Jak od ponad dwóch miesięcy żyje się bez prądu? Regina Flak ma 85 lat, z problemami wstaje z łóżka. Dłonie ma zdarte. - To od upadków po ciemku - mówi jej córka Krystyna Kowalczyk. Pranie robi w rękach, nie ma telewizji, lodówka nie chodzi. - Prąd można podłączyć, ale sąsiad nie pozwala, a licznik jest w jego części domu - twierdzi.
Idziemy na drugą stronę płotu. Mieszkania przedziela ściana. Instalacja jest wspólna. - To było któreś z kolei zwarcie. Elektryk powiedział nam: jeśli nie chcemy, by wszystko spłonęło, kable muszą zostać wymienione. 15 lat tu mieszkam, a gmina nic nie zrobiła - opowiada Piotr, sąsiad pani Reginy, policjant z Gralewa. Według niego stara instalacja po stronie sąsiadki nie wytrzymywała przeciążeń. - Dlatego nie pozwolę, by przyłączyć na nowo drugą część domu. Boję się, że wybuchnie pożar - tłumaczy. Skrzynka z bezpiecznikami jest w szczycie jego części budynku. To prywatna własność.
Skąd przeciążenia? Sąsiedzi twierdzą, że wszystko zaczęło się, kiedy z całym dobytkiem - także AGD - wprowadziła się do mamy jej córka. Wracamy więc na drugą stronę płotu. Kowalczyk jest tam od kwietnia. Wcześniej mieszkała w bloku na początku wsi. - Spółdzielnia splajtowała. Lokale kupiła prywatna osoba, więc kobieta musiała się wynieść. Dostała od nas mieszkanie w Jastrzębniku. Ale wprowadziła się do mamy - tłumaczy wójt Santoka Stanisław Chudzik.
Mieszkanie pani Reginy - dwa pokoje z kuchnią - jest wiekowe, jak kable w ścianach. Na temat jego stanu wypowiedział się inspektor nadzoru budowlanego. W kwietniu kazał naprawić piec kaflowy i wymienić instalację elektryczną. - Zdun już piec naprawił. Instalacja ma być zrobiona do końca roku. I będzie - zapowiada wójt.
Co z prądem? - Sytuacja jest patowa, bo nie możemy wejść do mieszkania sąsiada, jeśli na to nie pozwoli - dodaje Chudzik. Gmina złożyła wniosek w energetyce o wykonanie nowego przyłącza do mieszkania Flak. Wójt: - Normalnie czeka się dwa miesiące. Ale mam nadzieję, że uda nam się ją załatwić za około tygodnie.
Tłem w całej sprawie jest ostry konflikt sąsiedzki. Kowalczyk twierdzi, że są szykanowani, a sąsiad nie pozwala podłączyć prądu, bo chce się pozbyć rodziny z drugiej części budynku. Z drugiej strony Piotr opowiada, jak jest wyzywany, obrażany i znieważany jako policjant. Do kolejnego incydentu doszło dzień po wizycie dziennikarza w Gralewie. W ostatnim miesiącu dzielnicowy interweniował tu osiem razy.
- Pani Krystyna Kowalczyk groziła mnie i mojej rodzinie, że nas spali, pozabija, że nikogo się nie boi i nie pozwoli zabrać mieszkania matki. Złożyłem zawiadomienie o groźbach karalnych i znieważaniu mojej osoby - napisał do redakcji pan Piotr. Sąsiadka zaprzecza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?