Dla Józefa Chrostka z osiedla Słonecznego potężny czasomierz to wyjątkowa pamiątka. Klasyczny zegar z wahadłem był w domu od lat. I kosztował małą fortunę. Gdy przestał chodzić, natychmiast pojechał z nim do zegarmistrza. - Fachowiec obejrzał go i ocenił, że da się naprawić. Ustaliliśmy cenę na 250 zł - mówił nam wczoraj pan Józef.
Jest gorzej!
Jednak po tygodniu, gdy pojechał odebrać zegar, okazało się, że jest... gorzej! - Od razu poznałem, że doczepiono inne wahadło. Moje było eleganckie, porządne, a w tym tkwiły jakieś gwoździki! Ale zapłaciłem i pojechałem do domu - wspomina. Po nocy powtórnie zjawił się u rzemieślnika, bo zegar pospieszył się aż o pięć godzin. - Nowa zębatka, którą zamontowano, miała zbyt mało ząbków, więc pracowała szybciej - mówi Czytelnik.
Jedyne, co utargował, to zwrot części pieniędzy. Ale i tak ostatecznie wyszło, że za "naprawienie" zegara zapłacił 50 zł. Na tyle rzemieślnik wycenił czyszczenie i nasmarowanie mechanizmów. - Nie chciał jednak oddać mi mojego wahadła. Dostałem tylko niektóre części, w tym zębatkę, dzięki czemu wiem, że jest mniejsza od oryginalnej. Ten pan nadal jednak wmawia mi, że to zabite gwoździkami coś, to jest oryginalne wahadło? - pyta pan Józef.
Nic mu nie pasowało
W rozmowie z nami zegarmistrz (dane do wiadomości redakcji) natychmiast skojarzył, o którego klienta chodzi. - Kłótliwy, nic mu nie pasowało, nie zrobiliśmy więc interesu i pieniędzy za naprawę nie wziąłem - mówi. Zapewnia, że wszystkie oryginalne części oddał. - Wahadło jest dokładnie to samo - mówi rzemieślnik. Dodaje jeszcze, że zepsuty zegar już wcześniej się spieszył. A nie naprawił go bo? - No... Nie naprawiłem. I tyle. Bo z tym panem nie chciałem mieć już do czynienia - twierdzi zegarmistrz, który od lat 70. naprawił tysiące czasomierzy. Przekonuje: - Nie zawiniłem. A wahadła nie oddam, bo go nie mam!
Rzecznik konsumentów Andrzej Wawrzyński przyznaje, że podobne spory nie zdarzają się często. - Gorzowianie nie wiedzą, że usługi też można reklamować - tłumaczy nasz ekspert. Informuje, że zgodnie z przepisami każda część z naprawianego sprzętu należy do właściciela. - Jeśli pan Józef czuje się poszkodowany, powinien wysłać pismo z żądaniem wydania wahadła, a jeśli to nie poskutkuje, wybrać drogę sądową - mówi Wawrzyński. Przypomina też, że nie musimy płacić za niewykonaną usługę. Płacimy za efekt, a nie starania danego fachowca. - W tym wypadku zegar powinien działać prawidłowo. Skoro nie działa, pieniądze się nie należały - mówi rzecznik konsumentów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?