Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie tylko 500 plus. Lubuska polityk, która zmieniła życie Polaków

Robert Bagiński
Elżbieta Rafalska.
Elżbieta Rafalska. archiwum GL
Elżbieta Rafalska nie znalazła się w polskiej polityce znikąd i przez przypadek. To efekt ciężkiej pracy, determinacji i samodyscypliny.

Na tle innych, bilans jej aktywności w życiu publicznym wypada wyjątkowo dobrze. Jej polityczna droga nie była usłana tylko różami.

Jestem gdzie jestem, nie ze względu na to, że jestem kobietą, ale dlatego, że jestem dobra, kompetentna i wywalczyłam to sobie. Kobiecość nie przesądzała o tym, gdzie ja jestem i to jest prawdziwe równouprawnienie – mówi europoseł Elżbieta Rafalska. - To nie jest tak, że wszystko przyszło mi łatwo i szybko, bo wcale tak nie było – dodaje.

Byłabym kimś innym bez sportu

Co spowodowało, że tej zaciętości, nieprzejednania i chęci do walki o swoje było więcej niż u innych? Elżbieta Rafalska stawia tezę, że nie byłoby tego bez uprawiania sportu. W młodości uprawiała koszykówkę, była zawodniczką Pogoni Wschowa, a następnie rozpoczęła studia na Wydziale Zamiejscowym Akademii Wychowania Fizycznego w Gorzowie.

- Gdyby nie sport, byłabym zupełnie innym politykiem – uważa europosłanka. Jak twierdzi, polityka i sport mają ze sobą wiele wspólnego. Oba zajęcia uczą umiejętności radzenia sobie z sukcesem oraz porażką. - Czasami nierówna walka widoczna jest od początku. Wiadomo o przegranej jeszcze przed startem meczu, ale nie można tracić nadziei, że wygrana jest jednak możliwa – podkreśla.

- Ona sport czuje i kocha, a to nie jest cecha powszechna wśród polityków. Co ważne, to nie jest pod publikę, ale wynika bezpośrednio z niej – mówi GL europoseł i były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki. Żartuje, że europejskie budynki bardzo jej służą, ponieważ chodzi szybko i dużo, a tam istnieje potencjał metrażu. – Pozytywnie zaraża nas swoją osobowością - dodaje.

Pochodzi z niewielkiej Wschowy w południowo-wschdniej części województwa lubuskiego. - Nigdy nie miałam takiego kompleksu, że muszę się koniecznie ze Wschowy wyrwać, bo to było moje miasto – opowiada. Wiadomo, że utrzymuje z nim kontakt do dzisiaj, także z innymi gminami powiatu. – Mamy z panią europoseł kontakt roboczy i jeśli tylko potrzebujemy jakiegoś wsparcia, to jeszcze nigdy nam nie odmówiła. Bywała u nas jako minister i bywa jako europoseł – mówi Andrzej Bielawski, starosta wschowski, na co dzień mieszkaniec Szlichtyngowej.

Spędzając dzieciństwo w historycznej Wschowie, nie myślała o tym, aby uprawiać sport, a tym bardziej zajmować się polityką. Najpierw, jak każda dziewczyna chciała być aktorką. Czy to mogło się udać? Zapytaliśmy o to znaną gorzowską aktorkę, która nie chce występować z imienia i nazwiska, ale na naszą prośbę przeanalizowała kilka wystąpień byłej minister. – Wyróżnia się nienaganną dykcją i prawidłowym tempem mówienia. Jest fotogeniczna, a jej gesty są bardzo naturalne. Kamera ją lubi i jako aktorka mogłaby pracować zarówno w teatrze, jak i na dużym ekranie – stwierdza profesjonalistka.

Potem, przyszła polityk chciała być adwokatem. – Chciałam bronić ludzi, bo ja zawsze widzę w nich tę lepszą stronę – dodaje. Tu również o opinię poprosiliśmy znanego gorzowskiego karnistę mec. Krzysztofa Łopatowskiego. Ten zaznacza, że to zawód bardzo trudny, a pomoc innym, nie oznacza pomocy o której myślała kiedyś Rafalska. To często pomoc pedofilowi, gwałcicielowi lub mordercom. – Pani Rafalska jest niezwykle pracowita i ideowa w odróżnieniu od reszty polityków, których zawód jest znacznie gorszy niż praca adwokata – wyjaśnia.

Z niedowagą do Gorzowa, zamiast Poznania lub Wrocławia

Kto wie, może Rafalska reprezentowałaby dziś inny region niż Lubuskie. Wszystko dlatego, że ostatecznie nie została aktorem ani adwokatem, ale wybrała studia w gorzowskim AWF. Dlaczego nie Poznań lub Wrocław, które leżały znacznie bliżej Wschowy? – Z tak dużą niedowagą, to ja wiedziałam, że tam się nie dostanę, a w Gorzowie były inne badania – opowiada. Naukę zakończyła z pierwszym w historii uczelni wyróżnieniem. Zaproponowano jej pracę na uczelni, a także przydzielono służbowe mieszkanie. - Mieszkanie było dla mnie kluczowe, a poza tym zostałam na uczelni i w województwie – wyjaśnia. Wtedy też powierzono jej pierwszą funkcję publiczną. Mimo braku doktoratu, została wybrana elektorem, co oznaczało, że jako reprezentantka wszystkich pracowników, brała udział w wyborze rektora.

Zaraz potem pojawiła się rodzina i dzieci. Z tonu aktywności jednak nie spuszczała. – Zostałam radną i wpadłam w to po same uszy – opowiada. Wtedy też, jak mówi wielu rozmówców GL, wyszło z niej prawdziwe szydło z worka. Pokazała swój charakter w całej okazałości, na długo przed tym, zanim ujrzała go cała Polska.

Rok 1996. Radna Elżbieta Rafalska występuje na forum Rady Miasta Gorzowa. Prezentuje interpelację na temat wsparcia dla seniorów. Nie pierwszy raz tą samą i nadal bez reakcji ze strony władz miasta. – Pół żartem pół serio powiedziałem jej wtedy: Ela, przecież ty ją zgłaszasz już czwarty raz – wspomina Mirosław Rawa, ówczesny szef klubu radnych „Solidarności”, później wiceprezydent Gorzowa i wicewojewoda lubuski. – Wtedy odpowiedziała mi, że będzie ją zgłaszała do skutku i tak długo, aż się nauczą na pamięć i zaczną coś robić – opowiada Rawa.

Niemal wszyscy podkreślają, że jak się czegoś uprze, to nie odpuści. - Lubi sprawczość i konkrety, a denerwuje się, gdy czegoś nie można dokończyć – wyjaśnia Rawa. - Zawsze gdzieś działałam i chyba zawsze trochę rozstawiałam po kątach, bo taką mam naturę – dodaje Rafalska. W 1998 roku objęła funkcję dyrektora Wojewódzkiego Zespołu Pomocy Społecznej. Wszystko w momencie, gdy rząd AWS-UW wprowadzał kluczowe reformy: zdrowia, emerytalną, systemu edukacji oraz administracyjną. Jak sama podkreśla, ten czas ukształtował ją w sposób szczególny i to zaprocentowało później w rządzie. - Ja się nauczyłam kapitalnych rzeczy, których nie da się przeczytać w żadnym podręczniku zarządzania. Nauczyłam się robić wtedy reformę i to było moje najważniejsze doświadczenie życiowe – wspomina.

Do roboty! Dyrektor za karę

Tak słodko jednak nie było. Po zdymisjonowaniu dyrektora generalnego Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego Mirosława Marcinkiewicza, jego następca bardzo obcesowo zaczął traktować urzędników. Kilkoro z nich złożyło rezygnację z pracy. Ludzie związani z Marcinkiewiczem, a nieprzychylni wojewodzie Janowi Majchrowskiemu, postanowili wykorzystać to przeciw niemu. Wśród nich była przyszła minister. - Wezwałem ją do gabinetu i naskoczyłem na nią, że jako człowiek "Solidarności" przyłączyła się do tej akcji – opowiada Jan Majchrowski, były wojewoda, a dzisiaj profesor prawa na Uniwersytecie Warszawskim. - Wytłumaczyłem, że chcę poprzecinać chore układy i potrzebuję pomocy, takich właśnie ludzi jak ona. Zrozumiała – wspomina Majchrowski, który miał na jej oczach zniszczyć rezygnację i powiedzieć: "No to do roboty!" – Była zdumiona. Pracowała potem znakomicie i z wielkim poświęceniem – ocenia Majchrowski, który zaraz potem mianował ją dyrektorem Wydziału Spraw Społecznych LUW.

Zanim Rafalska trafiła do rządu premier Szydło i stała się twarzą programu „Rodzina 500+”, zaliczyła po drodze kilka porażek i jedną niezawinioną wpadkę, która ciągnęła się za nią dosyć długo. Porażką był start w wyborach na prezydenta Gorzowa. O najważniejszy fotel w mieście nad Wartą ubiegała się dwukrotnie i za każdym razem bezskutecznie przegrywała z postkomunistą Tadeuszem Jędrzejczakiem. Tak w 2002 roku, gdy była radną miejską, ale również 2010, będąc już politykiem rozpoznawalnym i z senatorskim doświadczeniem.

Wielka polityka

Cieniem na tej drugiej kampanii położyła się medialna awantura z 2006 roku. Rzecz działa się na trasie pociągu Katowice – Wrocław. Była wtedy wiceministrem pracy i polityki społecznej i po całym dniu negocjacji z górnikami, wracała koleją do domu. Wtedy zadzwonił do niej inny gorzowianin, Marek Surmacz, który pełnił funkcję wiceministra spraw wewnętrznych i administracji. - W którymś momencie rozmowy powiedziałam, że jestem głodna, a tu nie ma Warsu, i jadę w zimnym pociągu. Nie miałam czasu zjeść, bo negocjacje z górnikami trochę trwały – relacjonuje tamto wydarzenie. Kiedy pociąg zatrzymał się we Wrocławiu, wyskoczyła coś sobie kupić do jedzenia, ale zaczepiło ją dwóch policjantów z pytaniem o nazwisko. Mieli dla niej hamburgery, o dostarczenie których miał poprosić nadzorujący Policję wiceminister Surmacz.

Rozpętała się medialna awantura. Sam Surmacz tłumaczył, że zrobił to w „odruchu ludzkiego współczucia”, z własnej inicjatywy, a nie na prośbę Rafalskiej. Media wrogie ówczesnemu rządowi, a więc właściwie wszystkie, nie pozostawiły na wiceministrach suchej nitki. Domagano się od polityków dymisji. – Ja o nic nie prosiłam, to wszystko było niepotrzebne, ale polityk też człowiek i warto mieć ludzkie odruchy, a zatem i pomagać, również ministrowi – tłumaczyła się ówczesna wiceminister.

Czy polityk takie rzeczy mocno przeżywa i jaki był jej najtrudniejszy dzień w karierze politycznej? - Miałam dużo ciężkich dni, ale ja chyba je wypieram – przyznaje. - Było, minęło i poradziłam sobie. Nie noszę w sobie urazów, bo inaczej bym zwariowała. Jak w sporcie, jeśli wiem, że gram fair play i zrobiłam wszystko, aby było dobrze, to nawet jak na chwilę coś przegrałam, o niczym to nie świadczy – wyznaje.

Zanim została wiceministrem, udało jej się zdobyć mandat senatorski. Łatwo nie było, ponieważ okręgi nie były jeszcze jednomandatowe, a ona znajdowała się zaledwie na czternastej pozycji. W powszechnej opinii było to „wystrzelenie w kosmos”, bo według komentatorów, szans na mandat miała nie mieć żadnych. - Pamiętam jak w powyborczy poranek wchodziłam do radiowego studia i mówiono mi, że waży się los czy w ogóle zdobędę mandat. Jakie było zdziwienie wszystkich, gdy uzyskałam najlepszy wynik w województwie – mówi. Otrzymała wtedy 88 044 głosów, podczas gdy kolejny kandydat za nią, chociaż startował z pierwszej pozycji, otrzymał 69 415 głosów.

Dziękuję pani premier, Beacie Szydło

To było wejście w dużą politykę. Z szefowej klubu radnych w gorzowskiej Radzie Miasta, została senatorem i przewodniczącą senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego. Wszystko to miało zaprocentować w 2015 roku. Komitet Polityczny PiS zatwierdził i ogłosił, że Elżbieta Rafalska stanie na czele najważniejszego wtedy resortu, który miał odpowiadać za realizację kluczowych obietnic z kampanii wyborczej. Czy było w tym wszystkim coś ryzykownego? - Absolutnie tu nie mogło być żadnego ryzyka, ale też nie było takiej pychy, że to będzie od razu wielki sukces – wyjaśnia. Pomocne miało być doświadczenie z wdrażania reform w 1998 roku w Lubuskiem.

Udało mi się ominąć wszystkie błędy, które wtedy popełniliśmy i skonsumowałam w ten sposób zawodowe doświadczenie – mówi. Podkreśla przy tym, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie zaufanie ze strony premier Beaty Szydło. - Dla mnie to było ważne. Jak każda kobieta, potrzebuję sporo zaufania. Nie lubię jak ktoś mi się za bardzo wtrąca do pracy – oświadcza. Media donosiły w tamtym czasie o konflikcie Rafalskiej z ówczesnym ministrem finansów Pawłem Szałamachą. Ten ostatni miał sformułować kilkadziesiąt zastrzeżeń do programu 500+, a następnie poinformować o tym media. Ostatecznie program wszedł po myśli Rafalskiej, ale minister Szałamacha kilka miesięcy później podał się do dymisji.

Rzecz w tym, że z jego następcą, wicepremierem Mateuszem Morawieckim, relacje też nie układały się dobrze. W mediach pojawiły się doniesienia o ich konflikcie dotyczącym emerytur m.in. możliwości dorabiania przez emerytów, sposobu nakłonienia do dalszej pracy osób, które osiągnęły wiek emerytalny, postępowania w przypadkach zbyt krótkiego stażu pracy. Symptomatyczne były słowa, które Rafalska wygłosiła w 2018 roku z mównicy sejmowej. Debatowano wtedy nad wnioskiem o wotum nieufności dla wicepremier ds. społecznych Beaty Szydło, Morawiecki nie był już ministrem finansów, ale szefem rządu. - Dziękuję pani premier, Beacie Szydło, za obronę mnie i moich pomysłów przed ministrem finansów – skonstatowała.

Pełniąc ministerialną posadę, nawet na chwilę nie traciła kontaktu z Lubuskiem.

Była moją nauczycielką pod każdym względem – mówi wojewoda lubuski Władysław Dajczak. Ubolewa przy tym, że polityków tak aktywnych, zaangażowanych i uczciwych jest coraz mniej. – Gdyby osób takich jak ona było jeszcze kilka w życiu publicznym, świat polityki wyglądałby inaczej – diagnozuje wojewoda.

To już prawie siedem lat, od kiedy w Polsce wdrożony został program „Rodzina 500+”. Dzięki niemu, ale także swojej wyjątkowej osobowości, Rafalska stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet w polskiej polityce. Jest tak do dzisiaj, choć od niespełna czterech lat dzieli czas głównie pomiędzy rodzinny Gorzów, a Brukselę i Strasburg, gdzie zasiada w ławach Parlamentu Europejskiego. Do tego ostatniego kandydowała już w 2019 i 2014, ale za każdym razem bezskutecznie i z wynikiem poniżej średniej.

Harcerz na europejskich podchodach

Czy spodziewała się wyboru w 2019 roku? – Nawet mi to przez myśl nie przyszło – odpowiada, zastrzegając, że myślenie o wygranej przy tak dobrym kandydacie PiS jak Joachim Brudziński, nawet nie wchodziło w grę. Były minister spraw wewnętrznych miał zgarnąć całą pulę głosów, a w środowisku tak liberalnym jak województwa lubuskie i zachodniopomorskie, drugi mandat dla PiS był w sferze marzeń. Stało się jednak inaczej. - Byłam bardzo rozbita i nawet nie wiedziałam, czy mam się cieszyć z tego wejścia do Parlamentu Europejskiego, czy raczej nie. Ale już jestem w innym miejscu i nie oglądam się do tyłu, robię co do mnie należy – deklaruje europoseł.

Dla niej samej to całkiem nowe doświadczenie, które wiąże się również z całkiem innym sposobem pracy, gdzie wszystko jest dokładnie zorganizowane. - Po przyjeździe tu, czułam się jak harcerz na podchodach. Będąc w wieku emerytalnym, zaczynam coś od nowa – mówi GL i komplementuje swoje asystentki, te z kraju i w Brukseli, bo gro pracy organizacyjnej spoczywa właśnie na nich. Recenzje zbiera dobre. – Obserwuję minister Rafalską od pierwszego dnia w Parlamencie Europejskim i mogę powiedzieć krótko: dla mnie to metr z Sevres uczciwości w życiu publicznym. Jest ponadprzeciętnie aktywna, a swoim pozytywnym usposobieniem wszystkich nas tutaj motywuje do działania – mówi europoseł Czarnecki.

Zaskakujące jest to, że zmiana miejsca pracy nie zmieniła w niczym Rafalskiej. Dalej emanuje energią i zajmuje się sprawami społecznymi.

Jest typem parlamentarzystki, która solidnie wykonuje bieżące obowiązki – mówi Dominika Ćosić, korespondentka TVP w Brukseli. – Może nie są to sprawy bardzo medialne, ale bardzo potrzebne. Ona trzyma się swoich społecznych tematów, ale w ujęciu europejskim – dodaje Ćosić.

W PE Rafalska należy do Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych, a także trzech innych delegacji bilateralnych. –Szybko weszła w te europejskie tryby i jest tak dobrą europarlamentarzystką, jak była doskonałym ministrem – mówi Czarnecki.

Jest surowa i wymagająca

Szczególne powody do wdzięczności wobec Rafalskiej ma jej rodzinny Gorzów, ale chwalą ją również samorządowcy z innych miast. Gorzów zawdzięcza jej ustawę o Akademii im. Jakuba z Paradyża, o co różni politycy zabiegali od dekad, nie wyłączając z tego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. – Nasze miasto nie miało jeszcze nigdy polityka o tak mocnej pozycji w rządzie, a to mocno przekłada się na sprawy miasta – mówi Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa. Jego zdaniem, europoseł Rafalska zawsze chętnie wspiera interesy Gorzowa, ale jest też rozmówcą surowym i wymagającym. – Wypytuje, pomaga, a potem sprawdza. Interesuje się miastem – dodaje prezydent Gorzowa.

Szczególną jej zasługą była sprawa pozyskania przez miasto gruntów pod inwestycje od Instytutu Hodowli Roślin. To kilkaset hektarów, które dzisiaj należą najatrakcyjniejszych inwestycyjnie terenów w Polsce. – Dzięki niej to się udało. Są to rzeczy, które ustawiają miasto na 50-100 lat do przodu – mówi Wójcicki.

Politycy z Południa województwa często podkreślają, że Rafalska wspiera głównie Północ, ale nie wszyscy to krytykują. – Mamy aktywnych posłów PiS w Zielonej Górze i oni nas tu wspierają, ale pani Rafalska też w kilku sprawach nam pomogła – mówi prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. – Szanuję ją za to, że wspiera samorządy bez względu na to, jakie poglądy polityczne prezentuje włodarz – dodaje Kubicki, który prezydentem został z rekomendacji lewicy, potem był wspierany przez PO, a dzisiaj zarzuca mu się, że w interesie miasta współpracuje z PiS.

Komplementów samorządowców jest więcej, a sama Rafalska nie ogranicza się do stolic regionu. Przykładem jest Rzepin. Było tu tylko jeden prywatny żłobek z sześciorgiem dzieci. – Właściwie to ona namówiła mnie do tego, żebym stworzył w gminie żłobek z programu Maluch Plus – mówi burmistrz Sławomir Dudzis. Nie tylko namówiła, ale również pomogła w uzyskaniu finansowania. Szybko się okazało, że zapotrzebowanie wzrosło tak bardzo, że burmistrz Dudzis wybudował kolejny. – Ona nam tu bardzo pomogła i jest chyba pierwszym politykiem, który tak się w nasze miasto zaangażował – dodaje, i wymienia szereg innych inicjatyw.

Nie wszyscy chwalą

To nie tak, że Rafalską doceniają w Lubuskiem wszyscy. Nie zawsze też była pieszczochem mediów, zwłaszcza w regionie, gdzie od 16 lat władzę sprawuje Platforma Obywatelska. Tu mogła liczyć, co najwyżej na krytykę i obniżanie jej wiarygodności – trochę na zasadzie prób zbicia lustra w którym widać było niemoc polityków PO.

W 2018 gdy pod jej parlamentarne biuro przyszła poseł Krystyna Sibińska z PO wraz z kilkoma aktywistkami i wykrzykiwała tam hasła: „Oddajcie kasę!”, „Elżbieta wzięła 70 tys. zł!”. Wszystko po tym, gdy media ujawniły, że ministrowie otrzymali za swoją prac dodatkowe nagrody. Sibińska zebrała cięgi nawet od zwolenników PO.

– Znów biega Pani po mediach i żąda mojego odwołania! To nie fair - napisała w lipcu br. do europosłanki marszałek województwa Elżbieta Polak. Wszystko po tym, jak Rafalska wstawiła się za domniemaną ofiarą afery mobbingowej w WORD Magdaleną Szypiórkowską. – Za sprawą stoi krzywda człowieka, brak wrażliwości i odpowiedzialności – pisała w liście otwartym Rafalska, która w przeciwieństwie do Polak, rozmawiała z ofiarą i deklarowała autentyczne wsparcie, choć nie eksponowała tego w mediach.

Ślady aktywności lubuskiej europosłanki pozostawione są wszędzie. Nie wszystkim to się podoba, ale trudno zarzucić jej cokolwiek więcej, niż chęć współpracy ze wszystkimi.

Babcia, szybko, szybko

Ma dwóch synów, Pawła i Tomasza. Ten ostatni ukończył politologię i jest radnym Gorzowa, ale podobnie jak matka, ma za sobą karierę sportową, tyle tylko, że nie w drużynie koszykarskiej, lecz szczypiornistów. Matka jest dla niego wzorem.

Polityka była w naszym domu obecna od dawna, a ja po latach aktywności w niej, nie znam drugiej takiej osoby, która pracowałaby tak dużo i z taką żarliwością – mówi Tomasz Rafalski, radny i szef gorzowskich struktur PiS.
Jak mówi, miewają odmienne zdania w niektórych sprawach, ale co do zasady i w kwestiach światopoglądowych są zgodni. – Bywa, że pytam mamę o zdanie, bo potrzebuję zaczerpnąć z jej doświadczenia – dodaje.

Czy to prawda, że wnuki mówią do Rafalskiej: „Babcia szybko, szybko”? – Tak, moja wnuczka tak mnie nazywa, ponieważ wszystko z nimi robię bardzo szybko. Szybko się ubieramy, wychodzimy i chodzimy, bo zawsze jest mało czasu – odpowiada. Rzecz w tym, że ta cecha znana jest również parlamentarzystom, którzy zwracali jej na to uwagę. – Tak, mówiono mi to, że ministrowi już nie wypada tak szybko chodzić, ale ja już taka jestem. Nawet do samolotu wchodzę szybko i najczęściej jako pierwsza – żartuje.

Za niespełna rok wybory do Sejmu i Senatu, a za ponad rok do Parlamentu Europejskiego. Czy decyzję o udziale w jednej z tych elekcji też podejmie szybko? - Nie wiem, myślę, ze kiedyś przyjdzie czas, że będę musiała pójść na tą emeryturę – kryguje się, aby chwilę potem dodać:- Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Nie wszystko zależy jednak ode mnie.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska