Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedługo będzie praca bez granic!

Leszek Kalinowski Michał Szczęch 68 324 88 19 [email protected]
Marcus Lehmann odbywa praktyki w krośnieńskiej fabryce mebli. Zdobywa tu nie tylko doświadczenie zawodowe, ale poznaje również polską kulturę.
Marcus Lehmann odbywa praktyki w krośnieńskiej fabryce mebli. Zdobywa tu nie tylko doświadczenie zawodowe, ale poznaje również polską kulturę. Michał Szczęch
Już 1 maja rynek pracy za Odrą i Nysą otworzy się dla Polaków. Przygraniczne miejscowości liczą, że to szansa przede wszystkim dla nich. Ale i Niemcom łatwiej będzie u nas się zatrudnić.

- Mam rodzinę w Gubinie. Mogę się do niej przeprowadzić i mieszkać tam od poniedziałku do piątku, by pracować w Niemczech - mówi pan Piotr z Zielonej Góry. - Jestem spawaczem. Tylko niezbyt dobrze znam język niemiecki. Czy będę miał szansę na zatrudnienie?
Takich głosów odbieramy coraz więcej. Czytelnicy z różnych miejscowości pytają o swoje szanse, o możliwość zamieszkania w przygranicznych miastach i wsiach, a także o wynajmowanie mieszkań w Guben.

Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak też liczy na rozwój. Bo ci, którzy będą chcieli pracować za Nysą, zamieszkają w jego mieście. A może i dom wybudują z czasem? Też dostaje pytania w tej sprawie z całej Polski.
- To będzie historyczna data. To jakby kolejny krok ku lepszemu życiu - podkreśla pani Wanda, która pozostaje na bezrobociu.

Czy rzeczywiście tak będzie? Zdaniem Reginy Gebhard-Hile z agencji pracy z Frankfurtu nad Odrą, Polacy dużo sobie po 1 maja obiecują. Mogą się jednak rozczarować. Bo niemieccy pracodawcy chcą zatrudniać osoby ze znajomością języka, posiadające odpowiednie kwalifikacje. Przecież w Niemczech też jest bezrobocie. Przedstawiciele niektórych zawodów mają problemy ze znalezieniem miejsca zatrudnienia. Podobnie jak w Polsce. A brakuje tu lekarzy, pielęgniarek, inżynierów, hotelarzy...

To między innymi dlatego Niemcy chętnie przyjmują naszych uczniów na praktyki. Jak ostatnio do Christinenhof w Tauer.
- Brakuje nam uczniów, dlatego chętnie zaprosiliśmy polską młodzież do siebie. A w przyszłości moglibyśmy ją zatrudnić - przyznaje właściciel hotelu Wenke Lothar.
Na praktykach było 17 osób z trzeciej klasy technikum hotelarskiego. Czy pracowaliby w Niemczech?
- Nie zastanawiałyśmy się za bardzo. Może, ale większość z nas widziałaby się raczej w kuchni niż w recepcji czy sali restauracyjnej - przyznają Pola Wosik i Marta Szatkowska z Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych.

Wbrew temu co się mówi, po 1 maja szaleństw chyba nie będzie. Na pewno więcej Polaków zechce pracować w Niemczech, niż Niemców w Polsce. Ale i tego wykluczyć nie można. Już teraz w Krośnie praktykują sąsiedzi zza Nysy i Odry.

Uczestnicy projektu IdA Buddys - Jump to młodzi ludzie, którzy nie znaleźli w swoim regionie zatrudnienia. Teraz przez trzy miesiące zdobywają w Polsce wiedzę i solidną porcję dodatkowych kwalifikacji. - W Polsce, gdzie tak mało płacą? - można się zastanowić. I takie pytania faktycznie padają. - Dlaczego tam pracujesz? Pytają ze śmiechem znajomi i robią wielkie oczy - opowiada Katharina Beicher, uczestniczka projektu. - A mi się tu po prostu podoba. Odpowiada mi polska mentalność, atmosfera w pracy - mówi. Katharina odbywa praktyki w biurze. Zajmuje się administracją, obsługując komputerowy system zamówień. Uczy się również polskiego. To, co wyniesie z Polski, chciałaby wykorzystać w przyszłości. U nas raczej jednak nie zostanie... Dlaczego? Możliwe, że rację mają znajomi praktykantki. Nasze zarobki nie są zachęcające.

W Polsce nie planuje zostać również Marcus Lehmann, kolega Kathariny. Pracuje w krośnieńskiej fabryce mebli wypoczynkowych. - Gdy wyjeżdżałem do Polski, mama i babcia martwiły się, czy będzie mi tu dobrze, czy głodny nie będę chodził - wspomina z uśmiechem. Na miejscu te obawy szybko zostały rozwiane. - Z Polakami dzieli mnie tylko bariera językowa - mówi Marcus. - Nadrabiam to gestykulacją, mimiką twarzy i dowcipem, który Polacy łatwo łapią.

Silke Richter na praktyki przyjechała z dwuletnim synkiem Luisem. Pracuje w krośnieńskim zamku, oprowadzając turystów z zagranicy i przygotowując plakaty w programach graficznych. Z wykształcenia jest architektem. - Miałam dużo szczęścia, trafiając w takie miejsce - przyznaje. - Na początku bardzo się bałam. Jechałam z dzieckiem do obcego kraju. Ale nie znalazłam zatrudnienia w Niemczech. Te praktyki umożliwiły mi dalszą edukację i kontakt z zawodem. Szczęśliwy jest również mój synek. Chodzi do polskiego przedszkola. Codziennie poznaje nowe słowa. A języka uczy się szybciej niż ja.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska