- W końcu w tej niepodległości chodzi o radość, prawda? To cieszmy się na całego - mówił Artur Woźnik, a jego syn machał biało-czerwoną flagą. Wtorkowe uroczystości w Gorzowie właśnie takie były: radosne, rodzinne, choć też pełne dumy i powagi.
Na gorzowskich osiedlach nieco mniej, ale w centrum naprawdę było widać, że świętujemy. Biało-czerwone flagi były niemal wszędzie. Dzieci machały nimi podczas przemarszu sprzed katedry przed pomnik Piłsudskiego, barwami kraju przystrojono ulice i budynki.
Ale podczas wtorkowych obchodów była też część mniej oficjalna. Można było nauczyć się dawnych piosenek, podziwiać żołnierzy na koniach, czy w końcu przyjrzeć się z bliska wyposażeniu naszej armii. Największym hitem był czołg leopard i transporter rosomak. - No, śmiało, zapraszamy do środka - mówili żołnierze i pomagali maluchom przymierzać hełmy, kamizelki kuloodporne czy nawet... trzymać broń (wszystko pod dokładnym nadzorem!). Dzieciaki przymierzały się do do wojskowego quada. - Jest super! Tata mówił, że będzie wojsko, ale nie, że będzie można tyle rzeczy robić. Byłem w czołgu nawet! Ciasno tam i dziwnie pachnie, ale tak jak na filmach. Mam tyle zdjęć! - cieszył się chłopiec, który relacjonował komuś imprezę przez telefon. Takich zadowolonych dzieci i nastolatków były setki. A w sumie w uroczystościach i pikniku przy pomniku udział wzięły tysiące gorzowian.