Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma renty przez urząd?

Janczo Todorow
- Jestem ofiarą pomyłek urzędników - przekonuje nas Maria Grieger.
- Jestem ofiarą pomyłek urzędników - przekonuje nas Maria Grieger. fot. Janczo Todorow
Kobieta twierdzi, że w urzędzie miasta dopuszczono się fałszerstwa, bo nie zgadzają się daty w dokumentach. Z uporem przekonuje, że z tego powodu nie dostała renty po zmarłym mężu.

Przypomnijmy. W "GL" z 20 września tego roku pisaliśmy o sprawie Czytelniczki, która w ostatnich dniach ponownie zwróciła się do nas z prośbą o interwencję. Maria Grieger zameldowana jest zarówno w Berlinie, jak i w Żarach. W obu miejscach mieszka regularnie. Po śmierci męża, obywatela Niemiec, rozpoczęła starania o rentę zagraniczną.

Inna data

Postarała się o stosowne dokumenty z polskiego urzędu. W decyzji o umiejscowieniu niemieckiego aktu małżeńskiego pomylono numer jej mieszkania w Żarach. Ponadto zdaniem Grieger, nie zgadza się również odpis niemieckiego aktu zawarcia związku małżeńskiego.

- W akcie, jaki przekazałam do żarskiego urzędu stanu cywilnego widniała data 15 marca 1991, czyli dzień w którym zawarłam związek małżeński - opowiada Maria Grieger. - Niewiadomo dlaczego w aktach znajduje się podobny dokument, ale z datą 26 marca 1991 r. W tym dokumencie są też inne różnice. Skąd mógł się wziąć - dziwi się kobieta.

Według Czytelniczki, niejasności są również w odpisie skróconym aktu małżeńskiego, wydanym przez żarski USC. W pozycji "Adnotacje o ustaniu lub o unieważnieniu małżeństwa" widnieje wpis, że akt wpisano na podstawie decyzji kierownika USC, dalej numer ewidencyjny i data. - Byłam zdumiona, kiedy zobaczyłam tą adnotację i zażądałam wyjaśnień. Urzędniczka stwierdziła, że w aktach jest wyrok o rozwodzie. A ja nie mam rozwodu - oburza się M. Grieger.

Tłumaczyłem cierpliwie

Kobieta Jest przekonana, że stała się ofiarą biurokracji, bo z powodu bałaganu w dokumentach nie udało jej się otrzymać renty zagranicznej. Ma również przypuszczenia, że sfałszowano jej dowód osobisty.

- Znam sprawę, wszystkie drobne pomyłki, które zaistniały w dokumentach tej mieszkanki, zostały wyjaśnione i poprawione - zapewnia burmistrz Żar Roman Pogorzelec. - Wiele razy rozmawiałem z tą panią, poświęciłem jej dużo czasu, osobiście badałem zarzuty.

Burmistrz informuje nas, że nie stwierdził żadnych fałszerstw ze strony urzędu miejskiego. - Zresztą wszystkie zarzuty, które przedstawiła mieszkanka badały organa ścigania. Sprawa została umorzona. Tłumaczyłem tej pani cierpliwie na czym polegają pomyłki, niestety nie przyjmuje naszych argumentów - kończy R. Pogorzelec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska