Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech kształcą pod potrzeby

Michał Iwanowski
Fabryka Funai w nowosolskiej strefie ekonomicznej. To na razie makieta. Prawdziwa ma stanąć wiosną. A obok kolejne firmy. Już dziś warto myśleć, jak to wpłynie na rynek pracy.
Fabryka Funai w nowosolskiej strefie ekonomicznej. To na razie makieta. Prawdziwa ma stanąć wiosną. A obok kolejne firmy. Już dziś warto myśleć, jak to wpłynie na rynek pracy. Fot. Archiwum
Po Japończykach z Funai, cztery firmy wchodzą do Nowej Soli. Nawałnica inwestorów w Nowej Soli wymusi zmiany na wyższych uczelniach.

W tym tygodniu rozstrzygnie się przetarg na sprzedaż ziemi w nowosolskiej strefie ekonomicznej. Terenu w strefie już zabraknie. Nazwy czterech firm, które chcą sąsiadować z japońskim producentem telewizorów LCD - Funai, są jeszcze zastrzeżone. Ale znamy ich kraje pochodzenia oraz branże.

Jedna to Japończycy z branży elektronicznej, którzy mają produkować podzespoły do Funai, druga to Brytyjczycy produkujący gotowe produkty żywnościowe, trzecia to Niemcy produkujący podzespoły do samochodów wszystkich marek, a czwarta do Hiszpanie produkujący wyposażenie aut. Wszystkie razem mają dać pracę ok. tysiącu fachowcom.

Rada na uczelnie

(fot. Fot. Archiwum)

Taka ekspansja inwestorów oznacza, że będą oni niebawem albo szukać fachowców na miejscu, albo zostaną zmuszeni, by ściągać ich z innych miast. Funai tylko przez rok, góra dwa po uruchomieniu fabryki chce ją zarządzać Japończykami, a potem mają nią pokierować polscy menadżerowie. A praca będzie nie tylko dla menadżerów, lecz głównie dla fachowców z danych branż.

- Trzeba powołać Społeczną Radę Naukową, która wpływałaby na tworzenie kierunków na naszych uczelniach pod kątem rynku pracy - postuluje prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. - Analitycy z firm inwestujących, wiedzą dokładnie ilu fachowców w jakich dziedzinach będą potrzebować w kolejnych latach. Uczelnie powinny na tym skorzystać.

Tyszkiewicz chce, by w skład rady weszli samorządowcy, przedstawiciele uczelni i przede wszystkim analitycy z największych w regionie firm. - Chodzi o to, by co najmniej 70 proc. absolwentów wychodzących z uczelni miało zapewnioną pracę - mówi.

Po co pielęgniarstwo?

Na Uniwersytet Zielonogórski od dawna przyjeżdżają ,,łowcy talentów'' z firm lokujących się w podwrocławskich Kobierzycach. Łowią zwłaszcza na wydziale elektroniki i telekomunikacji. Byli już ludzie z Simensa, ale także Tyszkiewicz z Japończykami z Funai. Sporo talentów w dziedzinie informatyki przechwytuje także zielonogórska firma ADB. Czy więc potrzebne będą nowe kierunki np. o specjalności spożywczej, czy samochodowej?

- Utworzenie nowego kierunku to miliony złotych na kadry, laboratoria itp. - mówi rzeczniczka UZ Ewa Sapeńko. - A utworzenie go po to, by wypuścić jeden rocznik, który znajdzie zatrudnienie na miejscu, może się nie opłacać.

Sapeńko podaje przykład: - Teraz tworzymy kierunek pielęgniarstwo na poziomie licencjatu i potrzeba na to 2 mln zł, co jest możliwe dzięki dofinansowaniu z samorządu województwa. Tym niemniej w ostatnich latach utworzyliśmy 10 nowych kierunków pod potrzeby rynku pracy.

Pozostaje jednak pytanie, gdzie zatrudnią się wykształcone na UZ pielęgniarki: w Zielonej Górze, czy raczej w Dublinie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska