Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zawoła nawet: Ratunku!

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Mariola Michalska jest ciągle obecna przy swoim synku Danielu. Pomóżmy tej rodzinie, by Daniel cierpiał choć odrobinę mniej.
Mariola Michalska jest ciągle obecna przy swoim synku Danielu. Pomóżmy tej rodzinie, by Daniel cierpiał choć odrobinę mniej. Michał Szczęch
Czasami, gdy Mariola Michalska opada z sił, chciałaby zaszyć się gdzieś, odczekać, aż zły sen minie. Niestety, nie mija... Wtedy najbardziej brakuje jej kogoś, komu mogłaby się wypłakać, kto by zrozumiał, doradził.

Przeczytaj też: Kierowco, ty też możesz ratować życie!

Gdyby Daniel miał własny pokój, na pewno stałoby w nim dużo samochodów. Jak słyszy auta warczące za oknem, to aż buzię otwiera z zachwytu.

Podczas spacerów Daniel zawsze żywo reaguje na odgłosy ulicy. Lubi krzyk bawiących się dzieci. Pewnie chciałby zajrzeć do piaskownicy albo wskoczyć na huśtawkę.

A może Daniel chciałby zostać sportowcem? Na przykład piłkarzem. Przecież większość ośmiolatków marzy właśnie o karierze na zielonej murawie.

Może...

Nić porozumienia

Mariola Michalska pomyka na palcach przy łóżku Daniela. Żeby syn się tylko nie zbudził. Chłopiec unosi jednak lekko głowę, przekręca ją na bok. Ma znakomity słuch. Gdyby to był ktoś obcy, na twarzy ośmiolatka pojawiłby się pewnie grymas niepokoju. Ale rodziców, zwłaszcza mamę, poznaje po głosie i zapachu. Pani Mariola siada przy Danielu i zadaje krótkie pytania. Chłopiec otwiera tylko buzię. Pytania padają dziesiątki razy. Daniel nie potrafi jednak odpowiedzieć. Przynajmniej nie słowami. Wtedy pani Mariola ma wrażenie, że syn jest zły. O to, że nawet mama go nie rozumie.

Od lat szuka nici porozumienia. - Jesteś głodny? - pada pytanie. Daniel otwiera buzię i trzeba synka nakarmić. Jak nie jest głodny, buzi nie otworzy. A gdy chłopiec się czegoś przestraszy i płacze, pani Mariola udaje na przykład warkot motoru i u Daniela czasami pojawia się uśmiech. Przeważnie jednak nie wiadomo, co jest Danielowi. Trzeba zgadywać. Najgorzej, gdy płacze z bólu i nie można mu pomóc.

Jak dwie torebki cukru

Daniel nawet tyle nie ważył, gdy się urodził. Wcześniak z małogłowiem. Choroba, w której nie rozwija się mózg. Do trzeciego miesiąca machał jeszcze nóżkami i rączkami. Gdy miał pół roku, pojawiły się bardzo bolesne, wielogodzinne przykurcze. Epilepsja. Do 13. miesiąca Mariola Michalska karmiła syna piersią. Później nie chciał mleka. Ani z piersi, ani z butelki.

Dziś chłopiec nie siada, nie chodzi i nie widzi. Gdy go złapie bolesny skurcz, nie zawoła nawet: "Ratunku!", bo na domiar nieszczęść nie mówi. A najgorsze, że już chyba nigdy nie będzie lepiej.

Lekarz powiedział kiedyś Michalskim, że Danielowi można tylko uśmierzać lekami ból. Zalecił też jak najwięcej rehabilitacji, żeby te straszne napięcia mięśniowe się nie pogłębiały.

Jak zły sen

- Taka to ma dobrze, za darmo pieniądze bierze i w domu siedzi - te słowa od ludzi pani Mariola usłyszała kilkukrotnie. Ludzka bezmyślność czy podłość? - Wolałabym się zamienić. Wolałabym, żeby Daniel był zdrowy. O niczym tak bardzo nie marzę.

Dla syna Mariola Michalska poświęciła wszystko. Teraz, zamiast wypłaty, na konto wpływa świadczenie pielęgnacyjne. 520 złotych - taki majątek. Ktoś się zamieni? Do tego jest zasiłek pielęgnacyjny i dodatek na dwoje dzieci - 900 złotych (z rodzicami mieszka jeszcze 16-letnia, ucząca się córka). Mąż dorobi to tu, to tam. Pomoże starsze rodzeństwo, bliźnięta, które poszły już na swoje. Kupili ostatnio rodzicom lodówkę, bo się zepsuła. Opłacili samochód, żeby był pełen bak.

Gdy Daniel zaśnie, pani Mariola może na moment wyskoczyć do miasta. Szybkie zakupy, załatwienie spraw i trzeba wracać, bo z tym spaniem u Daniela bywa różnie. Śpi niewiele, po dwie, trzy godziny, z przerwami.

Dłuższy wyjazd? - Jak Danielek trafił do szpitala, wyjechaliśmy na tydzień do brata. Przez cały tydzień tylko myślałam, czy dadzą radę syna w szpitalu nakarmić.

Momenty załamania? - Czasami człowiek opada z sił. Wtedy najchętniej zaszyłabym się gdzieś, odczekała, aż zły sen minie. Niestety, nie mija...

Czasami pani Marioli brakuje kogoś, komu mogłaby się wypłakać, wygadać. Kogoś, kto by zrozumiał, doradził. Brakuje wsparcia psychicznego.

Marzenia do spełnienia

Daniel często choruje na zapalenie płuc. Samodzielnie nie potrafi odkrztusić tego, co zalega mu w gardle. Michalscy wypożyczyli ze szpitala ssak, który trzeba będzie przecież zwrócić. Potrzebny jest własny. Wydatek rzędu 2,5 tysiąca złotych. Pewna fundacja dała tysiąc, resztę trzeba dozbierać.
Dozbierać trzeba też na schodołaz. Póki Daniel był mały, lżejszy, z wnoszeniem i znoszeniem chłopca po schodach nie było problemu. Teraz waży prawie 20 kilo. Najtańszy schodołaz kosztuje 13 tysięcy złotych.

Na rehabilitantkę Michalskim też nie wystarcza, więc przychodzi dwa razy w tygodniu. A Daniel powinien mieć profesjonalne ćwiczenia codziennie. Rehabilitantkę stara się zastąpić pani Mariola, na tyle, na ile potrafi. Ćwiczy z synem na zwyczajnym łóżku, bo takiego specjalistycznego brakuje. A bardzo by się przydało.

Pani Mariola marzy też o specjalnym turnusie szkoleniowym, właśnie rehabilitacyjnym. Nauczyłaby się tam wielu ćwiczeń, technik masażu. Pobyt Daniela na takim turnusie byłby darmowy. Rodzic musi jednak zapłacić. Jednorazowo blisko 2,5 tysiąca złotych. Skąd wziąć te pieniądze?! Danielowi trzeba przecież kupować pampersy, obiadki. Chłopiec trawi tylko "gerbery". Doliczyć trzeba kosztowne wyjazdy do lekarzy. A niedługo konieczny okaże się dentysta. Mleczaki wypadły, wyszły nowe ząbki i już zaczęły się psuć. Leki robią swoje. I kosztują swoje, czyli fortunę.

Mariola Michalska jeździ z synem po szpitalach. Gdy na oddziałach widzi chore dzieci i niemoc ich rodziców, powtarza sobie często: "Ja nie mam tak źle. Inni cierpią jeszcze bardziej". Jej syn ma padaczkę, małogłowie, porażenie mózgowe, nie mówi, nie widzi, nie chodzi. Ale słyszy. Chociaż tyle.

Pomóżmy

Dołóżmy swoją cegiełkę i wspomóżmy rodziców ośmioletniego Daniela, którzy zbierają na schodołaz, łóżko rehabilitacyjne i ssak dla swojego poważnie chorego synka. Może uda się dołożyć chociaż do leków i pampersów?

Żeby pomóc, możemy przyjechać w sobotę, 26 maja do Gubina na charytatywny turniej piłki nożnej. Rozpocznie się o 9.45 na orliku przy ul. Roosevelta. Od czterech lat imprezę o sportowo-piknikowym charakterze organizuje grupa Esquadra Gubin. Przyjechać może każdy. Nie zabraknie atrakcji. - W tym roku podczas turnieju pieniądze będą zbierane właśnie dla Daniela - mówi Paweł Tomczyk, jeden z organizatorów.

Grupa Esquadra chętnie przyjmie też fanty na loterię i licytację. Firmy, sklepy i osoby prywatne mogą przekazywać te fanty, kontaktując się z organizatorem (tel. 798 672 793) lub z redakcją "Gazety Lubuskiej" (tel. 510 026 979). Do klubów sportowych, do osób znanych i mających znajomości zwracamy się zaś z apelem, by przekazywali na ręce organizatorów na przykład koszulki z autografami sław i gwiazd lub inne ciekawe pamiątki. - Dajmy od siebie wszystko, co cieszy ucho i serducho - zachęca Tomczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska