Nie mieli wideł

W czasie zabawy dożynkowej spłonęły plastikowe kubły na śmieci. - To cud, że nie zapalił się pobliski zagajnik i garaże, w których zaparkowane były samochody na gaz - mówi Edward Pokolenko z pobliskiego osiedla. - Mielibyśmy darmowe fajerwerki na całe sołectwo.
Mieszkańcy uratowali jeden z kubłów, a strażacy ugasili pożar. W Bukowcu podejrzewają, że ktoś je celowo podpalił, ale - jak tłumaczy E. Pokolenko - nikogo za rękę nie złapano.

Nie mieli wideł

Od kilku dni na wypalonym placu między garażami i zagajnikiem rosła hałda worków z odpadami. - Przynosimy tam śmieci, bo w pobliżu nie ma innych kubłów - tłumaczą ludzie. - Jak przyjechała śmieciarka, to pracownicy firmy Altvater opróżnili kubeł, ale śmieci w workach zostawili.
W śmietnisku buszują psy i koty, wieczorami żerują tam lisy. Śmieci z rozerwanych worków fruwają po całym osiedlu. Przemysław Walczak z Altvater Sulo Polska w Międzyrzeczu tłumaczy, że pracownicy firmy nie uprzątnęli worków, bo do ich obowiązków należy tylko opróżnianie pojemników. - Nawet nie wożą ze sobą wideł, czy innych narzędzi do sprzątania - mówi.

Czekają na pismo

W środę po południu mieszkańców bulwersowało, że spółka śmieciowa nie przywiozła jeszcze nowych pojemników na odpady, choć od pożaru minęły już cztery dni. P. Walczak wyjaśnia, że dopiero w środę został poinformowany telefonicznie o spaleniu kubłów. - Administrator powinien wystąpić do nas z pisemną prośbą - dodaje. - Tym razem postawimy tam metalowe pojemniki.
Budynkami administruje Międzyrzeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Prezes gminnej spółki Jan Muzia zapewnia, że jego pracownice piszą już pismo, na podstawie którego Altvater będzie mógł ubiegać się o odszkodowanie. Kwadrans po rozmowie z dziennikarzem ,,GL’’ do redakcji zadzwonił prezes MTBS. - Przy domach w Bukowcu już stoją nowe pojemniki na śmieci - poinformował. - Przedstawiciele spółki mają też posprzątać worki.