Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie słyszy i prawie nie widzi. Maluje obrazy i marzy o aparacie do słuchu

Danuta Kuleszyńska 68 324 88 43
Jerzy w trakcie układania obrazu z materiału
Jerzy w trakcie układania obrazu z materiału
Cierpisz Jurku? - Nie. Nawet nie płaczę. Jak jest mi smutno, to kładę się i śpię. A skąd masz tyle energii? - Nerki mam zdrowe. - Nie nerki. Pytam o EE-NEER-GIĘ! -Aaaa... Z życia czerpię. A obrazy? - Obrazy mam w głowie.
Jerzy w trakcie układania obrazu z materiału
Jerzy w trakcie układania obrazu z materiału

Jerzy w trakcie układania obrazu z materiału

Nazywa się Jurek Godyń, ma 49 lat i jest głychy od urodzenia. Prawie głuchy, bo trochę słyszy. To znaczy: słyszy wtedy, gdy mu się do ucha krzyczy, bo w uchu ma aparat połączony z okularami. Bo Jurek jest również ślepy. Tak, ślepy. I wcale się na takie określenie nie obrazi. Ma poczucie humoru, dystans do siebie i sam często powtarza: jestem głuchy jak pień i ślepy jak kura.

Jurek mieszka w Domu Pomocy Społecznej w Rokitnie. I wie, że spędzi tutaj resztę swego życia. Skąd wie? Przecież to proste. Przecież żadna kobieta nie zwiąże się z głuchym i ślepym, którego jedynym majątkiem jest talent. I renta socjalna.

Jurek: - Mały domek kwadratowy w mieście chciałbym. Żona wesoła i szczęśliwa, żeby była. A dzieci, żeby miały dobry słuch i widzenie. I żeby koniecznie chodziły do szkoły, bo ja nie chodziłem.

-A co jest dla ciebie ważne w życiu?
-Modlitwa. W modlitwie proszę Pana Boga, żeby dał mi dobre oczy i lepszy słuch. Bo wtedy mógłbym jeszcze ładniej malować... Ale lepsze jest życie bez żony, bo wtedy nie ma problemów i nikt sie nie kłóci. Szum, szum, to wszystko co mam. I jestem szczęśliwy, bo mam dobrych kolegów i koleżanki w tym domu w Rokitnie.

-A byłeś kiedyś zakochany?
-Nigdy. Zakochanie to całowanie się z kobietą. Miłość to to samo... Mogę całować kobietę, ale nie żonatą.

Nie trzeba wiele, żeby się cieszyć
Jurek kupił sobie maszynę do szycia. Szyje różne rzeczy, przerabia.
-Jeśli mam spodnie do podwinięcia, idę tylko do Jurka. On jest niesamowity. I nie wiem, jak to robi, przecież prawie nie widzi - Ewa Skrzek-Bączkowska nie może się nadziwić.

Jurka poznała odkąd pracuje w Rokitnie jako nauczycielka. Wszędzie było go pełno, ciągle coś chciał robić. Raz podejrzała, jak w swoim pokoju machał pędzlem po kartce. Nie widział, a machał. A jakie kolory dobierał! Z tego machania i kolorów wyłonił się całkiem ładny obrazek. Jaki? Ewa już nie pamięta.

W Rokitnie poznała też innych głuchych i niedowidzących. I wtedy poczuła w sobie misję. Misję wspierania. Bo to piękni ludzie i trzeba im pomagać - pomyślała. Takich nie spotyka się na ulicy. Mają w sobie ciepło, wrażliwość, radość życia, dzielą się swoją miłością. Są bezinteresowni, niczego wzamian nie oczekują. I choć mają po 30 - 50 lat, są jak małe dzieci. Szczere i naiwne.

Patrząc na nich Ewa stworzyła Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym. Żeby łamać bariery, żeby pokazać, że Oni też mają prawo do normalnego życia.

Jurek: - Ewa to moja najlepsza przyjaciółka. I Hubert i Paweł i pani Ela... I wszyscy w domu.

Pani Ela to Elżbieta Szafrańska, terapeutka w DPS. Zna Jurka od 28 lat. To wtedy zamieszkał w Rokitnie. - Na początku był trochę zagubiony, nieśmiały, przełamywał się pomału. Dziś to zupełnie inny człowiek: dowcipny, lubi żatrować... Za co go podziwiam? Za mnogość talentów. Jest zdolny i to w różnych dziedzinach. Nie tylko maluje. Robi piękne bukiety, ozdoby, a nawet rzeźbi. Niesamowite przy tej jego ułomności!

Dwa lata temu rzeźba Jurka trafiła do Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Wystawa odbywała się pod patronatem prezydentowej Marii Kaczyńskiej. Dziś większość jego prac znajduje się w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.

-A obrazy rozdaje ludziom. Maluje i od razu rozdaje. Zostały mu chyba tylko dwa płótna - wzdycha Hubert Winnik, artysta plastyk, wolontariusz w stowarzyszeniu, które założyła Ewa. I który prowadzi zajęcia z takimi jak Jurek.
-Dzięki nim poznałem inny świat i wiele się od nich nauczyłem. Choćby to, że w życiu wcale nie trzeba mieć wiele, by się cieszyć. A cieszyć się można każdym drobiazgiem. I taki właśnie jest Jurek. I oni wszyscy.

Nie wiem jak wyglądasz, tylko rysy widzę
Jak maluje Jurek? Wsadza nos w farby i miesza kolory. Pędzlem miesza, nie nosem. By cokolwiek zobaczyć, musi zbliżyć się na milimetry.

-A mnie widzisz z tej odległości? (siedzę przy Jurku na kanapie i wrzeszczę mu do ucha).
-Tylko rysy widzę, ale nie wiem jak wyglądasz.
-To skąd wiesz, jak wygląda świat i jak dobierać kolory?
-Wszystko mam w głowie. I kolory i obrazy. Świat też widzę. Dotykiem widzę, nosem, kolory się zamazują, ale je widzę. No i Hubert pomaga mi widzieć.

Hubert: - Jurek maluje z uporem maniaka, godzinami może ślęczeć z nosem w farbach. Dba o każdy szczegół, jego obrazy są wypieszczone. Widzę w nich żarliwość i ona mnie urzeka. Co dziwne: pejzaże Jurka mają przestrzeń, choć przecież Jurek tej przestrzeni nie widzi.

Ja do Jurka: -A co inspiruje cię do malowania?
Jurek: - Różne rzeczy. Pocztówki, zdjęcia...

Raz przeczytał wiersz. To znaczy: Ewa mu ten wiersz przeczytała. Napisał go Andrzej Roch Żakowski, głuchy poeta, autor tomiku "Spójrz w jego oczy". A wiersz nosi tytuł "Wędrówka"

"Łąka pełna kwiecia/Las,rzeczka,łany zbóż/Górskiej zapowiedź swobody/Grupy ŻAR zapał młody/Nim wejdziemy na schody/Przyjaźni skarb... twórczości/Na wędrówkach razem/Pod parasolem słońca (...).

Zaraz po tym wierszu Jurek chwycił za pędzel. Wędrówkę malował długo. I teraz chciałby ją oddać dobremu człowiekowi. Takiemu, który pomoże mu lepiej słyszeć.
Bo Jurek chciałby mieć w drugim uchu aparat. Taki sam, jak ma w pierwszym. Wtedy nie trzeba będzie krzyczeć. Wtedy jeszcze mocniej poczuje świat.

Ewa: - Aparat to koszt 3-4 tysięcy złotych. Nie stać nas, by sprawić mu taki prezent. Ale może ktoś spełni marzenie Jurka?... A Jurek odwdzięczy się Wędrówką. I dorzuci jeszcze inny obraz.

Ojciec odpisał “nie znam pana", a matka biła ścierką
Życie Jurka Godynia też jest wędrówką. Ale nie tak tajemniczą jak wędrówka z wiersza. I nie tak piękną, jak tę, którą namalował.

Jurek: - Mamę bardzo kochałem, choć biła mnie ścierką. Byłem na nią zły, ona też mi mówiła, że jestem zły. No, chyba nie za bardzo byłem grzeczny. Mama już nie żyje, chorowała na nogi, była poparzona. Kiedyś nawet pisała do mnie kartki. W Rokitnie tylko raz mnie odwiedziła.

-A ojciec?
-Ojciec był najgorszy. Bił pasem, bo nie byłem grzeczny. A ja przecież byłem ślepy i głuchy i może za bardzo pyskowałem... Marzyła mi się szkoła, żeby walczyć o życie. Ale zawadzałem w domu, więc mnie oddali... Ojciec mnie się całkiem wyparł, nigdy nie odwiedził. Kiedyś napisałem do niego list, ale mi odpisał “nie znam pana". No to już więcej nie piszę.

Wędrówka Jurka zaczęła się, gdy miał sześć lat. Najpierw dom dziecka w Rogach, potem w Miłowicach i wreszcie Rokitno. Tu czuje się najlepiej. Tu ma swój dom.

Jurek: - To cała moja rodzina. Nie muszę się o nic martwić, bo Ela się o mnie martwi. I inni też się martwią.
-Cierpisz czasami?
-Nie.
-A płaczesz?
-Nie płaczę, ale jak mi smutno, to kładę się i śpię.
-A dlaczego malujesz?
-Malowanie daje mi radość. To jest geografia, te moje pejzaże. Ale jak jest niedobra pogoda, to nie maluję. Wtedy szumi mi w uszach i prawie nic nie widzę.

W piątek Jurek założył wyjściowy garnitur. Ma taki na specjalne okazje. Normalnie chodzi w dżinsach. Ale tym razem było wyjątkowo: wernisaż jego prac w Radiu Zachód. Galeria nazywa się Galera. Razem z Jurkiem przyjechali koledzy z DPS, a także Ewa, Ela, Hubert, Paweł... - Więc muszę być elegancki - śmieje się.

-A skąd masz tyle sił?
-Bo się dobrze obżeram - znów się śmieje.
Na wystawę przywiózł swoją Wędrówkę. Zawisła na ścianie przy oknie. Teraz marzy, żeby Wędrówka przemieniła się w aparat do słuchu.

Jerzy i jego rzeźba
Jerzy i jego rzeźba

Jerzy i jego rzeźba

Może znajdzie się kto o wielkim sercu, który w zamian za obraz ufunduje Jurkowi aparat do słuchu.

Jeśli tak - proszę o kontakt pod nr tel. 68 324 88 43, lub mailem: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska