O fuzji w śmieciowej branży mówiło się w mieście od kilku miesięcy. Jeszcze rok temu spółka Geppo należąca do kilku nowosolskich wspólników otwierała w Kiełczu supernowoczesną sortownię odpadów. I nie tak dawno zakład poszukiwał specjalistów ds. gospodarki odpadami. Ale pod koniec ub. r. rozeszły się plotki, że Geppo przeżywa kłopoty finansowe i będzie pozbywać się pracowników.
Potem okazało się, że właściciele prowadzą negocjacje w sprawie sprzedaży całości udziałów niemieckiemu inwestorowi. - Jedno jest pewne: zmiana właścicieli nie będzie miała żadnych konsekwencji dla pracowników ani dla klientów naszej firmy - zapewniał nas prezes Geppo Jacek Połomka. - Nasza działalność będzie kontynuowana.
Szefowie Geppo przekonywali też, że zmiana nie ma nic wspólnego z kryzysem.
Auta w jednych barwach
Nabywcą firmy okazał się niemiecki potentat w branży - firma TEW (wchodząca w skład grupy Tönsmeier). - Przejęliśmy ok. 60 pracowników Geppo - informuje prezes nowosolskiej firmy TEW Grzegorz Wiater. - O pracę nie powinni się bać, bo jest jej dużo.
Tym niemniej, jak podkreśla Wiater, kryzys zaczął dokuczać także branży śmieciowej. - Ceny skupu surowców wtórnych dość mocno spadły, co nie jest dla nas bez znaczenia - mówi.
Głównym "kąskiem", który zdecydował o zakupie Geppo była właśnie sortownia w Kiełczu.
- Dzięki temu będziemy mogli sprawnie prowadzić segregację odpadów w całym regionie - dodaje Wiater. - Dla naszych klientów nie ma to jednak wielkiego znaczenia, poza tym, że na ulice wyjadą śmieciarki jednej firmy, a nie jak dotąd, dwóch.
Zanim coś wyrzucimy
1 stycznia, czyli jeszcze przed fuzją firm, w Nowej Soli podrożały usługi śmieciowe. Np. w lokalach komunalnych stawka za wywóz odpadów podskoczyła z 6,85 zł do 7,68 zł od osoby miesięcznie. - Propozycja była powyżej 8 zł, ale dzięki temu, że jesteśmy dużym klientem, udało nam się wynegocjować niższą stawkę - mówi kierowniczka działu eksploatacji Zakładu Usług Mieszkaniowych Maria Bielech.
Spadek cen surowców wtórnych, na których zarabiają firmy gospodarujące odpadami, spowodowany jest mniejszym zapotrzebowaniem na plastik, metal, czy papier, co wynika ze spowolnienia w całej gospodarce. Żeby przetrwać, zakłady podnoszą więc ceny usług. Ale paradoksalnie kryzys może też spowodować, że śmietniki będą się zapełniać znacznie wolniej. Bo zanim coś wyrzucimy, dwa razy się zastanowimy, czy nam się to jeszcze nie przyda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?