszek nie rozumie dlaczego, skoro od lat płaci składki na fundusz zdrowia, nie może się leczyć. - Minister obiecywał, że pieniądze pójdą za pacjentem, a wcale nie idą.

Mocno wkurzony internauta pisze, że też płaci składki. Od dziesięciu lat. " I nie byłem ani razu u lekarza!!! I co teraz? Jak zachoruję, albo będę potrzebował pomocy to odeślą mnie z kwitkiem? To kraj absurdów do kwadratu!"

Ręce opadają

- Ręce po prostu opadają - wzdycha poseł Elżbieta Rafalska (PiS). - Wszystko wskazuje na to, że państwo spycha pacjentów i każe im się leczyć prywatnie. A przecież nie każdego stać na opłacenie operacji. Ludzie się zadłużają, by ratować zdrowie. Współczuję im bardzo Jako polityk uważam, że jedynym rozwiązaniem jest podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne, oraz cała reforma zdrowia. I rząd jak najprędzej powinien tym się zająć. Był program na oddłużenie szpitali i co? I nie ma na to pieniędzy. Gdy ludzie zgłaszają się do mnie z tymi sprawami, to odczuwam bezradność. I zadaję sobie fundamentalne pytanie: czy tak naprawdę leczymy za darmo!

Ludzie cierpią. Czasami bardzo. I szlag człowieka trafia, gdy się nagle dowiaduje, że na zabieg musi sobie jeszcze trochę poczekać. A to "trochę" to w najlepszym przypadku kilka miesięcy. W najgorszym - kilka lat. I co takiemu cierpiącemu można w tej sytuacji poradzić?
- Trudno mi to sobie nawet wyobrazić - przyznaje Rafalska.

Mocno zdenerwowany całą sytuacją jest Stanisław Łobacz, szef Lubuskiego NFZ. Twierdzi, że szpitale dostały nie mniejsze kontrakty, niż rok temu. - Więc dlaczego nagle zabrakło im pieniędzy?! - pyta wprost. - Umowy były anektowane. Od stycznia zwiększyliśmy kontrakty w szpitalach o 28 mln zł. To ja pytam: co się dzieje?! Czy nagle ludzie zaczęli chorować, czy mieliśmy jakąś epidemię? Nie! To zła organizacja pracy, manipulowanie pacjentami i cwaniactwo, żeby wyrwać więcej pieniędzy z funduszu. A tych pieniędzy nie ma i szpitale wiedziały o tym od początku roku. To także próba wymuszenia zwiększonych kontraktów!

S. Łobacz zapowiada, że przeprowadzi w lecznicach kolejne kontrole. - I jeśli stwierdzimy, że kontrakty były nieprawidłowo realizowane, to zażądamy zwrotu pieniędzy i nałożymy kary - dodaje.

Zarobki powalają

Wicemarszałek Elżbieta Polak zarzuca dyrektorom szpitali, że lekką ręką wydają pieniądze na... wynagrodzenia dla lekarzy. - To niedopuszczalne, by w czasie globalnego kryzysu finansowego lekarze tak dużo zarabiali! - burzy się. I podaje przykład ze szpitala w Zielonej Górze, gdzie jeden z lekarzy pracujący na kontrakcie zarobił w ciągu 7 miesięcy ponad 288 tys. zł! Aż 8 lekarzy w tej lecznicy zarabia miesięcznie powyżej 30 tys. ( w Gorzowie - 1), 10 lekarzy dostaje ponad 25 tys. ( w Gorzowie -2). Między 20 tys. a 25 tys. zarabia 25 specjalistów w zielonogórskiej lecznicy i 5 w gorzowskiej. Kwoty powalają.

Paweł Jarmużek, ordynator neurochirurgii z Zielonej Góry, potwierdza: jest grupa lekarzy na kontraktach, którzy zarabiają dużo.
- A pan ile dostaje miesięcznie?
- Około 4 tys. plus średnio 7 tys. premii.

Nie da się ukryć: nasza służba zdrowia jest chora. Jak wobec tego ją uzdrowić? Wicemarszałek Polak ma na to gotową receptę: przekształcić szpitale w spółki prawa handlowego. - Czyli ekonomiczny system zarządzania, zwiększenie składki zdrowotnej, a także dostęp do środków pozabudżetowych - argumentuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska