ASTROENERGY WARTA GORZÓW WLKP. – RAKÓW II CZĘSTOCHOWA 1:2 (0:1)
- Bramki: Krauz (76) – Furtak (24), Mazurek (56).
- AstroEnergy Warta: Wiśniewski – Majerczyk, Siwiński, Micek, Grudziński (od 85 min Czerwiński) – Ufir, Jachno (od 67 min Wawrzyniak), Marchel – Rybicki (od 67 min Lazar), Krauz, Gardzielewicz (od 58 min Burzyński).
- Raków II: Dziekoński – Kucharczyk, Niewulis, Furtak – Tylec – Bator, Mizgała (od 87 min Zielonka), Malinowski (od 72 min Sukiennicki) – Kubik (od 46 min Balboa), Chiliński (od 87 min Niedziałkowski), Mazurek (od 72 min Rygiel).
- Żółte kartki: Gardzielewicz, Rybicki, Krauz, Lazar – Kubik, Furtak, Niewulis.
- Sędziował: Daniel Kwiecień (Szczecin).
- Widzów: 200.
Przyjechał lider
Ekipa z Częstochowy budziła respekt już od pierwszych minut pobytu na stadionie przy ul. Olimpijskiej. Luksusowy autokar, w składzie otrzaskani w ekstraklasowych bojach bramkarz Xavier Dziekoński i stoper Andrzej Niewulis, a nad boiskiem dron z kamerą, obsługiwany przez siedzących na honorowej trybunie fachowców. Tak wyglądał dzień w pracy liderów trzeciej grupy III ligi, będących bezpośrednim zapleczem liderów PKO Ekstraklasy.
Ruch w jedną stronę
Przez pierwszą godzinę spotkania wydarzenia na boisku wyglądały tak samo, jak otoczka pojedynku. Oglądaliśmy zdecydowaną dominację częstochowian, wyrażającą się ich długim posiadaniem piłki, świetnymi przyspieszeniami w ataku pozycyjnym oraz wysokimi umiejętnościami indywidualnymi wszystkich piłkarzy. Słowem - urzekająca kultura gry, taka mniej więcej o dwa piętra wyższa od gorzowian.
Warciarze, pozbawieni pauzujących za kartki trzech podstawowych zawodników musieli eksperymentować ze składem. W wyjściowej jedenastce zadebiutował na przykład młody obrońca Oliwier Micek, będący wychowankiem Akademii Piłkarskiej Warty Gorzów. Gospodarzom nie można było odmówić ambicji i chęci postawienia się liderom, lecz dominacja przyjezdnych nie podlegała dyskusji.
- Mamy trzecią minutę meczu, a oni już dwa razy strzelali na naszą bramkę! - krzyczał z „klaty” miejscowych ich golkiper Łukasz Wiśniewski.
Trafili dwa razy
Z co najmniej pięciu znakomitych sytuacji strzeleckich Raków wykorzystał dwie. W 24 min, po dośrodkowaniu Huberta Tylca z kornera, Łukasz Furtak znakomicie uderzył głową i było 0:1. Drugą bramkę zdobył w 56 min z najbliższej odległości Łukasz Mazurek, kończąc koronkową, rozegraną w pierwszym tempie akcję Adriana Balboy i Piotra Malinowskiego. Gorzowianie mogli się cieszyć, że przegrywali tylko 0:2.
Odrodzenie Warty
W ostatnich 30 minutach gry nastąpił jednak niezwykły zwrot wydarzeń. W 61 min sygnał do natarcia dał warciarzom niecelnym jeszcze uderzeniem z ostrego kąta Krystian Rybicki. Dziesięć minut później Filip Wawrzyniak trafił w sytuacji „sam na sam” w nogi Dziekońskiego. W 76 min gospodarze wreszcie mogli unieść ręce w górę w geście triumfu. Olivier Lazar wrzucił piłkę w pole karne z rzutu wolnego, zaś kapitan drużyny Paweł Krauz „główką” przelobował golkipera Rakowa.
W końcówce wyrównanie wisiało na włosku. W 89 min, po dynamicznym rajdzie Daniela Czerwińskiego lewym skrzydłem, obrońcy częstochowian sami posłali futbolówkę w poprzeczkę swojej bramki. Już w doliczonym czasie gry Dziekoński najpierw obronił bombę Dawida Ufira, a chwilę później odetchnął z ulgą po niecelnej „główce”… bramkarza Warty Wiśniewskiego, który wsparł swoich kolegów w ataku przy rzucie rożnym.
Ostatni gwizdek sędziego z ulgą przyjęli przyjezdni, bo najwyraźniej nie spodziewali się, że w ostatnich minutach z taką desperacją przyjdzie im bronić wcześniej wywalczonej przewagi.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?