Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Nieraz płaczę w konfesjonale - zwierza się ksiądz Waldemar Grzyb

Krzysztof Korsak 95 722 57 72 [email protected]
Waldemar Grzyb ma 42 lata. W dzieciństwie mieszkał w Sycowicach koło Krosna Odrz. Wikariusz, duszpasterz akademicki i opiekun Odnowy w Duchu Świętym. Księdzem jest od 16 lat: sześć służył w Zielonej Górze, pięć w Nowej Soli, a od pięciu jest w Gorzowie. Lubi operę (- Siekło mnie na operę - śmieje się), kino, narty i spotkania ze znajomymi
Waldemar Grzyb ma 42 lata. W dzieciństwie mieszkał w Sycowicach koło Krosna Odrz. Wikariusz, duszpasterz akademicki i opiekun Odnowy w Duchu Świętym. Księdzem jest od 16 lat: sześć służył w Zielonej Górze, pięć w Nowej Soli, a od pięciu jest w Gorzowie. Lubi operę (- Siekło mnie na operę - śmieje się), kino, narty i spotkania ze znajomymi
- Najczęściej wymieniany grzech to opuszczanie niedzielnej mszy świętej. Ale słyszałem też wyznawane grzechy zabójstwa - opowiada ksiądz Waldemar Grzyb z gorzowskiej katedry.

SPOWIEDŹ A WIELKANOC

SPOWIEDŹ A WIELKANOC

Najwięcej osób spowiada się właśnie przed Wielkanocą, co wynika z trzeciego przykazania kościelnego, które mówi: "Każdy wierny jest zobowiązany przynajmniej raz w roku na Wielkanoc przyjąć Komunię świętą".

- Od ilu lat ksiądz spowiada?
- Od 16.

- Czy ktoś spowiadał się u księdza z zabójstwa?
- O ja, zamęczysz mnie (śmiech). Uczniowie w szkole też mnie o to pytają. Mogę odpowiedzieć tak: słyszałem grzechy zabójstwa, miedzy innymi aborcji.

- Często słyszy się te najcięższe?
- Najczęściej słyszę takie grzechy w mocnych okresach spowiedzi, jak czas przed Bożym Narodzeniem czy Wielkanocą. Ludzie zwlekają, by przyjść z nimi w zwykły dzień, a decydują się właśnie przed świętami. W ciągu roku słyszę je rzadziej.

- I co wtedy? Krzyczy ksiądz na taką osobę, czy jest wyrozumiały?
- Ja kieruję się słowami, które kiedyś wypowiedział pewien starszy duchowny: "Na ambonie ksiądz powinien być groźny jak lew, ale w konfesjonale powinien być łagodny jak baranek". W czasie kazania ksiądz ma za zadanie w sposób bezkompromisowy nazwać grzech grzechem, ale jak ktoś przychodzi do spowiedzi, to powinien traktować go ze zrozumieniem, choć oczywiście także wymaganiami. Trzeba wziąć pod uwagę, że takie przypadki najczęściej wiążą się z przykrym przeżyciem i bólem.

- Odmówił ksiądz kiedyś rozgrzeszenia?
- Zdarzyło się. Najczęściej bywa tak w sytuacji osób, które żyją w ciężkim grzechu i nie mają możliwości zerwania z nim, na przykład w związkach niesakramentalnych, konkubinacie. Wtedy z bólem serca muszę odmówić i wytłumaczyć takiej osobie, że dostanie rozgrzeszenie, jak spełni wszystkie warunki spowiedzi. Mówię jej, że nawet jak wypowiem formułkę odpuszczenia grzechu, to ona i tak będzie nieważna. Nie mogę też odpuścić grzechu osobie, która chce się wyspowiadać z tego, co za chwilę zrobi, na przykład ktoś powiedziałby, że przyszedł się wyspowiadać, bo zaraz może zginąć, gdyż zamierza napaść na bank. Wiadomo, że wtedy rozgrzeszenie będzie nieważne, bo nie ma mocnego postanowienia poprawy, a jedynie mocne postanowienie przestępstwa (śmiech).

- A trafia ksiądz na osoby, które starają się dyskutować i twierdzą, że coś nie jest grzechem?
- Ci dyskutujący też się zdarzają, ale ludzie częściej pytają niż dyskutują. Niektórzy mówią, że się spowiadają, bo wiedzą, że to grzech, ale nie widzą w tym nic złego. Jeżeli na plecach spowiadającego się nie ma wielkiej kolejki, która niecierpliwie tupie, to konfesjonał jest takim miejscem, w którym można podyskutować i rozwiać wszelkie wątpliwości.
- Ile grzechów najczęściej wymieniamy?
- To zależy od tego, kto jak się przygotował. Osoby przykładające się do spowiedzi potrafią nawet z krótkiego czasu zebrać nie tylko grzechy ciężkie, ale i te lekkie czy zaniedbania. A są też tacy, którzy nie byli długo u spowiedzi, na przykład rok, wymienią dwa-trzy grzechy i uważają, że to koniec. Im ktoś rzadziej się spowiada, tym jego sumienie jest mniej wrażliwe, a w konsekwencji ma wrażenie, że liczba jego grzechów jest mała. Do spowiedzi trzeba się przede wszystkim przygotować.

- Jakie grzechy najczęściej wymieniamy?
- Cały przekrój dekalogu. Gdybym jednak miał pokusić się o jakąś statystykę, to najczęściej wymienianym grzechem jest opuszczanie niedzielnej mszy świętej.

- A pojawiły się ostatnio jakieś nowe grzechy, jak na przykład zanieczyszczanie środowiska?
- Zmiany czasu widać i w spowiedzi, niektórzy spowiadają się z łamania przepisów ruchu drogowego. Niestety, zmianą naszych czasów, którą widać w konfesjonale, jest także obniżenie granicy wieku w rozpoczęciu współżycia płciowego młodych ludzi.

- A są też miłe przypadki, kiedy ktoś spowiada się z czegoś, co nie jest grzechem?
- To wynika najczęściej z niewiedzy albo nadwrażliwości sumienia, ktoś nie wie, w które święta jest obowiązek przyjścia na mszę albo nie wie, że w taki i taki dzień jest zwolnienie z postu i można jeść mięso.

- Dla mnie każda spowiedź jest wydarzeniem, przeżyciem, trochę się jej wstydzę, trochę boję. A jak ksiądz idzie do spowiedzi, to co?
- Nooo, mam tak samo (śmiech).

- To dobrze?
- To ustawia w dobrej postawie. Gdyby nie było tego uczucia, to by znaczyło, że nagrzeszyliśmy i w zasadzie nic się nie stało. A tak jest świadomość, że właśnie się stało! Według mnie, to jest taki lęk dziecka, które wie, że narozrabiało i boi się taty, nawet jak wie, że tata jest kochany.

- To może lepsza byłaby inna forma spowiedzi, na przykład po cichu w domu albo zbiorowa?
- Ja uważam, że pan Bóg to dobrze wymyślił, że właśnie jest ta forma kontaktu człowieka z człowiekiem, a osoba spowiadająca się musi nazwać pewne rzeczy po imieniu przed księdzem i wydobyć je z siebie. To przymusza do pewnego rodzaju szczerości i przynosi uzdrowienie. Coś takiego nie miałoby nigdy miejsca, gdyby ktoś spowiadał się przed krzyżem, na rozstaju dróg czy w swoim pokoju. Niektórzy pytają, czy mogliby się wyspowiadać przez internet albo telefon, ale kościół mówi temu zdecydowane "nie". Tak samo, jak nie można dać chrztu czy komunii mailem.

- Rola spowiednika to dla księdza przeżycie czy rutyna?
- Zależy kiedy. Jak mam dużo nieprzygotowanych spowiedzi, to czasami złapię się na tym, że są dla mnie męczące. Ale są też piękne spowiedzi, na przykład z całego życia. To przeżycie dla mnie i dla osoby spowiadającej się. Wtedy przeżywam rozmowę razem z tą osobą, czasami nawet płaczę z nią, ale też cieszę się z jej uzdrowienia. Jak ktoś podchodzi do spowiedzi poważnie, to ja to czuję, a jak ktoś podchodzi rutynowo, to taki sposób też na mnie oddziałuje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska