Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemieccy pracodawcy kuszą ofertą pracy absolwentów lubuskich szkół

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Grzegorz Błażków z zawodu jest inżynierem mechanikiem (fot. Mariusz Kapała)
Grzegorz Błażków z zawodu jest inżynierem mechanikiem (fot. Mariusz Kapała)
- Nasz uczeń ma gwarantowane kształcenie, umowę o pracę i wynagrodzenie, które wystarczy na samodzielne utrzymanie. Bajka. Tyle że niemiecka... - mówi GRZEGORZ BŁAŻKÓW, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy.

- Niemieccy pracodawcy szukali w naszym województwie młodych ludzi, zachęcali do wyjazdu za granicę. Co oferowali?

- Szukali i będą szukać. A ofertę mieli taką, jakiej nie ma w Polsce. Proponowali absolwentom lubuskich szkół, w wieku 16-25 lat, wyjazd na trzyipółletnią naukę zawodów. Teoria w szkołach, a praktyka w zakładach pracodawców. Nasz uczeń ma gwarantowane kształcenie, umowę o pracę i wynagrodzenie, które wystarczy na samodzielne utrzymanie. Chodziło o zawody w hotelarstwie, gastronomii, mechanice, czyli o fachowców, których i u nas zaczyna brakować. Krótko mówiąc: młodzi uczą się w idealnej sytuacji. Bajka.

- Wielu było chętnych?

- Nie wiemy, jak poszedł nabór, bo to odbywało się bez naszego udziału. Organizatorka powiedziała mi wprost: potrzebują każdą liczbę i jak nie znajdą chętnych w Lubuskiem, to pojadą nawet na wschód Polski. Finansowane jest to z dotacji unijnych.

- Podoba się panu pomysł niemiecki. U nas tak nie można?

- Można, moim pomysłem, którym zaraziłem innych, jest Lubuska Szkoła Zawodów, także finansowana z funduszy unijnych. Mówię o projekcie współpracy dziesięciu szkół w regionie, w których młodzież ma nowe oferty kształcenia i nabywania umiejętności, potrzebne na naszym rynku pracy. To się dzieje we współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami. Młodzi ludzie uczą się na dobrym, nowoczesnym sprzęcie, by po szkole mogli od razu pracować w zawodzie, a nie jeszcze się douczać. Nie mają jednak gwarancji, że będą mieli od razu pracę, tak jak w przypadku projektu w Niemczech.

- To pozytywny przykład, a ogólnie kształcenie zawodowe kuleje.

- Obawiam się, że u nas miną lata, zanim ruszy ta maszyneria urzędowa. Zanim samorządy, urzędy, kuratorzy, dyrektorzy szkół się dogadają... Choć wiadomo, że nie ma wyjścia, musimy to zrobić. Ministerstwo edukacji przygotowało projekt zmian, mamy gotowe przykłady, wystarczy to przenieść na nasz grunt.

- Ale mówi pan, że to może się zdarzyć, jak już my będziemy jedną nogą w grobie. Dlaczego Niemcy mogą, a my nie?

- Powiedzmy otwarcie: oni też do tego nie doszli wczoraj, mają za sobą wiele lat doświadczeń chociażby w wykorzystaniu dotacji unijnych. Dzięki tym pieniądzom zapraszają naszą młodzież do siebie. Komisja Europejska musi zmienić nam kryteria przydziału dotacji unijnych, bo sami nie możemy tego zrobić. Mieli do nas uwagi, że dajemy do ręki ludziom dotacje na założenie działalność gospodarczej. A przecież na takie wsparcie u nas mieszkańcy czekają. Chyba lepiej, żeby człowiek założył firmę od razu po utracie roboty niż czekał, aż „przepisy” uznają go za długotrwale bezrobotnego. Unia dotąd naciskała, abyśmy przede wszystkim wspierali - jak ja to mówię - „zawodowych bezrobotnych”. Bo naprawdę są ludzie, którzy nie szukają zatrudnienia. Ciągłe przeznaczanie na to dużych kwot jest dla mnie utylizacją pieniędzy. Mam nadzieję, że te wskazówki Unii zmienią się od przyszłego roku, bo teraz są ustalane kryteria rozdziału pieniędzy unijnych na kolejne lata. Powinniśmy wspierać ludzi, którzy chcą pracować

- Tu też musimy czekać, aż ruszą tryby biurokracji. A my tak sami z siebie nie możemy nic zrobić w regionie, aby ludzie uczyli się tego, co potrzebne i potem mieli pracę?

- Możemy pokazywać dobre przykłady, takie jak Lubuska Szkoła Zawodów. Inny: Akademia Dekarstwa w Żarach. Założył ją fachowiec, dekarz i właściciel firmy. Pasjonat zawodu. Przed laty już brakowało mu fachowców. Zaczął więc ich uczyć, potem założył przy firmie szkołę, teraz rozwija ją też przy pomocy dotacji unijnych. To fantastyczna sprawa, tym trzeba się chwalić w Polsce, bo wciąż jest wyjątkowa. Wie pani, że gdy niedawno ogłosiliśmy przetarg na remont dachu w urzędzie, to nikt się nie zgłosił? Nikt! A mamy 14-procentowe bezrobocie w regionie. Kolejny przykład to firma Mazel, w której stworzono pracownikom warunki jak z XXII wieku. Tam także wykorzystano unijną dotację. Ale był pomysł rozwijający firmę i stwarzający wiele miejsc pracy. I dobrze napisany projekt.

- Tylko trzy przykłady na milionowe województwo...

- Jest więcej, ale wciąż mało, bo ludziom musi się chcieć. Przedsiębiorcom musi się chcieć, a większości zależy na pieniądzach, lecz nie mają wizji firmy. Szkołom musi się chcieć, żeby w końcu porzuciły tablicę i kredę.

- W szkole bieda aż piszczy. Jak tu myśleć o nowoczesnych warsztatach, narzędziach...? - Szkoły są biedne, ale trochę wygodne. Nie chcą trudnych decyzji. Łatwiej przyjmować jak najwięcej uczniów i uczyć ich przy tablicy, po południu prowadzić kursy i nauczyciele mają pracę. Tylko że uczeń kończy technikum i nawet jak z teorii jest mocny, to umiejętności praktyczne ma niewielkie. A to powinno być tak. Dzielimy między szkoły określone kierunki nauki, w pozostałych je zamykamy, by się nie powtarzały. Wtedy są pieniądze na porządne wyposażenie. Szukamy do współpracy przedsiębiorców, aby młodzi szli na praktyki.

- Ale dlaczego tak nie może być?

- Znów powtórzę, że to są decyzje całej armii ludzi: w ministerstwach, samorządach, szkolnictwie i w samych ludziach.

- Nie widzę nadziei. A co roku tysiące młodych Lubuszan wybiera zawód. Co by pan im poradził? - Rozpoznanie rynku pracy to połowa sukcesu w wyborze kierunku kształcenia czy zawodu. Rynek ten jednak ciągle zmienia się pod wpływem tego, co dzieje się w sferze ekonomicznej. Specjaliści układają rankingi przyszłościowych profesji, rokujących zdobycie pracy nie tylko w Polsce, ale i innych krajach Unii. Warto się nimi kierować, jeśli dla kogoś miejsce zamieszkania nie ma znaczenia. Jeśli jednak ma i ktoś zamierza zostać tam, gdzie mieszka, to najważniejsze jest rozpoznanie lokalnego rynku pracy. Urząd nasz stale monitoruje zawody pod kątem deficytowym i nadwyżkowym. Raporty umieszczamy na stronie www.wup.zgora.pl.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska