Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemiecki szef traktował polskich pracowników jak więźniów obozu. Śledztwo trwa

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
Polacy byli zatrudnieni w jednym z zakladów w niemieckim Lübbenau.
Polacy byli zatrudnieni w jednym z zakladów w niemieckim Lübbenau. Archiwum
To, co przeżyli Polacy pracujący w niemieckim Lübbenau trudno opisać. Niemiecki szef traktował ich jak ludzi gorszego gatunku. Powiedział, że zrobi im drugie Auschwitz i zamiast imion nadał numery. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę cały czas trwa.

Śledztwo prokuratury w Krośnie Odrzańskim dotyczy gróźb kierowanych z powodu przynależności narodowej wobec polskich pracowników, złośliwego naruszania praw polskich pracowników, dyskryminowania ich i poniżania ze względu na narodowość oraz niedopełnienia obowiązku bezpieczeństwa i higieny pracy. W Niemczech trwają przesłuchania w ramach międzynarodowej pomocy prawnej. – To bardzo poważna sprawa o charakterze międzynarodowym. Do tego typu wydarzeń nie powinna w ogóle dojść w dzisiejszej Europie – mówi mecenas Anna Drobek, reprezentująca poszkodowanych Polaków.

Do koszmaru Polaków doszło w niemieckim Lübbenau, 40 km od granicy z Polską. Kilkudziesięciu mieszkańców Gubina, Lubska i okolic latem 2015 r. pracowało w firmie zajmującej się pakowaniem artykułów spożywczych dla znanej sieci niemieckich marketów. Pracowali tam również Niemcy, Węgrzy i Słowacy. Niemiecki brygadzista powiedział im wprost: „Zrobię wam tu drugie Auschwitz” i zamiast imion nadał Polakom numery.

Zbiórki w pracy wyglądały jak obozowe apele. Były ogłaszane nagle i o różnych porach przez megafon. Polacy mieli krótsze przerwy i nie dostawali odzieży ochronnej,, mimo że pracowali w chłodniach. Byli karania finansowo, za co tylko się dało.
Robotnicy z Polski byli skrupulatnie kontrolowani przez ochronę, gdy wychodzili z pracyz pracy. Obok nich przechodzili uśmiechnięci Niemcy oraz pracownicy innych narodowości. Ich nikt nie przeszukiwał. - To było poniżające – mówią poszkodowani..

Personel niemieckiej firmy nie reagował na skargi Polaków. Zwolnienie lekarskie równało się wyrzuceniu z pracy. Polacy na okrągło wysłuchiwali tylko gróźb i zakazów.– To, co wydarzyło się Lübbenau jest skandalem międzynarodowym. Boimy się jednak, że niemiecka strona znacznie złagodzi problem, aby uniknąć jeszcze większego wstydu – mówią poszkodowani pracownicy.

Krośnieńska prokuratura zgodnie z przepisami zawiesiła postępowanie na czas przesłuchania Niemców. – Przesłuchania cały czas są prowadzone – mówi mecenas Drobek. Zeznania złoży również brygadzista, który jest najbardziej obciążany przez wszystkich Polaków. Prześladowani liczą na odszkodowania za straty moralne oraz wypłaty zaległych pensji. Chcą również, aby Niemiec usłyszał wyrok i trafił do więzienia.

Komentarz prof. Waldemara Sługockiego, senatora PO:

Mam nadzieję i staram się wierzyć, że to są jednostkowe przypadki. Nie oznacza to jednak, że sprawy nie należy szczegółowo zbadać i wyciągnąć surowych konsekwencji. Ta sprawa musi zostać szczegółowy wyjaśniona, a ludzie którzy w tak okropny i naganny sposób potraktowali polskich pracowników powinni ponieść surowe konsekwencje natury prawnej, aby stało się to właśnie przestrogą. Tego typu haniebne wydarzenia muszą być nagłaśniane właśnie ku przestrodze. Mam nadzieje, że gdyby wydarzyła kiedyś się kolejna podobna okropna sprawa, to ona również ujrzy światło dzienne.

Jestem zaskoczony, że właśnie w XXI wieku w Niemczech, państwie Unii Europejskie o wysokich standardach cywilizacyjnych, dużej kulturze prawnej dochodzi do takich przypadków. Absolutnie naganne jest odwoływanie się do praktyk stosowanych w obozie Auschwitz, miejscu kaźni który jest tragicznym symbolem męczeństwa narodów. Odwoływanie się do tego typu tragicznych doświadczeń wprost nie mieście się w głowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska