- Długo szukałeś Polski na mapie?
- Faktycznie, przed przyjazdem tutaj niewiele wiedziałem o waszym kraju. Amerykanie wyobrażają sobie Polskę jako jakiś zimny, zaśnieżony kraj... Ale trzy miesiące temu była u was moja siostra, która jest nauczycielką: z dziećmi zwiedzała obozy koncentracyjne, Kraków. Dużo mi opowiadała o waszych wspaniałych zabytkach. Sporo poczytałem też w internecie.
- Tu, w Łagowie, znikałeś w lesie...
- To jest zupełnie inny krajobraz niż u nas w Kalifornii. Tu jest przepięknie! Nigdy wcześniej nie byłem w takim typowym lesie: cisza, śpiew ptaków... Zachwycające!
- Jesteś współautorem filmu "Moje samobójstwo". Problem samobójczej śmierci dotyczy tak samo młodych Amerykanów jak i Polaków. Czy ten obraz jest w stanie odwieść kogoś od tak tragicznej decyzji?
- Mam nadzieję, że tak, choć najlepszym sposobem, żeby tę falę zahamować, jest rozmowa. Myśli samobójcze biorą się z tego, że człowiek nie ma z kim porozmawiać o swoich uczuciach, o tym, co go boli w środku. Co do naszego filmu, to tu w Łagowie podeszła do mnie po pokazie dziewczyna, Polka. Mówiła, że pierwsza część filmu była dla niej tak emocjonująca, że musiała wyjść z seansu. Wróciła na koniec, na te najważniejsze sceny. Mówiła, że sama miała kiedyś myśli samobójcze i teraz dziękowała mi za ten film.
- Film ma niesamowicie szybki montaż, wszystko przypomina miks filmu fabularnego, animacji, komiksu, gry komputerowej, reklamówki, utrzymany jest w poetyce clipu MTV...
- Taki był zamysł reżysera Davida Lee Millera: chcieliśmy przemówić do młodych ich językiem. Ale z drugiej strony unikaliśmy slangu, ograniczyliśmy przekleństwa, żeby zachować pewne proporcje.
- Czy "Moje samobójstwo" już weszło do kin?
- Jeszcze nie, ale są starania, by tam film trafił. Ma też pojawić się w internecie. Na razie pokazujemy go na festiwalach. Ja jeżdżę z nim od pięciu miesięcy.
- Ważną kreację w waszym filmie stworzył David Carridane: gra poetę, który mówi, że jeśli coś trzeba w sobie zabić, to myśl o zabiciu siebie...
- Prasa najpierw dużo pisała, że David Carradine popełnił samobójstwo, a później, że to nie było tak. Ja w jego samobójstwo nie wierzę! To był wspaniały człowiek, który sam walczył na rzecz przeciwdziałania samobójstwom. To by nie miało sensu... Dziś bardzo trudno oglądać mi nasz film, widzieć człowieka, którego już z nami nie ma.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?